Przed Ligą Narodów – Włochy
Chłopaki opisywali tu już Francję, Hiszpanię, Chorwację, Niemców, Anglię, Holandię, Portugalię oraz innych europejskich ŚREDNIAKÓW. Teraz jednak przyszedł czas na PRAWDZIWĄ potęgę – Włochów. Oczywiście traktujcie to zdanie z przymrużeniem oka. Choć kiedy mówię Wam, żebyście traktowali je z przymrużeniem oka, to czuję się tak, jakbym musiał komuś tłumaczyć kawał „przychodzi baba do lekarza” – no wiadomo, nie trzeba tego mówić, bo 99% z Was skuma, że to żart, wyolbrzymienie. Ale 1% nie skuma, a ja jako człowiek POSTĘPOWY przejmuję się losem mniejszości. Taki jestem, a co! Dobra, dość zbędnego pierdololo, czas przedstawić Wam pokrótce Włochów oraz to, w jaki sposób spróbują oni zaskoczyć zespoły, z którymi przyjdzie im się mierzyć – Portugalię i Stany Zjednoczone. Andiamo!
Na wstępie wymieńmy sobie powołania Roberto Manciniego:
Bramkarze: Alessio Cragno (Cagliari), Gianluigi Donnarumma (Milan), Salvatore Sirigu (Torino)
Obrońcy: Cristiano Biraghi (Fiorentina), Leonardo Bonucci (Juventus), Giorgio Chiellini (Juventus), Mattia De Sciglio (Juventus), Emerson Palmieri (Chelsea), Alessandro Florenzi (Roma), Alessio Romagnoli (Milan), Daniele Rugani (Juventus)
Pomocnicy: Nicolo Barella (Cagliari), Roberto Gagliardini (Inter), Jorginho (Chelsea), Lorenzo Pellegrini (Roma), Stefano Sensi (Sassuolo), Sandro Tonali (Brescia), Marco Verratti (Paris Saint-Germain), Federico Bernardeschi (Juventus), Vincenzo Grifo (Hoffenheim), Matteo Politano (Inter), Lorenzo Insigne (Napoli), Domenico Berardi (Sassuolo)
Napastnicy: Federico Chiesa (Fiorentina), Kevin Lasagna (Udinese), Leonardo Pavoletti (Cagliari), Ciro Immobile (Lazio)
Razem 27 zawodników. Widzimy tu pewne zmiany w porównaniu z powołaniami na mecz z Polską w październiku. Tym razem zabrakło miejsca dla Mattii Perina, Francesco Acerbiego, Domenico Criscito, Danilo D’Ambrosio, Giacomo Bonaventury, Gianluci Caprarego, Patricka Cutrone, Sebastiana Giovinco oraz Simone Zazy. Przybyli za to Daniele Rugani, Mattia De Sciglio, Stefano Sensi, Sandro Tonali, Vincenzo Grifo, Matteo Politano i Leonardo Pavoletti.
Na co uważać powinny ekipy Portugalii oraz USA?
Portugalczycy to raczej na nic, bo są w tym momencie ekipą znacznie od Italii lepszą. Oczywiście nie mogą ich zlekceważyć, ale o tym to już trener Fernando Santos wie doskonale. Natomiast jeśli chodzi o to, czego powinna się obawiać ekipa USA, czyli zespół na jeszcze niższym poziomie niż nasza reprezentacja (tak, wiem, że nasi w tym momencie grają straszną bryndzę, ale uwierzcie mi, że Amerykanie grają jeszcze większą):
-niezmiennie od wielu lat stałe fragmenty gry. Chiellini, Bonucci, Immobile i wielu innych – oni tylko czekają na to, by wbić piłkę głową do bramki przeciwnika przy pierwszej nadarzającej się okazji.
-skoro już jesteśmy przy Chiellinim i Bonuccim – trzeba uważać na ich długie podania z pominięciem drugiej linii. Zarówno te grane górą, jak i te po ziemi (tu prawdziwym specjalistą jest zwłaszcza Bonu)
-wcale nie trzeba jednak tej drugiej linii pomijać, bowiem tu Włosi też mają prawdziwych fachowców w swej dziedzinie. Jorginho, Verratti, Pellegrini czy młodziutki Nicolo Barella potrafią zdominować niejeden środek pola, a swoimi kapitalnymi podaniami rozmontować niejedną, nawet najszczelniejszą defensywę
-skrzydłowi – prawdopodobnie najniebezpieczniejsza broń „Squadra Azzurra”. Insigne, Bernardeschi, Chiesa, teraz wsparci jeszcze przez obecność będącego w świetnej formie Politano czy Berardiego – na nich zawsze trzeba uważać i nie dać się im rozhuśtać. Jeden błąd – i leżysz
-jeśli jednak to wszystko zawiedzie, to wracamy do punktu pierwszego, pisząc przy okazji punkt ostatni. Są to oczywiście długie „lagi” na Ciro Immobile od stoperów. Ale nie tylko od stoperów, bo podaniami przez całe boisko niejednokrotnie popisują się też środkowi pomocnicy czy bocznicy defensorzy. A jak Ciro dostanie taką piłkę w polu karnym to módlmy się, żeby nie skończyło się to golem.
Uważam, że pokrótce udało mi się przedstawić największe atuty Włochów, a więc czas wymienić ich wady, bo jak każdy zespół na świecie, również je posiadają:
-bramkarz. Wśród trzech powołanych golkiperów nie widzimy żadnego gościa, który gwarantowałby 100% spokój w tyłach. Doskonale wiemy, że tego spokoju nie będzie, bowiem na ten moment numerem 1 w bramce drużyny Manciniego jest Gigio Donnarumma, który, jak powszechnie wiadomo – wylewów się nie ustrzega. Zwłaszcza w ostatnim czasie.
-boki obrony. Tutaj naprawdę pole do popisu mają przeciwnicy Włochów. Oczywiście – jeśli mają szybkich i dobrych technicznie skrzydłowych, dysponujących do tego nieprzeciętnym dryblingiem. Boczne flanki defensywy zespołu włoskiego naprawdę na kolana nie powalają – zazwyczaj grają tam Biraghi z Fiorentiny oraz Florenzi z Romy. Temu pierwszemu do ideału daleko, a ten drugi jest świetny jeśli chodzi o grę do przodu, natomiast ma nierzadko problemy z ustawianiem się i kryciem, co na pozycji obrońcy jest wręcz elementem piłkarskiego abecadła.
-środkowi obrońcy. Tak, nie przywidziało Wam się – w wadach wymieniłem jeden z punktów, który wymieniłem w zaletach. A czemu? Ano temu, że wspaniałemu włoskiemu duetowi z Juve w kadrze zdarza się czasem chwila zawahania, zapomnienia. Wtedy warto ich przycisnąć, zaatakować – wówczas jest bardzo duża szansa na odebranie piłki względnie blisko ich bramki, co może się przerodzić w błyskawiczną okazję bramkową.
No, to Włochów mamy z głowy na kolejnych kilka miesięcy. Zanalizowani przednio. Szkoda że nie napisałem tego tekstu w październiku, to może jeszcze Jerzy Brzęczek wraz ze sztabem mieliby materiał do analizy. A tak to cóż począć – z Włochami przerżnęliśmy i z Ligą Narodów wkrótce się pożegnamy. Nie czas jednak płakać nad rozlanym mlekiem, bo już za chwilę zaczynamy kolejny sprawdzian – towarzyski mecz z Czechami.
Tymczasem podam jeszcze na szybko typy na mecze Włochów:
Włochy 1:2 Portugalia
Włochy 3:1 USA
Ciao!