Tim Cahill pożegnał się z reprezentacją Australii
Każdą legendę trzeba kiedyś pożegnać. W Australii takową legendą niewątpliwie jest Tim Cahill. 38-letni pomocnik rozegrał właśnie swój mecz pożegnalny w reprezentacji. Choć jego kariera w Europie może nie będzie szczególnie pamiętana to w swojej ojczyźnie ma status piłkarskiego Boga. Zatem jego pożegnanie musiało być wielkim wydarzeniem...
Dziś o godzinie 9:30 Australia zagrała mecz towarzyski z Libanem. "Kangury" wygrały 3:0, ale nie wynik był najważniejszy, tylko ostatni występ uwielbianego przez cały kraj Cahilla. Występ byłego zawodnika Evertonu i Millwall był dość skromny, bo przebywał na boisku zaledwie 8 minut. Nie udało mu się także przypieczętować tego występu golem - te zdobywali Martin Boyle (dwa) oraz Matthew Leckie, który także wszedł z ławki. Dopiero po zakończeniu meczu nastąpiła pamiętna chwila, gdy 38-letni zawodnik podbiegł do swojej matki, która oglądała to spotkanie z trybun.
KAPITALNE zdjęcie: Tim Cahill chwilę po ostatnim meczu w reprezentacji i jego dumna mama...
— Kotleszka_Soccer 🇺🇸🇦🇺 (@Adam_Kotleszka) 20 listopada 2018
Vidmar, Viduka, Kewell, Schwarzer, Luc Neill, Brett Emerton, Alex Tobin, Damian Mori, Archie Thompson, John Aloisi... Australia żegna dziś swoją kolejną wielką gwiazdę! pic.twitter.com/EbTsGAhjay
Cahill przez 14 lat rozegrał 108 spotkań w reprezentacji Australii i zdobył w nich 50 bramek. Był mistrzem zarówno Oceanii jak i Azji. Odegrał także istotną rolę w pamiętnym występie swojej drużyny narodowej na Mistrzostwach Świata w Niemczech w 2006 roku. Przyczynił się zarówno do awansu na sam turniej jak i do 1/8 finału, gdzie Australijczycy w dość kontrowersyjnych okolicznościach przegrali 0:1 z Włochami. Ze względu na wiek w którym kończy karierę reprezentacyjną można powiedzieć, że był jak piłkarski Noriaki Kasai.