Przed Ligą Narodów - Hiszpania #2
Po raz kolejny odrywamy się od ligowej rzeczywistości, aby przeżyć spotkania reprezentacji. Szczerze mówiąc, to niezbyt lubię takie przerwy w trakcie sezonu, ale w przypadku Realu Madryt może to wyjść jedynie na dobre, patrząc na formę zespołu w ostatnich tygodniach. Oby tylko nie zaatakował "wirus FIFA" i wszyscy piłkarze wrócili cali i zdrowi do swoich klubów. A skoro już przy Hiszpanii jesteśmy, to właśnie o reprezentacji tego kraju dzisiaj krótko sobie pomówimy.
Luis Enrique ma już za sobą pierwsze spotkania w roli selekcjonera. Przypomnijmy, Hiszpanie rozbili Chorwację aż 6:0 i pokonali Anglików 2:1. Nie ma co, Enrique wjechał z buta i niejako zaznaczył, że w najbliższych latach Hiszpania ma zamiar walczyć o najwyższe cele. Czy takim celem jest awans na Euro 2020 za sprawą Ligi Narodów? Pewnie tak, bo niewiele ekip może Hiszpanii w tym przeszkodzić. W najbliższych dniach La Roja zmierzy się z reprezentacją Anglii. Hiszpanie będą grali u siebie, więc przed Synami Albionu stoi naprawdę trudne zadanie. Skupmy się jednak na gospodarzach. Luis Enrique powołał na zgrupowanie następujących zawodników:
Bramkarze:
David de Gea (Manchester United), Kepa Arrizabalaga (Chelsea), Pau Lopez (Real Betis)
Obrońcy: Marc Bartra (Real Betis), Cesar Azpilicueta (Chelsea), Raul Albiol (Napoli), Nacho Fernandez, Sergio Ramos (Real Madryt), Jonny Castro (Wolverhampton), Marcos Alonso (Chelsea), Jose Gaya (Valencia)
Pomocnicy: Sergio Busquets (FC Barcelona), Koke, Saul Nigez, Rodri (Atletico Madryt), Thiago Alcantara (Bayern Monachium), Dani Ceballos (Real Madryt)
Napastnicy: Paco Alcacer (Borussia Dortmund), Marco Asensio (Real Madryt), Alvaro Morata (Chelsea), Iago Aspas (Celta Vigo), Suso (AC Milan), Rodrigo (Valencia)
Co przede wszystkim rzuca się w oczy? Tylko jeden zawodnik powołany z Barcelony. Przez lata o sile reprezentacji stanowili zawodnicy Dumy Katalonii oraz Realu Madryt, natomiast w powołaniach Luisa Enrique próżno szukać tych pierwszych. Po raz kolejny niepowołany został Jordi Alba i chyba już nikt nie ma wątpliwości, że na linii zawodnik-selekcjoner jest jakiś konflikt personalny, bo nikt mi nie wmówi, że lepiej było powołać Jonny'ego Castro. Pewnie dowiemy się za kilka, może kilkanaście lat, z jakiejś biografii, o co tak naprawdę chodziło. Natomiast selekcjonerowi Hiszpanii trzeba oddać to, że nie przywiązuje się do nazwisk i raczej powołuje tych zawodników, którzy aktualnie są w formie. Wiadomo, że znajdą się jacyś zawodnicy, jak np. Asensio, który w ostatnich tygodniach wyglądał blado, ale z kolei dla niego powołanie może być trampoliną, z której się odbije. Nie sądzę, że można się tak naprawdę przyczepić do któregoś powołania. Luis Enrique jest już doświadczonym trenerem i z pewnością wie co robi. Zawodnicy chwalą sobie jego metody treningowe, a zwłaszcza ci z Realu Madryt. Ostatnio wiele mówiło się o tym, że piłkarze Królewskich tęsknią za Antonio Pintusem. Włoch co prawda nadal jest w Madrycie, jednak nie ma już takiego wpływu na przygotowanie fizyczne zespołu, jak za kadencji Zinedine'a Zidane'a.
Nie będę bawił się w ustalanie pierwszej jedenastki, bo ostatnim razem średnio mi to wyszło, zwłaszcza, jeśli chodzi o atak. Podkreślić należy natomiast, że kolejna absencja Diego Costy ponownie spowodowana jest kontuzją. Uraz leczy także Dani Carvajal, a Isco wciąż dochodzi do siebie po wycięciu wyrostka.
Jeśli miałbym przewidywać wynik meczu z Anglią, to stawiam dom na zwycięstwo Hiszpanów. A jeśli jesteście zainteresowani, co dzieje się w kadrze Garetha Southgate'a, to zapraszam was TUTAJ.