Koniec ery Peszkina w kadrze
Mistrzostwa Świata zbliżają się wielkimi krokami, a to oznacza, że wszystko kreci się teraz wokół naszych reprezentantów. Niektóre polskie media dywagowały już nawet na temat ponętności pośladków Kamila Grosickiego. Całe szczęście, są też takie, które potrafią zachować w tym wszystkim umiar. Przyglądając się kadrze uważnie i zadając naszym zawodnikom rzetelne pytania, możemy dowiedzieć się kilku naprawdę ciekawych rzeczy. Sportowe Fakty, rozmawiając ze Sławomirem Peszko, wyciągnęły z niego właśnie jedną z takich informacji.
Prawdopodobnie będą to moje ostatnie mistrzostwa. Na Mistrzostwa Europy na pewno już nie pojadę. Debiutowałem w 2008 roku, teraz jest 2018. Mija dziesięć lat odkąd zacząłem grać w reprezentacji, robiłem to z lepszym lub gorszym skutkiem, z większym lub mniejszym wkładem, ale jakąś rolę zawsze pełniłem, więc teraz będzie czas, by zakończyć tę reprezentacyjną przygodę po mundialu.
Peszko nie zostawił nam tutaj pola do interpretacji. Jasno stwierdził, że zakończy karierę i taką decyzję należy uszanować. Nie ma też co wypominać pewnych ekscesów, co było, to minęło. Należy natomiast pogratulować całkiem bogatej kariery reprezentacyjnej. Jak na razie Sławek ma przecież 43 spotkania na koncie, które okrasił dwiema bramkami. Trzeba też dodać, że na tym jego statystyki nie muszą się zatrzymać. Peszko wciąż może poprawić je na Mundialu w Rosji.
Oczywiście, o ile zostanie na niego zabrany. W tym samym wywiadzie dla Sportowych Faktów stwierdził, że absolutnie nie należy do grupy kilkunastu pewniaków, którzy na ostateczną listę powołań są już w zasadzie wpisani. On musi jeszcze pokazać swoją wartość na treningach i w meczu kontrolnym. Peszko ma o tyle trudniej niż inni, że za jego powołaniem nie przemawia sezon, który miał wyjątkowo kiepski, z resztą jak cała Lechia Gdańsk. Niemniej jednak, selekcjoner na pewno nie będzie patrzył na niego tylko przez pryzmat Ekstraklasy. Jeśli Sławek się wykaże, na pewno będziemy mogli cieszyć się z jego obecności na Mistrzostwach Świata.