Inter się sfrajerzył, Juve maszeruje po mistrza - podsumowanie 20. kolejki Serie A
Buongiorno! Za nami 20. kolejka zmagań w Serie A. O formie poszczególnych zespołów wiemy więc trochę więcej niż przez ostatnie 2-3 tygodnie. Wciąż jednak kilka z nich to dla nas niewiadome, które będziemy się starać rozszyfrowywać w kolejnych seriach gier. Tymczasem jednak skupmy się na tym, co wydarzyło się na włoskich boiskach w miniony weekend i podsumujmy sobie wszystkie mecze tej 20. kolejki. A zrobią to dla Was nowi „Trzej Muszkieterowie” Serie A: Adrian Kozioł, Janek Rusinek i Marcin Kowara. Andiamo!
AS Roma 3:2 Torino FC (Janek)
O zespole Romy chcielibyśmy powiedzieć, że wstali z kolan i to na dobre. Niestety, ale musimy w tej sytuacji iść na kompromis i uznać, że dopiero wstali na jedno i ich dyspozycję zweryfikują Atalanta i Milan. Co możemy powiedzieć o meczu z Torino? Po pierwsze Nicolo Zaniolo jest wielki, a razem z nim Monchi, który wyrolował Inter jak Jordan Belfort swoich klientów. Po drugie Romaniści nie mogą grać tak nerwowo, bo przypomina to reprezentację Adama Nawałki. Zrobili prowadzenie 2:0 i w drugiej połowie już je stracili. Dobrze, że jest ktoś taki jak Stephan El Shaarawy i uratował wynik spotkania. Pamiętajmy jednak, że to jest Torino, które gra nierówno. Gdyby to był bardziej renomowany rywal to remontada skończyłaby się na korzyść przeciwników.
Udinese Calcio 1:2 Parma Calcio 1913 (Marcin)
W wyrównanym na papierze spotkaniu górą beniaminek z Parmy. Przez większą część spotkania piłkarze Roberto D’Aversy oddali inicjatywę gospodarzom i starali się ukłuć przeciwnika z kontry. Taktyka ta okazała się skuteczna i zaprowadziła Parmę do zdobycia trzech punktów. Te zapewnili gościom liderzy zespołu, czyli Roberto Inglese oraz Gervinho. Parma w obecnych rozgrywkach Serie A strzeliła w sumie 19 bramek, a wymieniona dwójka razem ma na koncie 12 trafień. Można więc śmiało stwierdzić, że to Inglese i Gervinho ciągną ten wózek. Udine natomiast z mozołem próbuje złapać jakieś punkty i jeśli nie udało im się to w meczu u siebie z beniaminkiem, to tym bardziej nie uda się w ten weekend. Podopieczni Davide Nicoli zmierzą się bowiem na wyjeździe z Sampdorią.
Inter Mediolan 0:0 US Sassuolo Calcio (Adrian)
Inter potwierdza, że nie umie grać z Sassuolo. Nieważne czy na Meazza czy na Mapei – ekipa „Neroverdich” po prostu im nie leży. Ostatnie zwycięstwo „Nerazzurri” odnieśli nad nimi 18 grudnia 2016 roku, a więc ponad 2 lata temu. Wówczas jedyną bramkę strzelił Antonio Candreva. Ogólny bilans ostatnich meczów Interu z Sassuolo również nie wygląda za fajnie: na 9 ostatnich meczów aktualni podopieczni Luciano Spallettiego wygrali tylko raz – właśnie wtedy. W sobotę brakowało wszystkiego: pomysłu na grę, celnych podań, o wykończeniu już nie wspominając. Oczywiście „Sassol” wcale nie grali lepiej, ale to oni w końcówce meczu stworzyli sobie okazję, która mogła zabić Inter. Na całe szczęście czujny do samego końca był Samir Handanović. Co daje remis obu zespołom? Ano – nic. Inter znów traci dystans do wicelidera – Napoli, a Sassuolo spada na 12. miejsce w tabeli.
Frosinone Calcio 0:5 Atalanta Bergamo (Janek)
Spotkanie najlepszej ofensywy z najgorszą defensywą ligi… To nie mogło się inaczej skończyć. Atalanta na inaugurację sezonu ograła Frosinone u siebie 4:0 i wtedy wydawało się to grubym wynikiem. Jednakże to co zrobili oni w pierwszym meczu rundy rewanżowej jest dowodem na ich wielką dyspozycję. Strzelanie rozpoczął Gianluca Mancini, który spowodował, że kibice „La Dei” momentalnie zapomnieli o Mattii Caldarze. Na wyróżnienie zasługuje Duvan Zapata, który w tym spotkaniu ustrzelił pokera jako pierwszy zawodnik w tym sezonie Serie A. Tym samym prześcignął on Krzysztofa Piątka i zrównał się z Cristiano Ronaldo w klasyfikacji strzelców. Wielki mecz Kolumbijczyka i Atalanta dzięki niemu zaczyna mieszać wśród czołówki. Czwarte miejsce? Absolutnie realne.
ACF Fiorentina 3:3 UC Sampdoria (Adrian)
W zapowiedzi tej 20. kolejki pisałem, że będzie to najprawdopodobniej najlepszy i najbardziej wyrównany mecz spośród wszystkich. Nie spodziewałem się jednak, że będę miał rację w pieprzonych stu procentach. To spotkanie miało w sobie dosłownie wszystko: masę goli, zwroty akcji, rzut karny, czerwoną kartkę i wreszcie bramkę w doliczonym czasie gry, która wywróciła do góry nogami cały rezultat. O taką Serie A nic nie robiłem. Co można powiedzieć po takim meczu? Absolutnie wszystko. Ja natomiast skupię się na jednym – Luis Muriel i Fabio Quagliarella to wielcy piłkarze. Kolumbijczyk strzelił bowiem 2 bramki w swoim pierwszym meczu po powrocie na Półwysep Apeniński. Włoski senior z kolei… również zdobył 2 gole, ale on dokonał jeszcze jednego – przedłużył serię swoich meczów z rzędu z bramką do 10 spotkań. Oj, bójcie się twórcy wielkich rekordów, bo idzie ten, któremu większość nie jest godna zawiązać butów w korkach… A tak całkiem serio – trzymamy kciuki, by Fabio Quagliarella, człowiek, który zdecydowanie przeżywa drugą młodość, dostał powołanie do reprezentacji Włoch na mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy 2020 i by pojechał tam i zrobił prawdziwe show. Tymczasem: Fiorentina 3:3 Atalanta.
SPAL 2013 1:1 Bologna F.C. 1909 (Adrian)
Przez takie mecze jak ten, SPAL może w tym sezonie spaść z ligi. Dostajesz na własnym stadionie jedną z najsłabszych drużyn ligi trenowaną przez jednego z najgorszych szkoleniowców w historii tej ligi i nie potrafisz jej ograć, a nawet remis musi Ci ratować gość, dla którego strzelanie bramek to jeden z ostatnich obowiązków na boisku. Podopieczni Leonardo Sempliciego mogą się niedługo przejechać i to bardzo boleśnie. Oczywiście – udało się nie przegrać, ale w meczu z Bologną, i to na własnym stadionie, remis to strata dwóch punktów, a nie zyskanie jednego. Co do Bolonii – nie będę się rozpisywał na ich temat, dopóki zwolniony nie zostanie trener Pippo Inzaghi. Dopóki on będzie tam siedział – jestem zdania, że spadną z tej ligi z hukiem. SPAL natomiast musi się mieć na baczności i wyciągnąć wnioski z tego meczu, bo inaczej na koniec sezonu może to mieć dla nich przykre konsekwencje.
Cagliari Calcio 2:2 Empoli FC (Marcin)
Nadspodziewanie dobry mecz oglądaliśmy na Sardegna Arena w Cagliari. Ekipa gospodarzy rzutem na taśmę, za sprawą Diego Fariasa, uratowała punkt w starciu ze słabym Empoli. Goście niespodziewanie napsuli sporo krwi piłkarzom Rolando Marana i wywieźli cenny punkt z Sardynii, przełamując tym samym serię czterech spotkań bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Zastrzyk motywacji i choćby minimalnie większej pewności siebie jest, natomiast w tabeli dalej nie wygląda to zbyt dobrze. Trzy punkty przewagi nad osiemnastą Bologną zwiastują ciężką i nerwową rundę rewanżową dla Empoli.
SSC Napoli 2:1 S.S. Lazio (Marcin)
Przetrzebiona drużyna Napoli spokojnie poradziło sobie z zawsze groźną ekipą Lazio. Piłkarze Carlo Ancelottiego przez większą część spotkania kontrolowali grę, nie dopuszczając za często swoich rywali w okolice własnego pola karnego. Dwa gongi w ciągu 180 sekund jeszcze w pierwszej połowie właściwie zamknęły sprawę. Nas najbardziej cieszy kolejna, jedenasta już bramka w tym sezonie Serie A Arkadiusza Milika. Kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego Polak podwyższył wynik spotkania i potwierdził, że to teraz on nadaje ton ofensywnym poczynaniom Napoli. Znamienna była zmiana w okolicach 80 minuty, kiedy to z boiska zszedł nie Milik, a Dries Mertens. Pokazuje to, że hierarchia w ataku u Carlo Ancelottiego zmieniła się o 180 stopni.
Genoa CFC 0:2 AC Milan (Janek)
Milan Gattuso niby nie ma żadnego stylu, nic sobą nie reprezentuje, ale jeżeli ktoś postanowił oglądać tę padlinę, to jest w stanie znaleźć jakiś pomysł. Otóż Milan lubi w tym sezonie cierpieć, wyczekać swój moment i działać dopiero w ostatnich 20 minutach. Mecz z Genoą był idealnym przykładem takiego widowiska. W pierwszej połowie bohaterem był Gianluigi Donnarumma, który dwoił się i troił w bramce „Rossonerich” i tylko dzięki niemu nie było bramek w pierwszej odsłonie spotkania. W drugiej połowie zaczęła się prawdziwa jazda. Milaniści przycisnęli i bohaterem został Fabio Borini, który jak mało kto zasłużył w tym meczu na gole. Później drugą bramkę po genialnej asyście Patricka Cutrone dołożył Suso i Milan wygrywa pierwszy raz od meczu z Chievo, w sposób spokojny, który nie naraża kibiców na zawał.
Juventus F.C. 3:0 Chievo Verona (Marcin)
Tutaj niespodzianki nie było, bo być nie mogło. Pewna wygrana Juventusu, choć chyba serca bezstronnym kibicom skradł po tym spotkaniu blisko 40-letni bramkarz Chievo, Stefano Sorrentino. W fenomenalny sposób obronił on rzut karny wykonywany przez Cristiano Ronaldo. Oczywiście w żaden sposób nie zmieniło to przebiegu spotkania, natomiast zawsze fajnie mieć taki wpis w piłkarskim CV. Poza tym momentem niewiele pozytywów można jeszcze znaleźć po stronie gości. Juventus pewnie idzie po mistrza, Chievo pewnie idzie po spadek.
I to by było na tyle! 20. kolejka Serie A już za nami! Piszcie zatem o Waszych odczuciach odnośnie jej w komentarzach tutaj, oraz na naszej grupie facebookowej To Tylko Piłka Nożna (wcześniej znanej pod nazwą „Stajnia DissBlastera”). Śledźcie także nasze profile na Facebooku (niedawno powstał także nasz drugi fanpage, na który serdecznie zapraszamy), Twitterze i Instagramie – nie będziecie zawiedzeni! W imieniu całej naszej trójki zapraszamy Was już oczywiście na zapowiedź 21. kolejki, która pojawi się już w piątek. Ciao amici sportivi!