Problemy w kadrze, zastrzeżenia do Sousy. Co słychać w kadrze?
Oficjalnie zaczęło się w poniedziałek, nieoficjalnie dzień później. Zależy, jak na to spojrzeć. Cała kadra spotkała się we wtorek. Dziś natomiast toczą się przygotowania do dwóch starć przy okazji walki o przyszłoroczne mistrzostwa świata w Katarze. Standardowe pytanie brzmi jednak, co słychać wewnątrz reprezentacji? Sprawdźmy, podsumujmy, wróćmy do tego, o czym mówiło się wcześniej.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Niedziela już standardowo rozpoczęła się od tego samego wątku, co poprzednie kilka dni – dlaczego Paulo Sousa nie jeździ na mecze ekstraklasy. Ok, idźmy dalej. Poniedziałek, pytanie do selekcjonera, czy dobrze postępuje, nie śledząc spotkań z udziałem polskich drużyn. Dalej. Wtorek, rozmowa z prezesem PZPN i raz jeszcze to samo pytanie, czy Paulo Sousa powinien oglądać starcia na krajowym podwórku. Odpowiedź? Oczywiście, że powinien, choć patrząc na to z drugiej strony, trudno powiedzieć, czy jest tam obecnie ktoś, kto przykuje jego uwagę. Jasne, już od dłuższego czasu przewija się Kuba Kamiński. Ma za sobą debiut w kadrze, pokazuje się z coraz lepszej strony. Tyle że młodego skrzydłowego Lecha nasz selekcjoner już zna. Od czasu do czasu wypadałoby wpaść na mecze z udziałem Legii Warszawa, wszak i tam powinno się znaleźć dwóch, może trzech kandydatów, jeśli do Maika Nawrockiego i Mateusza Wieteski dorzucimy Bartosza Slisza. Ten ostatni już zadebiutował, więc paradoksalnie Paulo Sousa wie, co się tutaj dzieje. Nie przyjeżdża tu osobiście, bo ma swoich ludzi, ale to już wiemy, bo wytłumaczył na poniedziałkowej konferencji.
A czy przypadkiem Sousa nie powołał więcej piłkarzy z Ekstraklasy niż Brzęczek?
— Magdalena Orpych (@Orpych9) October 6, 2021
Swoją drogą, kuriozalna sytuacja i chęć przyczepienia się do Portugalczyka o cokolwiek.
Mimo to wydaje się, że brak Paulo Sousy na meczach ekstraklasy nie jest największym problemem, z którym zmaga się selekcjoner reprezentacji Polski. Przed miesiącem nie mógł skorzystać z Piotra Zielińskiego oraz Mateusza Klicha. Obaj narzekali na problemy zdrowotne, więc finalnie nie zanotowali nawet minuty. Nie grał też Arkadiusz Milik, brakowało Krzysztofa Piątka. Tymczasem mija miesiąc i znów znajdujemy się w tym samym miejscu. Ze względu na groźny uraz wypada Kamil Piątkowski. Do pełnej dyspozycji wciąż nie wrócił Arkadiusz Milik. Podczas październikowego zgrupowania zabraknie także duetu, który mógłby obsadzić lewą stronę formacji.
O kontuzji Arkadiusza Recy wiedzieliśmy już nieco wcześniej. Jego przyjazd na zgrupowanie był wykluczony i tak też się stało. Zawodnik występujący na co dzień we Włoszech ostatecznie nie dojechał. Liczyliśmy na obecność Maciej Rybusa, ale tak się składa, że i on zmaga się z pewnymi dolegliwościami. Wnioski? Będzie trzeba szukać dalej, wszak w teorii opcje są dwie.
Po pierwsze, szansę od pierwszych minut z San Marino oraz Albanią mógłby dostać Tymoteusz Puchacz. Gracz Unionu Berlin – cholera, dziwnie to brzmi, gdy mówi się o kimś, kto rotuje między trybunami i ławką rezerwowych – zagrał bardzo dobry mecz z Anglią. Urósł w oczach selekcjonera, po części wybaczyli mu też kibice. Wystarczył zaledwie jeden mecz, aby zedrzeć z siebie łatkę naczelnego "wrzucacza". Generalnie to on powinien być wyborem numer jeden i pewne nikt by tego nie podważał, gdyby nie fakt, że ma całkiem sensownego konkurenta.
#konferencjaLIVE
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) October 4, 2021
🔴🎙 Paulo Sousa: Rybus i Reca nie będą mogli do nas dołączyć ze względu na kontuzje. Jutro dowiemy się więcej na temat Drągowskiego.
Jeśli cofniemy się z dwa lata wstecz, będziemy świadkami jednej z największych dyskusji na temat tego, czy wyjazd za ocean jest odpowiednim wyborem. Dziś wiemy, że jest, choć kiedyś było trochę inaczej. Transfer do Chicago Fire miał być dla Przemka Frankowskiego wejściem w ślepą uliczkę. Tymczasem udało się przyjechać na kadrę, zagrać na Euro 2020 i finalnie zapracować na transfer do Lens. A tam? Okazuje się, że reprezentant Polski jest jedną z wiodących postaci w całym zespole. Po rozegraniu dziewięciu spotkań ma na swoim koncie dwie bramki oraz trzy asysty. To więcej niż Leo Messi, ale co najważniejsze, zostało to wypracowane na lewym wahadle – paradoksalnie stronie, na której 26-latek się marnuje.
Tym bardziej nie zdziwi nas to, jeśli lewa strona boiska będzie należała właśnie do piłkarza Lens. Do pewnego momentu mówiło się o nim, jako o graczu, który jest bardzo kwadratowy w ataku. Tymczasem stanowi o sile wicelidera Ligue 1. Na kadrze również stara się nie zawodzić. Dwa lata temu przyczynił się do awansu na Euro 2020. Przyleciał prosto zza oceanu i ustalił wynik z Macedonią Północną. Na Euro 2020 dorzucił asystę ze Szwedami. To samo uczynił przed miesiącem przy okazji starcia z Albanią. Widać, że coś ruszyło i zaczyna zmierzać w odpowiednim kierunku. Pozostało tak naprawdę mieć nadzieję, że taki stan utrzyma się jak najdłużej.
Maciej Rybus opuści mecze reprezentacji. Czyli Frankowski może faktycznie w kadrze zagra tak jak w klubie. 🧐
— Tomek Hatta (@Fyordung) October 4, 2021