Gramy o honor. Japonia - Polska
Dziś w Wołgogradzie mamy do czynienia z meczem, który grzeje bardzo małą część świata, Europy, a nawet Polski. Kolejny mecz o honor na mistrzostwach świata reprezentacja rozegra przeciwko Japonii. Drużyna azjatycka jest ostro zmotywowana, aby powalczyć o wyjście z grupy. Prezentują bardzo dobrą jakoś, czyli coś, czego brakowało strasznie piłkarzom Adama Nawałki. Cudów się nie spodziewamy…
Zresztą spójrzcie na te tweety:
W dupie mam ten mecz. https://t.co/W82mXJNz1v
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 27 de junio de 2018
Można do tego podchodzić tak.
Ale można też tak:
Nigdy bym nie użył takiego określenia w stosunku do reprezentacji Polski. Komuś chyba w głowie za bardzo zaszumiało https://t.co/6ZJebWDA38
— Andrzej Kostyra (@akosekos) 27 de junio de 2018
Mnie jest bliżej do podejścia p. Andrzeja Kostyry (którego bardzo szanuję). Nie potrafię zignorować meczu reprezentacji Polski. Mimo wszystko, nie potrafię.
Nie mam w sobie entuzjazmu a’la p. Tomasz Zimoch…
Nie zrażamy się niczym i kibicujemy do końca! Trzymanie kciuków przed dzisiejszym meczem trenujemy na https://t.co/t959JKRa2D#Huawei #seemore #MakeItPossible pic.twitter.com/CvU0zJCysN
— Tomasz Zimoch (@tzimoch) 28 de junio de 2018
…ale nie ma we mnie pełnej znieczulicy.
Natomiast, jestem zły, że osiągamy jedne z najgorszych wyników na tych mistrzostwach. Dziś gramy tylko o to, by nie być absolutnie najgorszym. Robert Lewandowski, Piotr Zieliński, Grzegorz Krychowiak… każdy z tych piłkarzy ma szansę udowodnić, że nadal jest świetnym zawodnikiem. Skądś się wziął ich fenomen, na czymś się wypromowali… muszą w końcu stanowić drużynę. To jest klucz przeciwko Japonii.
Zapomnijmy o tej poniedziałkowej konferencji, o tym, co mówił Adam Nawałka i Robert Lewandowski. Niech to nie będzie banda indywidualistów, niech każdy w końcu zagra dla drużyny. Bez stresu, bez napinki, bez tego bagażu oczekiwań. Nie lubię tego określenia – ale balon pękł. Nie jesteśmy nikim wielkim. Tym meczem możemy tylko zatrzeć złe wrażenie po spotkaniach z Senegalem i Kolumbią. Prawda o mundialu wypłynie dopiero po kilku tygodniach, miesiącach, może nawet latach. Niech otoczka zatem będzie czymś nieistotnym.
Smutne, że Polaków będą wspierały grupy ok. 2 tysięcy ludzi z Polski (tak napisał Mateusz Skwierawski). Niestety, Polacy są gotowi prędzej oddać bilet na ten mecz za darmo, sprzedać go, albo spalić. To jest dowód na to, jak bardzo nie podołali zadaniu piłkarze Adama Nawałki.
Przewidywany skład zakłada, że szansę otrzyma m.in. Rafał Kurzawa oraz Łukasz Fabiański. Mamy wrócić do formacji 4-4-2. I zagramy przeciwko Kagawie, Inuim. Może nawet wygramy, może będzie nowy bohater typu Bosacki, Olisadebe czy pozdrawiający pana z Koluszek Kryszałowicz.
Później pewnie poczekamy na decyzje personalne PZPN.
I pożegnamy drużynę, która – mimo kompromitacji na MŚ – dała nam mnóstwo radości. Zwycięstwo z Niemcami, awans na dwie imprezy z rzędu, otarcie się o strefę medalową mistrzostw Europy… będziemy do tego wracać pamięcią bardzo często. Kto nie „darł ryja” po golu Sebastiana Mili przeciwko naszym zachodnim sąsiadom, niech wstanie i podniesie rękę – osobiście uznam go za smutasa.
Być może personalnie się ona nie zmieni bardzo mocno, ale to będzie dla niej nowy początek. Przed nami prostsze zawody – Liga Narodów połączona z meczami towarzyskimi, a potem eliminacje do EURO 2020 (do którego mimo straty 2-3 zawodników MUSIMY się dostać, nasz potencjał absolutnie do tego predestynuje).
Póki co, przypomnę jeszcze dwie rzeczy – wezmę Wam pokażę Stany i Kostarykę. Mecze o honor wychodzą nam całkiem nieźle… jakkolwiek to brzmi.