Oko na Polaków - kiedyś razem w Genui, dziś z Turynu i z Genui
Karol Linetty oraz Bartosz Bereszyński dawniej reprezentowali te same barwy, obaj grali w Sampdorii. Teraz jednak dawny lechowy duet - oczywiście w stopniu naciąganym, bo rozwój kariery Bartek zawdzięcza Legii - został rozdzielony. Torino stało się nowym klubem Linettego, a Bereszyński pozostał w Sampdorii, co chyba zadziałało przez pewien okres jako hamulec w jego karierze, po tym, jak swoje zadania opisywał sam piłkarz. Czy chociaż w poniedziałek mógł wykazać się w ofensywie tak, jak zwykł to wiele razy robić?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Oczywiście, na boisku gole strzelali ci, po których tego oczekiwaliśmy. Andrea Belotti z Torino oraz Fabio Quagliarella z Sampdorii zaliczyli po jednym trafieniu, a dodatkowo dorzucili jeszcze także inni zawodnicy obu ekip. Chodzi o Antonio Candrevę i Soualiho Meite. Dzięki tym czterem szanownym panom mogliśmy oglądać padające bramki. O tyle ważne są one w przypadku Torino, bowiem znów tak jak w Milanie Marco Giampaolo naprawdę mógłby znów stracić pracę. A gdyby miał przegrać jeszcze z drużyną, którą niegdyś prowadził i w której się wybił? Upiornie by było. Zresztą i tak Giampaolo ma ciężki okres, przebywa w izolacji po zakażeniu koronawirusem.
⏱️| FULL TIME
— Torino Football Club (@TorinoFC_1906) November 30, 2020
⚽️25’ Belotti
⚽️54’ Candreva
⚽️63’ Quagliarella
⚽️77’ Meite#TorinoSampdoria 2-2#SFT pic.twitter.com/IayWvP4opJ
Linetty jest piłkarzem, którego trener Torino eksploatuje raz po raz. Co ciekawe, nawet Belotti rozegrał mniej minut od Polaka, a przecież Włoch to niekwestionowany lider pierwszej linii "Granaty". Nazywano jego transfer krokiem w bok, tylko jego lepsza dyspozycja broni tak naprawdę jego transferu. Giampaolo mu ufa. Tak samo było też w poniedziałek, kiedy Linetty - podobnie jak Bereszyński - rozegrał 90 minut. Ale sytuacji w tabeli specjalnie to nie zmieniło, bowiem przecież osiemnaste miejsce i zaledwie jedno zwycięstwo ligowe to bilans fatalny. A w dodatku Torino zmierzy się w ten weekend z Juventusem. Nikogo chyba nie musimy przekonywać, że poza derbami Barcelony to właśnie te turyńskie należą do bardzo jednostronnych.
Sampdoria radziła sobie bez Claudio Ranieriego, który w meczu z Bolonią został odesłany na trybuny. Jak się okazuje, kiedy nie ma do dyspozycji pierwszych trenerów, prym wiodą najbardziej doświadczeni i po prostu najlepsi. Wartość Quagliarelli jest ogromna i bez niego "Blucerchiati" nie umieliby sobie poradzić z wieloma liniami obrony. Bereszyński z kolei - podobnie jak Linetty - rozegrał 90 minut. Nie ma za dobrego czasu w reprezentacji Polski, gdzie przecież prymuje na prawej stronie Tomasz Kędziora. Bereszyński został w pewnej chwili przyspawany do bronienia, a wiemy, że przecież zaczynał karierę jako napastnik. Podążył u Jana Urbana drogą Łukasza Piszczka i miał takim ofensywnym wariantem być przez resztę kariery. Tutaj tymczasem właśnie widzimy, dlaczego "Bereś" wciąż znajduje się na poziomie klubu z Genui. Moment na wielki transfer został przegapiony? Oby nie.