Przed Ligą Narodów - Polska. Debiut Brzęczka już dziś!
„Wygrana ucieszy, porażka nie zmartwi” – mecze z Włochami i Irlandią znów odbywają się pod takim hasłem. O ile w Chorzowie, już w październiku, wypadałoby już powalczyć o coś więcej niż tylko lepszy wizerunek, o tyle dziś nastąpi debiut trenera Jerzego Brzęczka. Przydałoby się coś dobrego, ale zaznaczamy - zły wynik nie będzie spędzał snu z powiek. Niemniej, debiuty nie wychodziły wielu selekcjonerom, a w swoim pierwszym spotkaniu w tej jakże ważnej roli jako ostatni dotąd wygrał… Janusz Wójcik.
Ale on nie miał za rywala Włochów. Włochów, których ambicja jest podrażniona po największym blamażu w historii ichniejszej piłki.
Wspomniany trener Wójcik pokonał w Warszawie Węgry 1:0. Ale to były inne czasy, 21 lat i 1 dzień temu, 6 września 1997 roku. A sam mecz był dosyć dziwny.
To naprawdę jest ostatni raz, gdy selekcjoner reprezentacji Polski odniósł w debiucie zwycięstwo ze swoim zespołem. A któż to wtedy grał w jego drużynie? Tak jest – między innymi Jerzy Brzęczek, który wówczas był piłkarzem Tirolu Innsbruck.
Jerzy Engel, Zbigniew Boniek, Paweł Janas, Leo Beenhakker, Franciszek Smuda, Waldemar Fornalik i Adam Nawałka – wszystkich tych trenerów łączy jedno. Nie wygrali oni w swoim pierwszym meczu w roli selekcjonera pierwszej reprezentacji.
Brzęczek musi być gotowy na to, że od teraz każde jego wielkie zwycięstwo, każda jego porażka, każde potknięcie i każda dobra decyzja będą analizowane przez wszystkich dookoła. Potencjał marketingowy tej kadry stał się niesamowicie wielki, moda na kadrę być może nieco zmalała, ale ludzie przez dłuższy czas mieli ich za bohaterów i chcieli pojawiać się na meczach, szczególnie gdy selekcjonerem był Adam Nawałka, a wyniki naprawdę się zgadzały.
Przyszła jednak katastrofa na mundialu i teraz trzeba zacząć wiele rzeczy od nowa. Na początek, w meczach towarzyskich i w Lidze Narodów.
#UNL Matchday! 🙌🎉⚽
— UEFA.com deutsch (@UEFAcom_de) 7 września 2018
🇮🇹 @Vivo_Azzurro 🆚 @LaczyNasPilka 🇵🇱#ITAPOL #VivoAzzurro #LaczyNasPilka pic.twitter.com/aJTCi75sPP
Tyle że nie jest to na logikę dobry zestaw – znowu troszkę biednie wygląda nasza kadra, jeśli chodzi o zmienników na danych pozycjach. Brzęczek nie skorzysta z optymalnego składu – wypadła z kadry dwójka Maciejów – Rybus i Makuszewski. Dawid Kownacki jest powołany do kadry U-21. Łukasz Piszczek już w kadrze nie zagra. Michał Pazdan jest w Legii jednym z najbardziej tragicznych zawodników. Ale z drugiej strony… propozycji mieliśmy wielu, a do kadry wrócił tylko Mateusz Klich, a panowie Wilusz, Olkowski i Lewczuk nie doczekali się szansy.
Mecze wyjazdowe wychodziły nam niestety rzadko – Adam Nawałka umiał ze swoją kadrą grać w nich dobrze, ale czy bardzo dobrze? Polemizowalibyśmy. Jasne, są zwycięstwa nad słabymi rywalami i nie ma już męczarni z ekipami pokroju Mołdawii. Są takie mecze jak ten z Czarnogórą i Rumunią (chyba TOP5 meczów Polaków za kadencji Nawałki). Ale zestawienie Włochy + wyjazd + debiut selekcjonera, do którego wciąż wielu nie jest przekonanych… czy to dobrze wróży? Ponownie byśmy polemizowali.
Ale cóż… będzie, co ma być. Dominik Mucha z Przeglądu Sportowego donosi, że zainteresowanie kadrą Włoch i tak jest na niższym poziomie niż nawet u nas. Włosi są wciąż wściekli, że nie zagrali w Rosji, stąd też Roberto Mancini, nowy selekcjoner ma potrójne trudne zadanie. Musi zbudować nową drużynę (gdyż – jak zauważa Mucha – nie ma już w kadrze żadnego mistrza świata z 2006 roku). Musi przywrócić modę na kadrę i zadowolić uczucia niezwykle emocjonalnych Włochów. Musi pokazać, że ta drużyna jest w stanie awansować na EURO. Podobieństw między nami a Włochami znajdziemy dużo, ale mimo wszystko… czujemy, że stadion we Wrocławiu na meczu towarzyskim z Irlandią zapełni się w większym stopniu aniżeli stadion w Bolonii. Możliwe, że cała rodzina Łukasza Skorupskiego razem ze znajomymi podnieśliby znacząco frekwencję. U Włochów coś pękło i zostawiło ogromną ranę, która do tej pory nie może się zabliźnić.
***
A na koniec… bawimy się w typowanie składu Polaków? Cóż, możemy. I robimy małą korektę w porównaniu z wtorkiem:
Fabiański – RECA, Glik, Bednarek, Bereszyński – Krychowiak, Klich, Zieliński – Milik, Piątek, Lewandowski
Ewentualnie wracamy do wariantu wtorkowego z magazynu #TylkoPiłka – niegrający w klubie idzie na ławkę, a do składu wskakuje Kędziora, który zagra na prawej stronie, a Bereszyński powędruje na lewą stronę.
I jeszcze raz pamiętajcie – „wygrana ucieszy, porażka nie zmartwi”. Nie ferujcie wyroków zbyt szybko. Każdy mecz trzeba traktować poważnie, ale stopniujmy to wszystko – prawdziwy ból głowy zacznie się w marcu przyszłego roku, gdy ruszą eliminacje do mistrzostw Europy.
Może Jerzy Brzęczek nie skończy jak Jacek Magiera i nie dostanie od Włochów trzech goli, nie strzelając żadnego… kadro U-20, współczujemy…