Juventus też chce Złotego Chłopca
Juventus bez wątpienia umie zajmować się młodzieżą, choć w ostatnich latach specjalnie z tego nie korzysta. "Stara Dama" postawiła na sprowadzanie doświadczonych zawodników i nie można powiedzieć, że źle na tym wyszła. Trzeba jednak pamiętać, że nie można grać tylko staruszkami, a skład trzeba przegryzać młodym pokoleniem. Od tego są chociażby Dybala czy Cancelo, ale to i tak niewiele. Zespół Massimilliano Allegriego na pewno zyskałby, gdyby do zespołu dołączył ktoś z jeszcze w miarę świeżym PESELem. Wiedzą o tym w Turynie, dlatego latem wytoczą ciężkie działa, żeby wzmocnić się właśnie takim delikwentem.
Kogo mają na myśli? Większość z Was domyśliła się już pewnie po tytule. Chodzi oczywiście o zeszłorocznego, najświeższego Złotego Chłopca, Matthijsa de Ligta. Holender robi wrażenie na każdym. Ostatnio został najmłodszym kapitanem w historii fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Nie jest tajemnicą fakt, że chciałby przejść do Barcelony, ale transfer Frenkiego de Jonga skutecznie ukrócił ilość aktywów na koncie Katalończyków, przez co ci prawdopodobnie nie będą w stanie pozwolić sobie na stopera Ajaxu. Bardzo zadowolony z tego stanu rzeczy jest za to Pep Guardiola, który również zaciera rączki na myśl o Holendrze. City akurat ma pieniążki i na ten moment jest faworytem do pozyskania de Ligta. Do walki kracza jednak Juventus, który według "Tuttosport" ma bardzo konkrety plan na przekonanie do siebie zarówno zawodnika, jak i jego pracodawców.
Co on zakłada? W przeciwieństwie do Manchesteru City "Stara Dama" nie chce oferować tylko pieniędzy. Włosi mają podobno zaproponować sporą sumkę, do której dorzucą swoje cudowne dziecko, Moise Keana. Młody napastnik jest wielkim talentem. Juventus dawno nie miał takiego w swoich szeregach, więc jeżeli ma zamiar go oddać, to znaczy, że bardzo mu zależy na de Ligtcie. Ajax, o ile dostanie do tego jeszcze sporą dopłatę, powinien z tej oferty z korzystać. Nie dość, że teraz zarobi na Holendrze, to przy dobrych wiatrach za parę lat może zainkasować drugie tyle na Keanie. Amsterdamczycy muszą to wziąć, w końcu przydomek "Joden" do czegoś zobowiązuje.