Oddajmy cesarzowi co cesarskie. Juventus z Pucharem Włoch!
Stało się nieuniknione. Juventus po absolutnym zdeklasowaniu Milanu zdobywa swój trzynasty w historii Puchar Włoch i przy okazji czwarty z rzędu. Jeszcze nigdy w historii Stara Dama tak nie dominowała na swoim podwórku, bo sięgną jeszcze niedługo po siódme z rzędu Scudetto. Radości Bianconerich nie ma końca, a wczorajszy finał był prawdziwym oddzieleniem chłopców od mężczyzn.
Milan nie podchodził do tego meczu w charakterze faworyta, ale w pierwszej połowie mieli swoje okazje, których jak to zwykle bywa w tym sezonie nie udało się przełożyć na bramki. Kulała skuteczność i można powiedzieć, że to jest najgorszy atak od czasów Raya Wilkinsa, bo tak żenujących napastników Milanu nie było widać od dawien dawna. W drużynie Juventusu za to szalał Paulo Dybala, który cały czas szukał sposobu, by uruchomić lewą nogę, ale (jeszcze) na straży bramki Milanu stał Donnarumma.
Worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie. Juve w 8 minut zdobyło trzy gole, tym samym kończąc zawody. Najpierw Benatia uciekł spod krycia i otworzył wynik spotkania. Późniejsze dwie bramki sprezentował Gigi Donnarumma, który najpierw odstawił kryminał przy strzale Costy na 2:0, a potem wylał się jak bot w FIFIE i dał Benatii dobić na 3:0. Po ptokach. Gattuso widząc nieporadność zawodników niestety nie miał za bardzo kogo wpuścić, więc wpuścił Kalinicia (jest to sygnał dla Silvy, że najwyższy czas się pakować i uciekać). No i Kalinić strzelił. Do własnej bramki. Strącił piłkę, którą Donnarumma mógł spokojnie złapać w koszyczek. Nikola tym samym podsumował swoją dyspozycję przez cały sezon i przy okazji zdystansował konkurencję w walce o najgorszego napastnika w całej lidze. Pod San Siro czekają już na niego kibice, którzy niczym bohaterowie "Chłopów" wywieźli Jagnę na taczce z gnojem, tak samo tifosi Rossonerich zamierzają zrobić z antybohaterem i sabotażystą ich ukochanej drużyny.
Massimiliano Allegri triumfuje po raz kolejny. Jako pierwszy trener w historii, przez cztery sezony pod rząd celebruje zdobycie krajowego dubletu, co pokazuje że głupią decyzją byłoby jego ewentualne odejście w poszukiwaniu kolejnych wyzwań. W zasadzie nie ma on powodu, żeby opuszczać Turyn, a mimo wszystko dojdzie do rozmowy między nim i Marottą na temat przyszłości. Jego ewentualne odejście mogłoby zrobić niezłe tornado w klubie, bo konkurencja się zbroi, a to właśnie dzięki "cynikowi XXI wieku" Juve dalej jest na fali wznoszącej i nie zamierza oddawać innym pola do manewru.
Co do Milanu to widać gołym okiem, że to są nieopierzone dzieciaki, które zbierają doświadczenie. Co ich nie zabije to ich wzmocni, a taka porażka to na pewno jest dla nich solidna lekcja gry w piłkę nożną. Prawda jest taka, że sami sobie wbili trzy bramki, a jak im nie starcza sił na intensywną grę przez 90 minut to i tak wynik może być przesądzony. Kibice Milanu niech podziękują Montelli za żenujące przygotowanie fizyczne, za potracone punkty i niemal zerową mentalność zwycięzców. Gattuso robił co mógł, żeby uratować sezon, ale pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć. Tak czy inaczej Milan musi się wzmocnić zawodnikami, którzy mają jakieś doświadczenie na arenie międzynarodowej, którzy coś sobą reprezentują, żeby pokazali tej młodzieży jak grać w piłkę i zaszczepić odpowiednią mentalność. Bo sami Bonucci i Biglia nie wystarczą, a Kalinić to zawodnik, który nie dostanie już nigdy takiego zaufania. Tak czy inaczej w biurach Milanu podczas okienka będzie bardzo ciekawie.