Co wiemy? Nic nie wiemy... Polska - Nigeria 0:1
Wspominałem o rozmowie poniedziałkowej z Michałem Zachodnym. Zakończyłem ją słowami „Oby te mecze sprawiły, że będzie po nich mniej pytań, a więcej odpowiedzi”. Michał stwierdził, że można oczywiście sobie tego życzyć, ale siłą rzeczy nie będzie to chyba możliwe. Miał rację. Bo co można powiedzieć po tym spotkaniu, w którym Polska coś niby gra, ale ostatecznie przegrywa 0:1?
Czy po jego zakończeniu może powiedzieć, że jesteście pewni obsady bocznych sektorów? Czy jesteście pewnie, kto zagra na środku obrony?
Nawet Wojciech Szczęsny mówił kilka dni przed meczem, że typowanie składu na mecz z Senegal nie ma sensu na 3 miesiące przed mistrzostwami.
Prześledźmy jednak jak to wyglądało.
Bramka – Łukasz Fabiański nie robił tak naprawdę nic, tak samo Bartosz Białkowski, który wreszcie zaliczył debiut w kadrze. Przyklasnąłbym, ale jego późniejsze zachowanie trochę przykryło cieniem pierwszy występ.
Obrona – stałe fragmenty Rafała Kurzawy sprawiły, że mogliśmy coś naprawdę pochwalić. Najlepiej ułożona lewa noga w kadrze od czasów Arka Milika. Wreszcie stawialiśmy jakiś opór defensywie Nigerii. Każda wrzutka w pole karne, każde podanie w stronę graczy środkowej strefy tworzyło zagrożenie.
I tutaj się muszę zatrzymać przy Marcinie Kamińskim… dwa błędy w minutę. Najpierw wybicie piłki w aut, które było efektem tego, że zeszła mu piłka. A później Victor Moses wywalcza rzut karny po faulu… Kamińskiego. I zrobiło się 0:1. Bo Bartosz Białkowski padł na kolana przed wielkim VM. Katastrofa.
Pomoc – nie ma szczęście ten nasz Karol Linetty. Koniec meczu w 19. Minucie i zniesienie na noszach. Musiał jego miejsce zająć polski Thomas Gravesen – Jacek Góralski. Jego akurat za ten występ bym pochwalił, gdyż czyścił wszystko, wielokrotnie jednak na granicy bezpieczeństwa.
Tyle że – jak pięknie napisał szanowny red. Konrad Marzec – zaginęło nam rozegranie w reprezentacji Polski. Dwóch „drwali” w środku pola musiałby zrównoważyć Zieliński, ale jego trener Nawałka nie ustawił dziś czysto na pozycji nr 10. Dopiero w kolejnych minutach Piotrek przypominał dobrego siebie. Zgrania w ofensywnych akcjach przechodzące przez niego, można było postawić przy nim mały plusik.
Atak – Robert Lewandowski i dalej nic. Dopadnięcie do piłki zagranej pięknie od Rafała Kurzawy powinno skończyć się golem, natomiast uderzenie z ostrego kąta zakończyło swój bieg na słupku. Ale to, co otrzymał w 56. minucie… no to trzeba strzelać.
Aha, pamiętacie Dawida Kownackiego z meczów z Legią w zeszłym sezonie? To dziś grał tak samo. Niemrawo, słabo, w pierwszej połowie niewidoczny był totalnie. Im dalej w mecz, tym bardziej gasł.
Co wniósł Jakub Świerczok? Naprawdę mnie o to pytacie na poważnie?
***
A Nigeria? Brak Obi Mikela był widoczny. Natomiast to nie jest tak, że nasi rywale nic nie grali. Nie podobało mi się, jak łatwo przestawiał sobie naszych zawodników z Ekstraklasy Alex Iwobi. Gracz krytykowany za swoją grę w Arsenalu radził sobie siłowo świetnie z Przemysławem Frankowskim i Rafałem Kurzawą. A dołóżmy jeszcze do tego ogranie piłkarza Jagiellonii i stworzenie niebezpiecznej sytuacji…
Krótko jednak mówiąc, jakoś specjalnie afrykańska drużyna nas nie zamęczyła. Walki było aż za dużo, ale… nie oglądało się tego dobrze. Było topornie, w stylu drużyny, która na co dzień jest gospodarzem Stadionu Wrocław. Rzut karny, jaki przyznał im Michael Oliver był jednak zasłużony i nad tym nie ma co dyskutować.
Aha, nie pytajcie mnie o nieuznanego gola. Tego bez porządnego goal-line nie dalibyśmy rady wyłapać. Na mundialu będzie VAR, to najważniejsze.
Adam Nawałka ma ból głowy. Straszny. Tak samo jak my po obejrzeniu tego meczu. Naprawdę, mimo tych wniosków, które wymieniłem powyżej, to spotkanie nijak nie daje nam odpowiedzi na pytanie, czy będziemy dobrze przygotowani do mistrzostw. Nie daje.
PS. Aha, Arku Miliku, miło widzieć Cię z powrotem!