A jednak nie przesądzone - podsumowanie 29. kolejki Serie A
Jeszcze tydzień temu mogło się wydawać, że liga właśnie została zakończona a Scudetto możemy przyznać (jak zwykle) przedwcześnie Juventusowi. Ich potknięcie spowodowało to, że Napoli dalej pozostaje w wyścigu o upragniony tytuł, a wielkimi wygranymi kolejki są kluby z Mediolanu, które swoją aktualną dyspozycją dają powód do radości przed derbami, bo wyglądały w niedzielę nieźle. Czyli jak to było w tej kolejce Serie A?
Udinese 1:2 Sassuolo (Fofana 44’ - Adnan 42’(sam.), Sensi 74’)
Na sam początek mecz drużyn w dołku formy. Udinese nie zdobyło nawet punktu w ostatnich pięciu spotkaniach i zaczęły pojawiać się głosy, że praca Massimo Oddo to tylko i wyłącznie efekt nowej miotły. Szansa na przełamanie pojawiła się gdy przyjechało bezpłciowe i bezjajeczne w tym sezonie Sassuolo, które powinno się z tej ligi pakować w podskokach, ale konkurencja do spadku jest jeszcze bardziej nieogarnięta. I to Sassuolo wygrało i nie wyglądało gorzej na tle Udinese. Jedyne co można zapamiętać ciekawego po tym meczu, to piękny gol Seko Fofany i kuriozalny samobój Aliego Adnana 120 sekund wcześniej. W drugiej połowie nie zanosiło się na poprawę, ale gol Sensiego po asyście Mateo Politano wyjaśnił sprawę. Udinese dalej czerstwe i czeka ich sporo pracy, a Sassuolo notuje pierwsze zwycięstwo w 2018 roku. Mimo to miło by było gdyby się pożegnali z Serie A bo nic ciekawego do tej ligi nie wnoszą. Zresztą w planach mam napisanie kilku zdań odnośnie ekipy z Mapei.
SPAL 0:0 Juventus
Jeżeli przed meczem ktoś by powiedział, że Juventus straci punkty właśnie w Ferrarze to zostałby wyśmiany na miejscu. Nie mam zielonego pojęcia, czy ktoś obstawił u buka w tym meczu remis, ale jest albo jasnowidzem, albo wielkim kibicem SPAL. Dobry mecz Thiago Cionka, który z każdym meczem w Serie A udowadnia, że nie jest w kadrze wzięty z kosmosu, ani nie jest nieślubnym synem Adama Nawałki. Gość potrafił poradzić sobie z Higuainem i Dybalą, a to już jest sztuka. Całe SPAL zbiera pozytywne oceny za ten mecz i zasłużenie. Zasłużone też będzie utrzymanie drużyny z Ferrary, bo widać, że jest budowana z głową, a kibice co kolejkę skradają serca ludzi, bo jak grają na Paolo Mazza to zawsze mają komplet. A Juventus zremisował w dziwnym momencie i teraz z innym nastawieniem wjadą w Milan, który przyjedzie do nich po przerwie na reprezentację.
Sampdoria 0:5 Inter (Perisić 26’, Icardi 30’, 31’, 44’, 51’)
W hicie kolejki doszło do gwałtu. Sampdoria pokazała, że zeszłotygodniowa porażka z Crotone to nie było wcale dzieło przypadku. W spotkaniu awizowanym jako hit nie istnieli, co spowodowało kanonadę Interu. Najlepiej na tym wyszedł Mauro Icardi, który pierwszy raz od 5 stycznia trafił do siatki. Dwa miesiące oczekiwania i akurat w takim meczu ustrzelił pokera. Tym samym utrzymuje on tym występem Inter przy życiu i daje iskierkę nadziei, że ta drużyna jeszcze nie zginęła i jest w stanie w tym sezonie pokazać pazur. Wiadomo, że jeszcze jest wcześnie na takie osądy, ale takie mecze budują pewność siebie. A Sampdoria spisała się drugi raz z rzędu żenująco i jak tak dalej pójdzie to Ligę Europy będą oglądać w telewizji, bo dogania ich Atalanta, a z taką grą to się mogą cmoknąć.
Milan 3:2 Chievo (Calhanoglu 10', Cutrone, 52', Silva 82' - Stępiński 33', Inglese 34')
Benevento 1:2 Cagliari (Brignola 46' - Pavoletti 90+1', Barella 90+7)
Co z nimi jest nie tak? To na początku sezonu mogło wydawać się zabawne, a teraz po prostu jest przykre. Benevento prowadziło całą drugą połowę. Szykowali się na prześcignięcie Derby County z sezonu 2007/2008 w Premier League, którzy na koniec sezonu mieli dorobek 11 punktów. Póki co rekord drużyny z Wysp dalej jest nienaruszony. Benevento straciło dwa gole w doliczonym czasie gry co spowodowało smutek u wszystkich fanów ligi. Wiadomo, że Le Strege raczej nie mają już szans na utrzymanie, ale takie porażki w takich okolicznościach po prostu są przykre.
Crotone 0:2 AS Roma (El Shaarawy 39', Nainggolan 75')
Mecz bez historii, który zrzuca Crotone prosto do strefy spadkowej, w której jeszcze w tym sezonie nie zdarzało im się bywać w takiej fazie sezonu. Po rozbiciu Sampdorii nikt nie oczekiwał, że odprawią również z kwitkiem Romę. No cóż, veni, vidi, vici. Najpierw w pierwszej połowie ukąsił El Shaarawy i można było powiedzieć, że jest po zawodach. W drugiej połowie przypomniał o sobie Radja Nainggolan, że dalej jest wybornym zawodnikiem. Tym samym drużyna ze Stadio Ezio Scida melduje się pod kreską, mając zaległy mecz. A Roma utrzymuje swoją mocną trzecią pozycję w tabeli, a patrząc na ich dyspozycję i terminarz to raczej prędko jej nie oddadzą.
Torino 1:2 Fiorentina (86' Belotti - Veretout 59', Thereau 90+4)
W meczu drużyn ze środka tabeli nie mogło być nieciekawie. Spotkały się marki, które jakiś czas temu były kilka lokat wyżej i biły się o puchary. Torino ma pecha. Od czterech spotkań nie wygrali swojego meczu, ale uczciwie trzeba przyznać, że mieli na rozkładzie Romę i Juventus. Mecz z Fiorentiną był idealny na przełamanie złej passy, ale w końcówce pany te legły w gruzach. Fiołki wygrały swój mecz po golu w doliczonym i są tylko trzy punkty za miejscem premiującym grę w pucharach. Czyli analogicznie jak w ostatnim sezonie budzą się dopiero w samej końcówce sezonu do walki o puchary. Pytanie tylko czy starczy im sił i psychiki po ostatnich wydarzeniach.
Hellas Verona 0:5 Atalanta (Cristante 2' Ilicić 45+4', 48' 69', Gomez 71')
Demolkę w niedzielę urządziła sobie inna drużyna grająca w czarno-niebieskich koszulkach. I to takim samym stosunkiem bramek. Hellas nie sprawił jak to mają w zwyczaju psikusa na własnym stadionie, tylko posłusznie rozłożyli nogi przed Atalantą, której spodobała się gra w Europie i zrobią wszystko, żeby ten piękny sen w Bergamo trwał jak najdłużej. A Josip Ilicić to najbardziej niedoceniany napastnik w tej lidze. Słoweniec ma na swoim koncie już 10 goli, co jak na taki zespół jest dobrym wynikiem. A po meczu z Hellasem Atalanta zrównała się punktami z Sampdorią, co spowodowało, że walka o to ostatnie miejsce pucharowe naprawdę robi się zacięta.
Lazio 1:1 Bologna (Lucas Leiva 16' - Verdi 3')
Z tym Lazio dzieje się coś dziwnego. Zadyszka trwa w najlepsze, a słaba forma z drużynami, które powinni objeżdżać pokazała, że wygrane z Sassuolo i Hellasem były wypadkiem przy pracy. Drugi raz z rzędu tracą dwa ważne punkty w ligowej tabeli co strąca ich na 5. miejsce w tabeli i do Milanu tracą już tylko 4 punkty mając mecz do przodu. Źle się dzieje na północy Wiecznego Miasta. Chyba, że Lazio zamierza wygrać Ligę Europy i tylnymi drzwiami zameldować się w tych rozgrywkach. Taki scenariusz byłby nawet ciekawy, bo mieliby dodatkowe trofeum i dla kibiców powód do radochy, bo zdobędą więcej niż sąsiedzi. Ale to nie zwalnia ich z walki o ligowy byt, bo puchary to często sprawa losowa.
Napoli 1:0 Genoa (Raul Albiol 72')
Napoli waliło głową w mur z całej siły i przez długi czas nie przynosiło to rezultatu. Wyglądali jakby nie wiedzieli jak skończył się mecz w Ferrarze. Dominowali oni nad piłkarzami z Genui, ale nie byli w stanie tego przeinaczyć na bramki. Bardzo słaby mecz zaliczył Piotrek Zieliński, który był we wszystkich swoich zagraniach bardzo niedokładny i zanotował wiele strat. Na szczęście Napoli w stylu Juventusu, wygrało bardzo skromnie i dalej mają nadzieję, że to może oni będą na koniec sezonu mistrzem. Tak czy inaczej znowu zależą wyłącznie od siebie, dając tej lidze dużo więcej kolorytu.
A tak prezentuje się tabela ligi na koniec sezonu: