Potężny Fazio, kładzie na kolana Lazio
Lazio nie lubi być faworytem – takie słowa wypowiedział Tomasz Zieliński, redaktor Eleven Sports podczas pierwszej połowy Derby della Capitale. Biancocelesti zrobili co do nich należało przed derbami – zdobyli komplet punktów, więc przed prestiżowym meczem z Romą byli zdecydowanie bliżej do roli faworyta. Romaniści w ostatnim czasie borykali się ze sporymi problemami, a posada Eusebio Di Francesco wisiała na włosku. Można powiedzieć, że na najbliższe tygodnie załatwił sobie mocny kredyt zaufania. Jego Roma wygrała spotkanie derbowe, które musi ich mentalnie uzbroić na resztę sezonu.
Od samego początku Romaniści starali się jako tako kontrolować przebieg spotkania. Podopieczni Di Francesco wyszli w nietypowym ustawieniu, bo Alessandro Florenzi zagrał w końcu na prawej pomocy, a w obronie musiał asekurować Davide Santona. Lazio miało swoje momenty, jak niecelne strzały Marusicia i Immobile, ale brakowało w tym ładu i składu. Podobnie zresztą jak w obronie, ale tam poważny błąd popełnił Strakosha. Albańczyk wyszedł po piłki kompletnie bez sensu i po zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł świeżo wprowadzony Lorenzo Pellegrini i strzałem piętą strzelił na 1:0.
W drugiej połowie zawodnicy z Rzymu chcieli utrzymać spotkanie pod kontrolą, ale na spokojną grę nie pozwolił Federico Fazio. Argentyńczyk miał potężny wylew w obronie i oddał piłkę Ciro Immobile w okolicy 25 metra boiska. Snajper Biancocelestich nie zwykł marnować takich sytuacji i było 1:1. Laziale nie nacieszyli się długo tym prowadzeniem, bo po chwili Badelj sprokurował rzut wolny z szesnastego metra, czyli idealna pozycja dla Kolarova. Serb nie miał problemu, żeby wyjść na prowadzenie i potężnym strzałem po krótkim słupku pokonał Strakoshę. Było 2:1 i Giallorossi postanowili pójść za ciosem. Wtedy to Federico Fazio postanowił odkupić swoje winy. Po wrzutce z wolnego wyskoczył do piłki i potężnym niczym jego wylew kilkanaście minut wcześniej strzałem ustalił wynik na 3:1.
Romaniści wygrali zasłużenie ten mecz i jedyne co im pozostało to czekać na mecz Ligi Mistrzów z Viktorią Pilzno, bo w teorii mają autostradę do awansu do fazy pucharowej Champions League. Z kolei Lazio mogło się z tego spodziewać, ale nie piłkarze nie zamierzają na długo zwiesić głowy, ponieważ na horyzoncie czeka Fiorentina, która nie zamierza im oddać trzech punktów. A po drodze rzecz jasna mecz w ramach Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt.