Kapustkę przesieją do Włoch?
Miało być tak pięknie. Dwa lata temu myśleliśmy, że do dzisiaj Polak będzie jednym z najbardziej wyróżniających się skrzydłowych Premier League, a ci nieco bardziej sceptyczni z nas, że zostanie tylko solidnym ligowcem. Niestety, rzeczywistość była dla Bartosza Kapustki bardzo brutalna. Skrzydłowy zdecydował się na hurraoptymistyczny transfer, który może i na papierze nie był taki zły, ale w praktyce okazał się dramatyczny. Kapustka nie był kompletnie w stanie odnaleźć się w Premier League i w tej lidze nawet nie zadebiutował. Musiał zadowalać się pojedynczymi meczami w pucharach, w których też nikogo nie oczarował. Patrząc na cały sezon Bartosza w Leciester można było, a nawet powiedziałbym, że trzeba było wyciągnąć jeden wniosek. Angielska ekstraklasa to za wysokie progi, trzeba szukać gdzie indziej.
Problem w tym, że Kapustka nie potrafił przyjąć tego do wiadomości. Tuż przed okresem przygotowawczym wypowiadał się, że zamierza walczyć o skład i absolutnie nie będzie się poddawał. Liczył, że nowy menedżer da mu szansę, a poza tym zapewniał, że jest bogatszy o bagaż doświadczeń, które wykorzysta. Niestety, samą silną psychiką nie da się przedrzeć do składu, a umiejętnościami nie był on w stanie przekonać Puela, by ten wdrożył go do grupy piłkarzy, która gra regularnie. Kapustkę już poinformowano, że nie ma co liczyć na występy i może śmiało szukać sobie nowego klubu.
Pojawił się nawet na niego chętny. Zainteresowane ma być Benevento Calcio, znane z tego, że w zeszłym sezonie z kretesem spadło z Serie A. Czarownice mają jednak ambicje na powrót do włoskiej ekstraklasy i pomóc miałby im w tym właśnie Polak. Jak donosi Gianluca Di Marzio, Polak miałby zostać wypożyczony z opcją wykupienia po sezonie.
Może to nie głupia opcja? Kapustka nie jest już tym dzieciakiem, który czarował na Euro 2016, ale na poziom Serie B wystarczy. Jeśli w końcu zacznie regularnie grać, może pokaże swoim byłym menedżerom z Puelem na czele, że ci się mylili. To w zasadzie jedyna szansa na odratowanie jego kariery, jeśli oczywiście ma ambicje na coś więcej niż powrót do ekstraklasy ze spuszczoną głową, którą na ten moment i tak wypada troszkę obsypać popiołem.