Słodko-gorzki weekend Polaków w Serie A. Gol Stępińskiego, świetny Bereszyński.
Polacy grający we Włoszech będą wspominać miniony weekend bardzo dwuznacznie. Z jednej strony mamy dość traumatyczną sobotę – fatalnej kontuzji doznał Arkadiusz Milik, a Piotr Zieliński i Bartosz Salamon nie wyróżnili się niczym szczególnym. Niedziela okazała się jednak zdecydowanie bardziej owocna – gola w debiucie w Chievo zdobył Mariusz Stępiński, a Bartosz Bereszyński zaliczył kolejny udany mecz dla Sampdorii.
Przenosiny Stępińskiego z Nantes do Chievo były odbierane raczej pozytywnie. Polski napastnik nie potrafił odnaleźć się we Francji, prezes klubu Waldemar Kita przyznał latem, że Mariusz jest kompletnie nieprzygotowany do sezonu, czym dał jasny znak, aby ten jak najszybciej znalazł sobie nowego pracodawcę. W międzyczasie Stępiński zagrał jeszcze jeden mecz w lidze francuskiej – konkretnie całą jedną minutę z Troyes. Potem przyszedł czas na wspomniane przenosiny na Półwysep Apeniński. Pierwsze trzy mecze przesiedział na ławce rezerwowych, czym tylko potwierdził, że słowa o słabym przygotowaniu do sezonu to nie bajki. W niedzielę otrzymał jednak szansę – w 83. minucie wyjazdowego meczu z Cagliari pojawił się na boisku, a w doliczonym czasie gry podwyższył prowadzenie swojego zespołu.
Cieszy przede wszystkim fakt, że Stępiński od razu udowodnił swoje wysokie ambicje. Po odbiciu się od ligi niemieckiej i francuskiej najwyższy czas wreszcie udowodnić swoją wartość w silnej zagranicznej lidze. Kto wie, być może ta bramka da mu taką pewność siebie, że niedługo pójdzie za tym jakaś ciekawa seria strzelecka. Wszyscy byśmy sobie tego życzyli, tym bardziej mając w głowie kontuzję Milika i słabą sytuację ze snajperami (czytaj: zmiennikami Roberta Lewandowskiego).
Drugim polskim bohaterem niedzieli był Bereszyński. Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że nie znajdzie się dla niego miejsce w układance Marco Giampaolo – szkoleniowca Sampdorii. Tymczasem, trzeba przyznać – zupełnie niespodziewanie, dał dobrą zmianę z Torino 20 września (zagrał całą drugą połowę), a trzy dni później otrzymał nagrodę w postaci pierwszego placu na Hellas Verona. Skończyło się świetnym występem i wyborem do jedenastki kolejki. Dzięki temu Bereś mógł zagrać w kolejnym meczu, gdzie bezpardonowo radził sobie z zawodnikami odradzającego się Milanu (2:0). Znów kapitalne spotkanie i znów pochwały płynące z każdej strony. Zupełnie niespodziewanie umocnił tym samym swoją pozycję w pierwszej jedenastce, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się abstrakcją.
11 kolejki po Veronie. Bdb mecz z Milanem. I to akurat, gdy mówiło się, że będzie miał ciężko. Najlepszy tydzień w karierze Bereszyńskiego.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) 24 września 2017
Wysokie noty Beresia, ~7. "Skała: pewny i stabilny w defensywie", "Bardzo poświęcał się w 1 połowie", "Szybki i nieustępliwy jak pociąg". pic.twitter.com/HcWGprLoJH
— Michał Borkowski (@mbork88) 24 września 2017
Jeżeli chodzi o pozostałych Polaków, martwić może cały mecz w roli rezerwowego Sampdorii kolegi Bereszyńskiego – Karola Linettego. W barwach Juventusu nie zagrał także Wojciech Szczęsny, ale w jego przypadku jest to zrozumiałe i obawy są znacznie mniejsze. Do regularnego przesiadywania na ławce Łukasza Skorupskiego, Bartłomieja Drągowskiego, Pawła Jaroszyńskiego i Dawida Kownackiego zdążyliśmy się już niestety przyzwyczaić.