Rafinha jednak odejdzie?
Rafinha ma za sobą całkiem niezły sezon w barwach Interu Mediolan. Brazylijczyk średnio był chciany w składzie Barcelony, ale Luciano Spaletti chętnie go przyjął i otoczył ojcowskim ramieniem. W efekcie był on całkiem istotną postacią zespołu i pomógł Nerrazzurim awansować do Ligi Mistrzów. Wydawało się, że Inter wykupi Brazylijczyka, ale tak się ostatecznie nie stało. Rafinha wrócił na Camp Nou, gdzie miał grać, ponieważ Valverde był rzekomo pod wrażeniem jego występów na wypożyczeniu i chciał go w tym sezonie częściej wykorzystywać na boisku. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała zarówno jego słowa, jak i nadzieje Brazylijczyka. Zagrał on ledwie w jednym spotkaniu i to jedyne 45 minut. Nie można się wiec dziwić, że ta sytuacja lekko go irytuje, a to z kolei szybko podchwyciły media, wróżąc mu rychły transfer.
Oczywiście naturalnym kierunkiem wydaje się Mediolan. Kataloński Sport podaje, że Luciano Spaletti wciąż jest zainteresowany Rafinhą i chętnie sięgnąłby po niego już zimą. Valverde prawdopodobnie sam zaraz dojdzie do wniosku, że nie wykorzysta Brazylijczyka w żaden sposób i lepiej będzie na nim zarobić, niż dawać mu gnić na rezerwie. Rafinhę wycenia się na około 30 milionów euro i choć na obecne realia nie jest to dużo, Barcelona na pewno uśmiechnęłaby się, gdyby taką sumkę zobaczyła na koncie. Poza tym, to kwota zupełnie do przełknięcia jak dla Interu, więc oni też nie powinni za mocno się targować.
Na tym transferze najbardziej powinno zależeć samemu piłkarzowi. W Interze grał regularnie i choć jego dobre występy nie był argumentowane statystykami, bo zanotował ledwie 3 asysty i strzelił 2 gole, był ważną częścią zespołu. Teraz też pewnie by nią był, dlatego przeprowadzka do Mediolanu wydaje się kapitalnym pomysłem. Teraz trzeba tylko pociągnąć za odpowiednie sznurki i uruchomić swojego agenta. Kluby również nie powinny długo ze sobą negocjować, więc do dzieła, bo szkoda tyłka, żeby tyle siedzieć na ławie, choć z pewnością tamtejsze fotele przy linii bocznej są bardzo wygodne.