Neapol tonie we łzach
W meczu obfitującym w wielkie emocje Napoli przegrało na własnym boisku z Juventusem 1:2 w 26. kolejce Serie A. Piłkarze Carlo Ancelottiego mogli w drugiej połowie wrócić z dalekiej podróży, lecz ciśnienia w decydującym momencie nie wytrzymał kapitan zespołu, Lorenzo Insigne.
Składy:
Napoli: Meret – Hysaj, Koulibaly, Maksimovic, Malcuit (46’Mertens) – Zieliński, Ruiz, Allan, Callejon (78’Ounas) – Insigne, Milik (27’Ospina)
Juventus: Szczęsny – Cancelo (61’De Sciglio), Bonucci, Chiellini, Alex Sandro – Bernardeschi (85’Dybala), Matuidi, Can, Pjanic – Mandzukic (74’Bentancur), Ronaldo
W początkowej fazie spotkania mieliśmy sporo fauli. Widać było, że mecze między tymi drużynami mają bardzo duży ładunek emocjonalny. Napoli od pierwszych minut wychodziło wysokim pressingiem i starało się odbierać piłki już na połowie rywala. Pierwszą groźną akcję oglądaliśmy w 11 minucie. Błąd popełnił Leonardo Bonucci, który źle wybił piłkę. Ta trafiła pod nogi Piotra Zielińskiego, który zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki. Strzał minimalnie minął lewy słupek bramki Wojciecha Szczęsnego.
I gdy tak naprawdę mecz dopiero się rozkręcał, przez jedno idiotyczne zagranie Kevina Malcuita zakończył się w 25 minucie. A przynajmniej tak się wtedy wydawało. Katastrofalne wycofanie piłki przez francuskiego obrońcę, do której dopadł Cristiano Ronaldo. Sytuację próbował ratować Alex Meret, który nie dał jednak rady i sfaulował portugalskiego gwiazdora. Czerwona kartka dla włoskiego bramkarza i sytuacja Napoli stała się tragiczna.
Gdy fani Napoli myśleli, że gorzej być już nie może, chwilę później było niestety dużo gorzej. Perfekcyjnie wykonany rzut wolny przez Miralema Pjanicia i goście wyszli na prowadzenie. Pierwszym kontaktem z piłką wprowadzonego Davida Ospiny było wyciąganie jej z siatki. Warto wspomnieć, że Kolumbijski golkiper wszedł na boisko za Arkadiusza Milika. Kevin Malcuit jednym nieudolnym zagraniem wywalił z meczu Mereta i Milika oraz spowodował, że Juventus wyszedł na prowadzenie. Francuz nie zyska na pewno po tym meczu wielkiej sympatii u kibiców w Neapolu.
Piłkarze Carlo Ancelottiego nie załamali się po utracie gola i już chwilę po rzucie wolnym Pjanicia mogli wyrównać stan rywalizacji. Niestety, w doskonałej sytuacji zaledwie w słupek uderzył Piotr Zieliński. Polak miał jeszcze w pierwszej połowie dwie sytuacje, ale na pewno nie tak klarowne jak ta wyżej wymieniona.
Kompletna cisza zapanowała na San Paolo w 39 minucie. Wrzutka z prawej strony boiska, fatalne krycie Elseida Hysaja i spokojne uderzenie głową Emre Cana, które wylądowało w siatce gospodarzy. Dwubramkowe prowadzenie Juventusu, które nie zwiastowało nam wielkich emocji przed drugą połową.
Początek drugiej części gry dał choć minimalną nadzieję na zmianę sytuacji na boisku. Zagranie ręką strzelca pierwszej bramki i zasłużona żółta kartka. A że Bośniak został już wcześniej ukarany kartonikiem, musiał opuścić murawę.
W 61 minucie marzenia kibiców na San Paolo odżyły. Świetna centra Lorenzo Insigne i piłkę do siatki wpakował Jose Maria Callejon. Piłkarze z Neapolu nie mieli zamiaru się poddawać.
Parę minut później bomba z dystansu Allana, która mogła rozsadzić siatkę bramki Wojtka Szczęsnego. Piłka powędrowała jednak ponad poprzeczką. Gol Callejona ewidentnie wprowadził zamęt w poczynania Juventusu. Napoli natomiast poczuło krew i starało się wykorzystać swoją szansę.
W drugiej połowie znów swoją obecność próbował zaznaczyć Piotr Zieliński. Kilka groźnych strzałów, które nie przyniosły jednak pożądanego rezultatu.
Napoli szukało swojej szansy i w końcu ją dostało. Piłka w polu karnym odbiła się od ręki Alexa Sandro i sędzia Gianluca Rocchi po konsultacji z VAR-em podyktował rzut karny dla gospodarzy! Przeogromnej presji nie udźwignął jednak kapitan Lorenzo Insigne. Po jego uderzeniu piłka tylko odbiła się od słupka.
Nieszczęsny rzut karny Insigne podciął ostatecznie skrzydła gospodarzom i odebrał resztki wiary na wyrwanie remisu. Dla postronnych fanów mecz ten był niesamowitym widowiskiem, trzymającym do końca w napięciu. Było w nim wszystko – czerwone kartki, rzut karny, odrabianie strat. Napoli za postawę w drugiej połowie zasłużyło na ogromne pochwały. Fakty są jednak takie, że po raz drugi w tym sezonie muszą uznać wyższość Juventusu, co na pewno nie przyjdzie im z łatwością.