Kapitalne widowisko we Florencji. Trzy punkty jadą do Mediolanu
Wtorek w świecie piłki nożnej kojarzy się przede wszystkim z Ligą Mistrzów. Dzisiaj "Kaszanka" co prawda nie wybrzmiała, ponieważ w tym tygodniu rozgrywane są rozgrywki ligowe, ale starcie Fiorentiny z Interem zdecydowanie można określić pojedynkiem na poziomie tych najbardziej elitarnych rozgrywek.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Fiorentina: Drągowski, Benassi (65' Odriozola), Milenković, Nastasić, Biraghi - Bonaventura (85' Kokorin), Torreira (65' Amrabat), Duncan (85' Callejon) - Sottil (74' Saponara), Vlahović, Gonzalez
Inter: Handanović - Skriniar, de Vrij, Bastoni -Darmian (66' Dumfries), Brozović, Calhanoglu (83' Gagliardini), Barella (70' Vecino), Perisić - Dżeko (70' Alexis), Lautaro (83' Dimarco)
Od początku meczu to gospodarze narzucili swoje warunki gry. Wysoki pressing, szaleńcze ataki, błyskawiczny doskok - czyli wszystko z czego słyną ekipy prowadzone przez Vincenzo Italiano. Inter sprawiał wrażenie drużyny totalnie zdezorientowanej, nie potrafiącej wykonać kilku podań na połowie rywala. Z kolei "Viola" nacierała, ale brakowało jej nieco konkretów - a to trochę podpalił się Duncan, a to w ostatniej fazie akcji piłkę stracił Giacomo Bonaventura , a to niecelnie dograł Riccardo Sottil. Jednak z czasem gospodarze zaczęli do tych okazji dochodzić. Pierwszą miał Vlahović, który kapitalnie odnalazł się w polu karnym i niesygnalizowanym strzałem spod kolana próbował pokonać Samira Handanovicia, ale Słoweniec był na posterunku.
Ten początek meczu niesamowicie oszołomił Inter. "Nerazzurri" nie byli w stanie właściwie wyjść z piłką z własnej połowy. W końcu Fiorentina dopięła swego - na skrzydle Milana Skriniara minął kapitalnie dysponowany dzisiaj Nico Gonzalez, a następnie dograł piłkę do Sottila, któremu pozostało skierować futbolówkę do pustej bramki. Włoch miał w kolejnych minutach jeszcze dwie okazje, jednak w obu przypadkach zachował się źle, zagrywając wprost do koszyczka Handanovicia. Przyjezdni nieco otrząsnęli się w ostatnim kwadransie - refleks Bartłomieja Drągowskiego sprawdził Hakan Calhanoglu, natomiast chwilę później nawet interiści zdobyli bramkę, ale na swoje nieszczęście Ivan Perisić był na spalonym.
Druga połowa zaczęła się od Blitzkriegu gości. Najpierw gola strzelił absolutnie niezawodny Matteo Darmian, który precyzyjnym strzałem pokonał Drągowskiego. Dwie minuty później w rolę kata wcielił się Edin Dżeko, który ośmieszył całą obronę Fiorentiny przy rzucie rożnym, przeskakując aż trzech defensorów gospodarzy. Ewidentnie Fiorentina opadła z sił, natomiast Inter zdawał się z każdą minutą rosnąć. Kapitalną okazję zmarnował Lautaro, któremu Nicolo Barella wystawił piłkę jak na tacy. Wszystko, co Argentyńczyk musiał zrobić, to dostawić nogę, jednak nie trafił w futbolówkę.
W tym miejscu warto wspomnieć o idiotycznym zachowaniu Gonzaleza. Skrzydłowy Fiorentiny zanotował kapitalne spotkanie, jednak ewidentnie styki pod koniec spotkania mu się przepaliły. Najpierw domagając się żółtej kartki dla rywala sam otrzymał upomnienie, a następnie w wyniku ironicznych braw dla sędziego wyleciał z boiska.Italiano powinien sobie uciąć z Argentyńczykiem pogawędkę, bo w idiotyczny sposób wyeliminował się z tego spotkania oraz być może kilku kolejnych. I w wyniku gry w osłabieniu Fiorentina w końcówce straciła bramkę po kontrze - na listę strzelców wpisał się Ivan Perisić.
Inter pokazał, że pomimo utraty Aschrafa Hakimiego i Romelu Lukaku wciąż jest głównym faworytem w wyścigu o scudetto. Nie tylko pod względem stricte piłkarskim, ale również charakterologicznym - już drugi raz w tym sezonie Nerazzurrim udało się odwrócić losy meczu, a mamy dopiero 5. kolejkę. Natomiast fani Fiorentiny również mogą mieć powody do zadowolenia - brakowało skuteczności, ale w pierwszej połowie ich ulubieńcy rozegrali świetne zawody. Dać czas Italiano, 2-3 wzmocnienia i Viola może w kolejnych latach walczyć nawet o Ligę Mistrzów.