
Mauro Icardi jest najpiękniejszy! – po meczu Inter vs Milan
Drodzy państwo – 21 października 2018 roku ok. godziny 22:30 skończyły się we Włoszech Derby Della Chujoza, przez wielu mylnie zapowiadane jako Derby Della Madonnina. I o ile pierwsza połowa wyglądała naprawdę dobrze i nawiązywała do najlepszych pojedynków obu zespołów (głównie za sprawą Interu), to w drugiej, parafrazując klasyka, obejrzeliśmy „na chodzonego jakieś gierki”.
Spotkanie bardzo mocno rozpoczęli podopieczni Luciano Spallettiego. Od razu rzucili się oni do gardeł swoim odwiecznym rywalom, którzy z kolei próbowali swoich sił w kontratakach. Jedni i drudzy zdołali nawet strzelić po golu, ale żaden z nich nie został uznany, gdyż w obu przypadkach sędziowie słusznie dopatrzyli się spalonych. Do tego dochodzą dobre interwencje Donnarummy i słupek po strzale De Vrija i taki to mamy obraz pierwszej połowy – Milan proszący się o gola i schowany za podwójną gardą, ale wciąż jak to ranne zwierzę na polowaniu: „dopóki żyje, może Cię ugryźć”. Przerwa.
Na drugą połowę oba zespoły wyszły tak, jakby w szatni usłyszały od swoich trenerów, że kto wygra, ten jedzie do kołchozu i zasuwa o chlebie i wodzie do końca swojego nędznego życia. Zawodnicy Interu (zwłaszcza Marcelo Brozović i Matias Vecino) wyglądali tak, jakby zaraz po meczu miał się odbyć ich pogrzeb. Człapanie a’la Leo Messi z „najlepszych” lat. Milan z kolei jakby zupełnie tego nie widział i nawet nie próbował próbować atakować. Żałosne więc widowisko przyszło nam obejrzeć po przerwie. Inter chciał a nie mógł, Milan mógł (chyba) a nie chciał. Co więcej, każda kolejna minuta coraz bardziej przypominała końcówkę starcia Polska-Japonia „na rosyjskim mundialu”.
I kiedy już wydawało się, że te nudne jak flaki z olejem derby zakończą się bezbramkowym remisem i nędznym podziałem punktów, w doliczonym czasie gry dobrą piłkę w pole karne zagrał Matias Vecino. Tam Donnarumma zachował się tak, jakby uciekł z remixu od Konrada Szmitka i „WYLAUUUUUUUUUUUUUU SIĘ”. W efekcie do futbolówki na 11. metrze dopadł najpiękniejszy Mauro Icardi i strzałem głową wbił ją do pustej bramki, po raz kolejny uciszając krzykaczy i hejterów. Euforia na Giuseppe Meazza, Inter wygrywa!
Dzięki temu zwycięstwu Nerazzurri utrzymali 3. pozycję w tabeli. Przed nimi tylko Napoli i nowy/stary mistrz Włoch – Juve. Milan z kolei jest 12. – po dzisiejszym meczu spadł za plecy Genoi, która w dniu wczorajszym sprawiła sensację i wywalczyła punkt na Allianz Stadium przeciwko podopiecznym Massimiliano Allegriego.
Cóż, teraz więc to ja będę się panoszył przez najbliższe pół roku, jako że piłkarze mojej ulubionej drużyny są „panami Mediolanu”, a Janek Rusinek będzie musiał przełknąć gorycz porażki, ale spokojnie drodzy Milaniści – widzimy się na wiosnę! A co powiem Wam, drodzy Interiści? Ano tylko tyle – bawmy się!