Napoli zachciało się gwiazdy minionego mundialu
Bardzo szanuję Napoli. Jeszcze niedawno nie mogli pochwalić się takimi pieniędzmi jak Juventus, AC Milan czy Inter, a na ten moment są już drugą siłą w Serie A i ustępują tylko "Starej Damie". Świetna polityka transferowa była jednym z czynników, które doprowadziły ich właśnie na to miejsce. Nie możemy więc dziwić się, że Neapolitańczycy przestają myśleć małomiasteczkowo i chcą bić się o zawodników, którzy już są gwiazdami, a nie takich, z których takowe trzeba będzie dopiero zrobić. Nie deprymuje ich też, jak widać na przykładzie dzisiejszej informacji, konkurencja największych klubów Europy czy fakt, że biją się o piłkarza z metką jednego z największych odkryć mundialu w Rosji.
Zawodników, o których mogliśmy tak powiedzieć było kilku, ale w tym konkretnym przypadku chodzi o Hirvinga Lozano. Meksykanin może nie zaszedł ze swoją reprezentacją jakoś bardzo daleko, bo odpadł już w jednej ósmej finału z Brazylią, ale i tak zrobił na nas kapitalne wrażenie. Skrzydłowy nie raz zagroził każdej defensywie, z którą miał do czynienia, a reprezentanci Kraju Kawy mogą mówić o wielkim szczęściu, że nie władował im gola. Lozano nie zachwycał jednak tylko w Rosji. Regularnie prezentuje świetną formę w barwach PSV Eindhoven. Tylko w tym sezonie ma już 15 bramek i 9 asyst. Takie statystyki muszą robić wrażenie, ale niestety dla Napoli, muszą też determinować sporą cenę.
"Tuttomercatoweb" podaje, że Neapolitańczycy muszą liczyć się z kosztem 40 milionów euro, jeśli poważnie myślą o sprowadzeniu Meksykanina. Nie są to małe pieniądze, ale nie powiedziałbym też, że za duże. Lozano ma wszelkie papiery na to, by za kilka lat rozdzierać defensywę każdego zespołu na Starym Kontynencie, więc na tę chwilę te 40 baniek to w zasadzie promocja. Przy dobrych wiatrach będzie można na nim zarobić trzykrotnie albo nawet czterokrotnie. Mało tego, do tego czasu zdąży jeszcze wiele dla zespołu osiągnąć, więc już w ogóle nie ma co narzekać, tylko szukać pieniążków i inwestować. Czy w Neapolu mają numer do Jarosława Królewskiego?