Icardi kuszony przez ligowych rywali
Czy ktoś z Was naprawdę liczył, że zamieszanie w tej bardziej niebieskiej części Mediolanu szybko się zakończy? Biorąc pod uwagę osoby, z którymi mamy do czynienia, nie mogliśmy liczyć na szybkie dojście do konsensusu. Do takiego też oczywiście nie doszło. Icardi wraz ze swoją żoną dalej są obrażeni na cały świat i bardzo chętnie to eksponują. Inter nie ma natomiast żadnego zamiaru ustępować w tej kwestii i woli sobie radzić bez krnąbrnego, byłego już przecież kapitana, niż się z nim pogodzić. Rozwiązania pozytywnego dla obydwu stron na horyzoncie nie widać, więc wychodzi na to, że będą się musiały one rozstać.
Już od samego początku tej afery mówiło się, że obóz Icardiego rozognił to zamieszanie tylko po to, by wymusić transfer Argentyńczyka. Oczywiście jego celem miał być Real Madryt. Mauro już od ponad roku jest łączony z możliwą przeprowadzką do stolicy Hiszpanii, ale na razie się to nie udaje. "Królewscy" potrzebują jednak wzmocnień w formacji ofensywnej, pomimo tego, że Karim Benzema podtrzymuje, że to on jest gwiazdą. Icardi byłby dla nich idealny, oni dla niego też. Przebiegły Inter może jednak zrobić mu na złość i oddać go, ale nie tam, gdzie Argentyńczyk by sobie życzył. Taką sytuację chcą wykorzystać chociażby rywale z Serie A.
"Tuttomercatoweb" podaje bowiem informację, że z Icardim kontaktowało się już Napoli. Nie był to też byle jaki small talk. Neapolitańczycy mieli wyjść bowiem z bardzo konkretną ofertą. Podobno zaproponowali Argentyńczykowi kontrakt, na mocy której Włoch zarabiałby 11 milionów euro rocznie. To ogromnie dużo, jak na włoskie standardy. W Napoli nikt nie zarabia nawet połowy z tego. Najlepiej opłacany Insigne inkasuje 3.6 bańki rocznie, a przecież jest zasłużonym, wieloletnim zawodnikiem tego zespołu. Możemy więc na tej podstawie uznać, że plotka ta ma niewiele wspólnego z prawdą. W końcu, gdyby w Neapolu mieli do rozdysponowania takie pieniądze, to przecież Piotrek Zieliński od dawna miałby już podpisany nowiutki, lukratywny kontrakcik.