Juventus wygrywa pierwsze trofeum w tym roku
Juventus po raz ósmy w swojej historii zdobył Superpuchar Włoch. W arabskim Dżudda pokonali oni AC Milan 1:0 po golu Cristiano Ronaldo. Spotkanie nie było porywające, a po golu CR7 całkowicie siadło. Czego to jest dowód? Tego, że "Stara Dama" dalej jest zespołem z zupełnie innej galaktyki niż Milan i inne włoskie zespoły, ale w meczach z ich udziałem zawsze muszą być jakieś kontrowersje.
Juventus (4-3-3): Szczęsny; Cancelo, Bonucci, Chiellini, Sandro; Bentancur (86' Bernardeschi), Pjanić (65' Can), Matuidi; Douglas Costa (89' Khedira), Dybala, Ronaldo
Milan (4-3-3): Donnarumma; Calabria, Zapata, Romagnoli, Rodriguez; Kessie, Bakayoko, Paqueta (71' Borini); Castillejo (71' Higuain), Cutrone (79' Conti), Calhanoglu
W pierwszej połowie to spotkanie było niesamowicie nudne i przewidywalne. W szeregach Milanu dominowała niedokładność i dobrze znane kibicom niechlujne granie. Żaden z zawodników nie był w stanie porwać gry do przodu, a gdy mieliśmy namiastkę takich sytuacji to zagrożenie było niwelowane na dwudziestym metrze. Z kolei Juventini również szukali swoich szans, mieli swoje okazje, ale większość z nich lądowała obok bramki Gianluigiego Donnarummy. Poza tym defensywa "Rossonerich" w pierwszej połowie spisywała się bez zarzutu. Mecz był ostry, a arbiter spotkania Luca Banti nie sprawiał wrażenia, jakby panował nad sytuacją. Całą pierwszą odsłonę można było wyczuć napiętą atmosferę na prawej stronie boiska, gdy iskrzyło pomiędzy Aleksem Sandro i Samuelem Castillejo. Obydwaj otrzymali po żółtym kartoniku, ale można było wyczuć, że to drużynie mistrza Włoch arbiter bardziej pobłażał.
W drugiej połowie od razu na prowadzenie mogli wyjść "Rossoneri". Do piłki dopadł Patrick Cutrone po podaniu Hakana Calhanoglu i jego świetny strzał wylądował na poprzeczce bramki Szczęsnego. I w sumie... to by było na tyle, jeżeli chodzi o klarowne sytuacje. Wystarczyło, żeby Miralem Pjanić w końcu sobie przypomniał o swojej świetnej dyspozycji i zagrał piłkę na milimetry do Cristiano Ronaldo. Ten z najbliższej odległości pokonał Gianluigiego Donnarummę, który chciał tą piłkę łapać, co było najgorszym co właśnie mógł zrobić. Milaniści próbowali wrócić do meczu, ale wtedy pan Banti stracił panowanie nad widowiskiem. Najpierw Blaise Matuidi faulował Davide Calabrię i nawet nie obejrzał za to zagranie żółtej kartki. Za to w drugą stronę był konsekwentny i to aż za bardzo. Kessie wpadł na Emre Cana i zaatakował jego prawą nogę. Liczył się zamiar i po weryfikacji VAR sędzia zmienił decyzję z żółtej kartki na czerwoną. Kibice Milanu oburzyli się o to, ponieważ w drugą stronę takie faule nie były gwizdane, a jak były to arbiter pobłażał, jak tylko się dało. Rozpaczliwe ataki Milanu nie stwarzały większego zagrożenia, a wprowadzony Higuain przechodził obok meczu i był pierwszym hamulcowym. Największe kontrowersje miały miejsce w samej końcówce, gdy wprowadzony na plac Andrea Conti został powalony na murawę przez Emre Cana, a sędzia nawet nie wspomógł się systemem VAR. Na szczęście zreflektował się w momencie, gdy Paulo Dybala w obrzydliwy sposób powstrzymywał kontrę Higuaina. Gdyby ktoś jego przytrzymywał to pewnie dalej by leżał na murawie. I można było zamknąć zawody. Juventus zdobywa pierwsze i na pewno nie ostatnie trofeum w 2019 roku.
Co do samego meczu, najbardziej sfrustrowani wydają się Alessio Romagnoli i Gennaro Gattuso. Panowie (słusznie) są wściekli za skandaliczne decyzje sędziego. Niczym dziwnym nie jest fakt, że to Juve jest stroną dominującą we Włoszech i pewnie bez żadnych problemów mogliby odprawić "Rossonerich" z kwitkiem i bez argumentów sportowych. W takiej sytuacji arbiter nie musiał być w ich stronę aż tak nadgorliwy. Oto co miał do powiedzenia kapitan Milanu:
W każdym minimalnym kontakcie jesteśmy kartkowani i odsyłani z boiska. Ja jako kapitan idę i rozmawiam (z sędzią) otrzymuję za to żółtą kartkę, to irytujące. Okazujemy szacunek i musimy go również otrzymywać. W sytuacji Contiego nie otrzymaliśmy karnego, a VAR nie został użyty.
Z kolei Gennaro Gattuso potwierdza to, co pojawiło się wyżej:
Wykluczenie Kessiego jest do przyjęcia, ale jeśli mamy do dyspozycji technologię to używajmy jej, kiedy trzeba. Juventusowi pozwolili dokończyć dwie akcje, w naszym przypadku od razu zatrzymali Cutrone na spalonym. Juventus ma wielki zespół, nie rozumiem po co to wszystko.
Nic dodać, nic ująć.