Parę słów po kadrze - nie jest dobrze...
Reprezentacja Polski w piłce nożnej zakończyła dzisiaj październikowe zgrupowanie w Katowicach. Jak już wszyscy dobrze wiemy, nie był to szczęśliwy tydzień dla naszej kadry, ponieważ przegrała dwa mecze w Lidze Narodów i odpadli z tych rozgrywek. W Chorzowie, na Stadionie Śląskim, te dwa mecze miałby być wielkim świętem, a przerodziły się w katastrofę.
Kiedy zbliżało się zgrupowanie, to sam chodziłem jak na szpilkach, bo czekałem, aby nasi piłkarze pokazali, że po Mundialu nie została żadna skaza. Po tych dwóch spotkaniach, możemy z pełną świadomością napisać: "SPADLIŚMY Z ROWERKA". Tak niestety jest, już nie należymy do elity światowej piłki. Tutaj nawet nie chodzi o wyniki, bo ktoś kto na nie popatrzy, bez świadomości przebiegu meczu, może sobie pomyśleć - "nie no, byli blisko remisu, ale coś im nie poszło". W meczu z Portugalią i Włochami odstawaliśmy poziomem i było to widać gołym okiem. Tak naprawdę, z Italią powinniśmy przegrać z 4:0 i zatracić wszelkie nadzieję, że liczymy się w Europie.
Na skali światowej mogliśmy się liczyć jeszcze rok temu, nie nasze problemy kadrowe ograniczały się do niegrającego Grzegorza Krychowiaka i Jakuba Błaszczykowskiego. Teraz, nasza kadra jest wybrakowana i nie mamy kim grać. Skoro na lewej obronie występuje Arkadiusz Reca, który w tym sezonie ligowym nie zagrał ani razu, to coś tu się mocno nie zgadza. Adam Nawałka był znany z tego, że ma tzw "synków" w kadrze. Jednak oni udowadniali swoją wartość, przez blisko 5 lat jego kadencji. Dopiero w ostatnim roku, tacy piłkarze jak Arkadiusz Milik czy Artur Jędrzejczyk zaczęli odstawać poziomem. Kiedy nowym selekcjonerem został ogłoszony Jerzy Brzęczek to liczyliśmy na to, że u niego będą grali zawodnicy, którzy grają co tydzień w swoich klubach. Otóż nie. Już nie chce się nad tym rozczulać, bo szkoda nerwów.
Miałem okazję podziwiać piłkarzy na treningach reprezentacji przed meczem z Portugalią. Nic nie wskazywało na to, że czeka nas taki scenariusz, jaki mogliśmy oglądać w Chorzowie 11.10.2018 roku. Podczas ćwiczeń widać było zainteresowanie, zaangażowanie oraz determinacje każdego zawodnika, a w szczególności trenera Brzęczka. Można było poczuć, że jest między nimi chemia i efekty jego pracy, po słabym starcie, będziemy oglądać w "Kotle Czarownic". Niestety, to nic nie dało. Przypomnijmy, że wujek Błaszczykowskiego, miał mało czasu na przygotowanie swoich zawodników, a powołał takich, którzy nie grali od bardzo dawna. W meczu z Portugalią, wystąpili ludzie, którzy mniej lub bardziej są w rytmie meczowym. Jak widzimy, nawet to nie wystarczyło, bo nasz styl gry, przy Portugalczykach wyglądał jak wyjęty z Ekstraklasy. Kiedy strzeliliśmy pierwszą bramkę, to cofnęliśmy się i daliśmy im pole do popisu, co też wykorzystali i strzelili 3 gole. Ale najlepsze jest to, że dwie z tych trzech bramek, były skutkiem słabej gry defensywnej na lewej flance. Jędrzejczyk i Rafał Kurzawa nie radzili sobie na lewej stronie boiska i nasi przeciwnicy, wymijali nas tam jak tyczki. To był okropny widok.
Po słabym czwartkowym meczu, reprezentanci dostali jeden dzień przerwy, a selekcjoner udał się do Danii obserwować naszą kadrę U-21. Przy takim wariancie, Robertowi Lewandowskiemu i spółce, został tylko jeden trening przed meczem z Włochami. Coś mi podpowiadało, że to nie może wypalić. Tak też się stało. Nawet nie chce mi się rozczulać nad tym meczem, bo kiedy zobaczyłem wyjściową jedenastkę to się załamałem. Wyłączyłem mecz po pierwszych 45 minutach, bo nie było na co patrzeć. Pech chciał, że na telefonie włączyłem ostatnie parę minut tego spotkania i zobaczyłem piękną bramkę Włochów, wbijającą nam gwóźdź do trumny, na której widnieje napis: "Polska potęgą europejską 2015-2018".
Dywizjo B – nadchodzimy❗️#POLITA #tvpsport pic.twitter.com/6wizPInTI6
— TVP Sport (@sport_tvppl) 14 października 2018
Odpadamy z Ligi Narodów, w stylu, którego nikt się nie spodziewał. Dodatkowo, te mecze, były rozgrywane na Stadionie Śląskim, który można nazwać "Drugim Narodowym", bo mecze ważniejszej rangi, ale nie eliminacyjne, będą rozgrywane właśnie tam. Było to wielkie przeżycie dla Ślązaków, bo w końcu wielka piłka wróciła do Chorzowa. Nie sądziłem, że tak szybko, zostanie nam odebrana wewnętrzna radość z tego wydarzenia. Kibice podczas tych dwóch meczów, przeważnie byli cicho, ale gra naszej kadry ich usprawiedliwia. Teoretycznie, to właśnie oni są od tego, aby popchnąć naszych piłkarzy do gry, ale kiedy czekasz na takie mecze i dostajesz parodię futbolu, zamiast poważnej gry, to jak inaczej masz zareagować? Przecież niektórzy z kibiców śmiali się sami z siebie, że zaufali sobie i po tak słabym mundialu liczyli na odbudowę formy. Moim skromnym zdaniem - reprezentacja powinna wrócić na PGE Narodowy. To jedyna droga aby odbudować nasze morale. Tam mogą liczyć na lepszy doping i czują się jak w domu.
Nasi kochani reprezentanci. Wróćcie do domów, do klubów, przemyślcie to co zrobiliście podczas tych dwóch meczów i zróbcie rachunek sumienia. Jeżeli stwierdzicie, że daliście z siebie maksimum, to nie przyjeżdżajcie więcej na zgrupowanie i oszczędźcie sobie wstydu.
Panie Brzęczek, pan powinien zrobić to samo, bo piłkarze z Wisły Płock udowodnili, że ich gra odstaje mocno poziomem od innych zawodników. Trzeba się mocno zastanowić nad dalszą drogą rozwoju, bo niegrający zawodnicy oraz Pana dawni podopieczni, nie dadzą nam awansu na Euro 2020.