Cristiano szalał i sprawdzał Walukiewicza
Żarty się skończyły w Juventusie. Andrea Pirlo już nie testuje, Andrea Pirlo będzie wymagał. Będzie wymagał nie tylko od siebie, ale też od innych, tych, którzy będą biegali po boisku. Świetnie byłoby w końcu zobaczyć przebudzony Juventus, choć wiemy, że niektórzy są jego dominacją znudzeni. "Bianconeri" podejmowali dzisiaj na własnym stadionie drużynę Sebastiana Walukiewicza, Cagliari. Dzisiaj na ławce usiadł inny Polak, Wojciech Szczęsny.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy wyjściowe:
Juventus: Buffon - Danilo, de Ligt, Demiral, Cuadrado - Rabiot, Arthur - Kulusevski, Bernardeschi - Cristiano Ronaldo, Morata
Cagliari: Cragno - Walukiewicz, Klavan, Pisacane - Tripaldelli, Marin, Rog, Zappa - Joao Pedro, Ounas - Simeone
Ekipa z Sardynii jechała dzisiaj do Turynu, aby oszukać los. Gra bez Diego Godina, który również nie ustrzegł się zakażenia SARS-CoV-2, nie jawiła nam się zbyt ciekawie, tutaj raczej czekaliśmy na kolejne trafienia Juventusu. Morata, Ronaldo, nawet odświeżona wersja Bernardeschiego czekała na to, żeby upolować gdzieś wolną przestrzeń. Szczególnie ten ostatni szukał kolejnego dobrego występu, choćby nawet tak udanego, jak w przypadku spotkania z Polską w Reggio Emilia na stadionie Sassuolo.
A to wszystko mogło się dobrze rozpocząć jeszcze przed upływem 10. minuty. Wszystko popsuł kolejny już spalony Moraty, który miał miejsce tuż przed celnym strzałem Bernardeschiego. Juventus trafił do siatki, było przez moment 1:0 na tablicy wyników w przekazie telewizyjnym, ale to były tylko sekundy. Mogli żałować, bowiem ponownie zyskaliby bardziej pewnego siebie zawodnika, a także nie musieliby męczyć się później. Piłka prawie w ogóle nie lądowała pod nogami czekających na kontry Joao Pedro i Giovanniego Simeone. Oni chcieliby ukłuć mistrza Włoch, ale okazji do tego mieli bardzo mało.
Juventus wręcz niepotrzebnie z kolei kombinował, sporo mogliśmy naliczyć niepotrzebnych podań przy szesnastym metrze. Zamiast wdrożyć odrobinę śmiałości, woleli cały czas posyłać piłkę do partnera. Czasem akcje były aż nazbyt koronkowe. Ponownie jednak bardzo aktywnym zawodnikiem był grający na prawej stronie dzisiaj Dejan Kulusevski. Mógł nawet zapakować w 29. minucie gola, zbiegając na lewą nogę i uderzającej niedaleko obok dalszego słupka. Ci, którzy pamiętają jego niedawne trafienie z Chorwacją w Lidze Narodów, będą wiedzieli, o czym mówimy i dlaczego trzeba było uważać na tego typu zagrania Szweda. Tym razem zawiodła celność.
Niemniej, heatmapa obecności pod polem karnym ekipy Eusebio di Francesco na pewno przybierały coraz cieplejsze barwy. Szukał swojego trafienia Bernardeschi. W 36. minucie notował już swój trzeci strzał w tym meczu. To, co zmarnował Włoch, nadrobił jednak Cristiano. Jego siódmy gol w tym sezonie padł niedługo później. Mocny strzał, w kierunku prawego słupka, nawinął dwóch obrońców Portugalczyk w świetnym stylu i w końcu Juventus prowadził. Zasłużenie, proszę państwa. To zdecydowanie nie był dziś kurs obrany na kolejny frustrujący remis. Szczególnie musiał uspokoić Pirlo drugi gol. Oczywiście strzelił go także Cristiano. A zresztą zobaczcie też, jaki kamień milowy odhaczył, kiedy trafił na 2:0:
Cristiano Ronaldo has now scored 60 Serie A goals since joining Juventus in 2018, more than any other player in the competition in that timeframe.
— Squawka Football (@Squawka) November 21, 2020
We can't keep up. https://t.co/UVEBWfqXgK
Juventus nie zwolnił po przerwie, zepchnął znów mocno Cagliari do obrony. Drużyna di Francesco nie oddała przez godzinę celnego strzału. A gospodarze dalej atakowali. Trafiał w poprzeczkę Demiral, Bernardeschi podawał do Moraty, który uderzył nad bramką. Odblokował się w tym meczu Cristiano, swoje zrobił, ale jednak świat nie był dziś idealny dla pozostałych dwóch ofensywnych piłkarzy "Bianconeri". Aż dziwne, że dali się upolować przez moment. Szczęściem było jedynie to, że przy golu Ragnara Klavana odgwizdano spalonego. Zupełnie znikąd mogło odnaleźć drogę do bramki Buffona. Bramki nie uznano.
Tym samym Juventus w drugiej połowie nie dał się pokonać. Takiego zwycięstwa potrzebował.
Miazga. Powinno się skończyć dużo wyżej. Dziś to był świetny Juventus. Pytanie, czy będzie kontynuacja w stylu i w wynikach. Pirlo zapowiadał nowe otwarcie i słowa dotrzymał. pic.twitter.com/uXgosPyiuG
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) November 21, 2020