Roma zastąpi Alissona Szwedem?
Wczoraj Roma stała się klubem, który zainkasował najwięcej za bramkarza w historii piłki nożnej. Alisson odszedł do Liverpoolu za 63 miliony euro, czym oczywiście dał na sobie niemało zarobić, ale też pozostawił lukę w składzie. Strata bramkarza zawsze jest problemem, a jeśli dodatkowo mówimy o jednym z najlepszych golkiperów na świecie, to kłopot jeszcze eskaluje. Kim zastąpić takiego zawodnika, by w przyszłym sezonie nie tracić gola za golem? Przed Monchim i Rzymianami bardzo trudna decyzja, ponieważ zawodnicy pokroju Alissona nie wchodzą w grę, gdyż klubu na nich nie stać.
Kiedy transfer Brazylijczyka nie był jeszcze pewien, w mediach przewijały się dwa nazwiska, którymi Giallorossi mogliby go zastąpić. Pierwszy był Kasper Schmeichel, który przypomniał światu o sobie genialnym występem w jednej ósmej finału Mistrzostw Świata przeciwko Chorwacji. Temat jednak ucichł, a dodatkowo z Chelsea odchodzi Courtois i Duńczyk jest również typowany jako ewentualny następca Belga. Potem w mediach pojawiły się plotki, jakoby do Rzymu miał trafić Alphonse Areola. Francuz dostał potężnego konkurenta do składu PSG w postaci Gianluigiego Buffona i prawdopodobnie byłby skłonny opuścić Paryż, ale według włoskich źródeł jest to coraz mniej prawdopodobne. W związku z tym Roma musi się rozglądać gdzie indziej, a w oko wpadł im kolejny bramkarz, który wyróżnił się na Mundialu.
Mowa tu o Robinie Olsenie, golkiperze reprezentacji Szwecji. Doszedł on w końcu ze swoją kadrą aż do ćwierćfinału, mimo że mało kto wróżył im wyjście z grupy. Solidne występy na takim turnieju miały przekonać Rzymian, że będzie to odpowiedni człowiek. Nie trzeba będzie też za niego dużo płacić. Według Tuttomercatoweb Kopenhaga zażyczy sobie maksymalnie 15 milionów euro.
Mam jednak poważne wątpliwości, co do słuszności tego transferu. Olsen ma już 28 lat, a jakoś nigdy nie usłyszeliśmy o nim głośniej. Oznacza to, że występami ligowymi absolutnie się nie wyróżnia, a Giallorossim potrzebny jest ktoś, kto potrafi to zrobić, a nie tylko błyszczeć w kadrze. Monchi jest bardzo mądrym człowiekiem i świetnym biznesmenem, więc nie wydaje mi się, by ostatecznie sięgnął po Szweda.