Gorące serca przegrały z chłodnymi głowami
Spotkanie Peru z Danią miało być drugim starcie zimnej Skandynawii z gorącą Ameryką Południową tego dnia. Wcześniej Argentyńczycy nie przedarli się przez Islandzkie zasieki i skomplikowali sobie sytuację w grupie. Jak sytuacja wyglądała w tym spotkaniu, skoro w przeciwieństwie do poprzedniego pojedynku, nie było w nim klarownego faworyta?
Mecz zaczął się raczej niemrawo. Obydwa zespoły, niczym psy w parku chciały się najpierw obwąchać i sprawdzić na co je stać, a dopiero potem zacząć walkę o najbliższy hydrant. Dużo żywsze w swoich poczynaniach było Peru. Dostali oni nawet karnego, którego w koszmarny sposób przestrzelił Cueva. Tak się jednak kończy, kiedy rozbieg do jedenastki wygląda jak stepowanie. Grali szybciej i ciekawiej dla oka. Duńczycy niestety ograniczali się do prostych rozwiązań, a to ze względu na to, że ktoś zapomniał włączyć Eriksena. Piłkarz Tottenhamu miał być gwiazdą reprezentacji, a jaśniej niż on w pierwszej połowie błyszczał szary papier w toitoiu. Dopiero druga przyniosła nam Duńczyka, którego chcieliśmy zobaczyć. Eriksen kapitalnie rozprowadził kontrę, którą wykończył Poulsen. Od momentu strzelenia pierwszej bramki inicjatywę drastycznie przejęło Peru. Piłkarze z Ameryki Południowej stworzyli sobie z pięć dobrych okazji, dzięki którym mogli nie tylko wyrównać, ale i wyjść na prowadzenie. To się jednak nie udało, głównie przez strachliwość zawodników, którzy w decydujących momentach bali się uderzyć i szukali ostatniego, niepotrzebnego już podania. Peruwiańczycy musieli więc obejść się smakiem jakichkolwiek punktów.
Co można powiedzieć po tym meczu? Że sytuacja w tej grupie, pomimo dwóch zwycięstw jest kompletnie otwarta. Francuzi dziś absolutnie nie zachwycili, a pozostałe drużyny zaimponowały. Pragmatyczny styl gry Duńczyków może zagwarantowac im zwycięstwo w zasadzie z każdą ekipą z tej grupy. Peru, jeśli tylko nie odejdą od swojego radosnego i szybkiego stylu gry, też dostanie to, na co zasługuje, prędzej czy później. Dziś mieli pecha, ale w pozostałych meczach, fortuna może być po ich stronie, a wtedy Francuzi i Australijczycy powinni trząść kolanami.