Utarliśmy nosa Anglii! Mamy cenny remis z faworytem!
Gdyby mecz skończył się trzy minuty wcześniej, napisalibyśmy – szkoda, po prostu szkoda. Po pierwsze, nie było to spotkanie, które totalnie zawiodło nasze oczekiwania. Działo się wiele dobrego i to chcielibyśmy oglądać częściej. Po drugie, wystarczył jeden strzał po stronie Anglików, żeby coś zatrzepotało w siatce. Po części jest to prawda, no ale trzeba też dodać, że Polska powalczyła do samego końca i swego dopięła. Trafienie Damiana Szymańskiego zapewniło nam remis.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Polska - Anglia 1:1 (90+1' Szymański - 72' Kane)
Polska: Szczęsny - Dawidowicz, Glik, Bednarek - Jóźwiak, Linetty, Krychowiak, Moder, Puchacz - Buksa, Lewandowski
Anglia: Pickford - Walker, Maguire, Stones, Shaw - Rice, Phillips, Mount - Grealish, Sterling, Kane
Na dobry początek warto chyba zaznaczyć, że był to mecz nieco inny od tych, które mogliśmy oglądać poprzednio. Generalnie założenia były takie, żeby nie cofać się pod własne pole karne i zdziałać coś dobrego w ataku. Mówił o tym sam Paulo Sousa i po części miał rację. Nie było to może takie typowe przesiadywanie na połowie rywala, aczkolwiek jeśli przypomnimy sobie epizody za kadencji Jerzego Brzęczka, aż uśmiech pojawiał się na twarzy, że coś faktycznie drgnęło. Polska atakowała, starała się robić przewagę. Stworzyła sobie kilka dogodnych sytuacji i dość ambitnie pracowała na jakiekolwiek trafienie. Szkoda, że przez większość czasu bez skutku.
Jest powtarzalność w meczach z silnymi rywalami - to cieszy najbardziej. Nie będę po raz tysięczny wkurzał się na tak późną zmianę selekcjonera, no bo ile można, ale nikt mi nie wmówi, że tu nie ma potencjału na solidną drużynę.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) September 8, 2021
Jeszcze przed przerwą bardzo dobre podanie w kierunku Roberta Lewandowskiego posłał Karol Linetty. Napastnik Bayernu Monachium doskoczył, co prawda do piłki, no ale nie zdołał pokonać dobrze ustawionego golkipera przyjezdnych. Szkoda. Prawdę mówiąc, była to jedna z najlepszych okazji po stronie gospodarzy i jedna z ciekawszych na przestrzeni całego spotkania. Poza tym próbował Adam Buksa, uderzał Jakub Moder, szczęścia zabrakło Karolowi Świderskiemu. Bardzo dobrze funkcjonowała lewa strona boiska. Nie odstawał Tymoteusz Puchacz, który posłał kilka dobrych dośrodkowań. Nie zawiódł również Grzegorz Krychowiak. Doświadczony pomocnik w końcu zagrał tak, jak za najlepszych czasów swojej kariery. Czyścił w środku pola, pomagał w obronie, ale też angażował się w grę do przodu.
Na ogół wyglądało to dobrze, jednak było widać, że po przerwie coś nieco przygasło. Dużo odważniej ruszyli Anglicy. Zaczęli dominować. W pewnych momentach dość mocno zagotowało się pod naszą bramką. Niezłą sytuację miał Harry Kane. Było uderzenie w słupek, no i rozpędzony Raheem Sterling. Zawodnik Manchesteru City starał się do tego stopnia, że kilkukrotnie zdarzyło mu się przekombinować. Sędzia nie gwizdał na zawołanie, polska defensywa bardzo konsekwentnie zamykała boczne sektory boiska. Generalnie trudne to było spotkanie dla wszystkich gwiazd angielskiej piłki, ale coś tam wpaść musiało.
Wpadło dopiero na kwadrans przed zakończeniem drugiej odsłony. Szkoda, bo Polska broniła się bardzo dzielnie.
Przed rozpoczęciem spotkania taki scenariusz był chyba nierealny. Przewidywano prawdziwy pogrom, no, ale wyglądało to nieco inaczej. Dziurawa do tej pory linia defensywy zaprezentowała się dziś o niebo lepiej. Paweł Dawidowicz rozegrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie w narodowych barwach. Rolę totalnego szefa odegrał doświadczony Kamil Glik. Niemal wszystko wyglądało tak, jak wyglądać powinno i w zasadzie wystarczyło jedno uderzenie sprzed pola karnego, żeby po komplet sięgnęli Anglicy. Uderzał Harry Kane, bronił Wojciech Szczęsny – niestety z dość marnym skutkiem – mieliśmy 1:0 dla przyjezdnych.
A tak serio: zagraliśmy mecz na zero z Anglikami, powinno być czyste konto z Kanem, Mountem, Grealishem, Sterlingem naprzeciwko, bo nie mieli nic klarownego. Czekam na dalsze wyliczenia, że za Sousy to nic w obronie i nawet San Marino, i bezludna wyspa strzelają. Piękna postawa.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) September 8, 2021
Generalnie wydawało się, że to byłoby na tyle, bo nie przywykliśmy do tego, że reprezentacja Polski wychodzi z tak ciężkich sytuacji. Aż tu nagle pojawił się Robert Lewandowski. Dograł w pole karne, tam czekał już Damian Szymański i ten oto pomocnik AEK Ateny, który na zgrupowanie dojechał w trybie awaryjnym, zapewnił cenny punkt z Anglią. Można? Można.
Co tu dużo mówić? Mogło skończyć się gorzej. Pierwsza połowa była naprawdę wspaniała. Stworzyliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji i tylko brak zdecydowania w ostatniej fazie akcji zadecydował o tym, że nic nie wpadło. Druga? Tu już trochę gorzej. Atakował rywal i bramkę oczywiście strzelił. Nie mniej jednak było to dobre spotkanie w wykonaniu Polaków, wszak nie zostaliśmy z pustymi rękoma.
Damian Szymański dla #tvpsport: marzenia się spełniają, ciężko na to pracowałem (...). Najpiękniejszy moment w mojej karierze. #kadra2021
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 8, 2021