
Wielki Milan powrócił! – po meczu Milan vs Genoa
Wzorem jednego z odcinków dawnego programu publicystycznego mojego pryncypała, Maćka „DissBlastera” Krawczyka na kanale Footroll („Pierwsza Połowa”) zacznijmy w ten sposób:
1. Wielki Milan powrócił!
2. Czy wielki Milan powrócił?
3. Wielki Milan nie powrócił.
Czemu? Po odpowiedź na te i inne pytania zapraszam dalej.
„-Teraz wykopiesz sobie grób!
-Czym?! Rękami?!
-Noooooo!”
~Bolec do Kuby w filmie „Chłopaki Nie Płaczą”
Podobne słowa do Gattuso zapewne wypowiedzieli też prezesi Milanu, którzy chyba namawiali go do odejścia, ale najpierw ten musiał im dać ku temu pretekst, więc kazali mu go dać. O czym mowa? Ano o powrocie do dzbaniastego ustawienia 3-5-2, w którym to kompromitowali się za kadencji pewnego sympatycznego Włocha i nie chodzi tu wcale o Rino. Tak więc powrót do tego ustawienia jest takim kopaniem sobie grobu i to gołymi rękami.
Jednak Milan od początku robił wszystko, by pokazać, że tak nie jest. Już w 4. minucie na listę strzelców wpisał się bowiem Suso. Hiszpan w swoim stylu zszedł z prawego skrzydła do środka, po czym w swoim stylu posłał fantastyczną torpedę lewą nogą na bramkę bezradnego jak żółw na plecach Radu. Później Genoa miała kilkukrotnie okazję na odpowiedź, jednak ani Krzysztof Piątek, ani żaden z jego kolegów nie był na tyle skuteczny, by dać swojej drużynie wyrównanie. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ więc zmianie i do szatni Rossoneri schodzili ze skromnym, jednobramkowym prowadzeniem.
W przerwie Gattuso chyba przypomniał sobie i swoim piłkarzom o tym, że przecież mieli kopać sobie grób, a nie się wygłupiać, strzelać jakieś gole i wygrywać mecze. Efekt? Samobój Romagnolego 10 minut po wyjściu na drugą połowę. Do tego załatwili to jak profesjonaliści z filmów o gangsterach, bo wszystko wyglądało na nieszczęśliwy wypadek. I tak sobie ten mecz później leciał. Genoa atakowała, mogła nawet strzelić bramkę, ale albo kopali na parking przy San Siro, albo trafiali piłką w Donnarummę. Milan wyraźnie chciał ten mecz przegrać, ale niestety, nie udało im się to – w doliczonym czasie gry Romagnoli tym razem pomylił bramki i strzelił w kierunku tej strzeżonej przez Radu, który chwilę wcześniej niewyobrażalnie wylał się przy piąstkowaniu. Włodarze Milanu są wkurwieni, bo ciągle nie mogą zwolnić Gattuso.
„Będziemy mądrzejsi jak się okaże” – powiedział kilka dni temu Janek Rusinek. No to coś tam się okazało, ale czy jesteśmy mądrzejsi? Nie. Czy wielki Milan powrócił? Nie, choć po tym zwycięstwie awansowali aż na 4. (!) miejsce w tabeli. Niby jako fana Interu powinno mnie boleć i szczypać to i owo, ale nie jest tak. Po pierwsze dlatego, że pewnie jako ludzie inteligentni zauważyliście, że ta pomeczówka jest wręcz przepełniona ironią i sarkazmem, a po drugie dlatego, że tym zwycięstwem Rossoneri zepchnęli z miejsca premiowanego awansem do LM Lazio. Piąteczka, Inter zrobił to samo w zeszłym sezonie… z tym, że w ostatniej kolejce i w bezpośrednim meczu. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby ta historia i ten układ (z Lazio najwyżej na 5. miejscu) powtórzył się i w tym sezonie. Przepraszam wszystkich fanów Lazio, w tym Ciebie, drogi Dominiku, jeśli to teraz czytasz (mowa tu oczywiście o Dominiku Musze z weszlo.com), ale niestety moja nienawiść do tego klubu jest zbyt silna, by nie cieszyć się z wyprzedzenia ich w tabeli przez Milan, z którym również nie jest mi po drodze, ale który przynajmniej szanuję.
Ja tymczasem zmykam do spania i gratuluję zwycięstwa wszystkim fanom Rossonerich. Tekst ten jest linkowany na Staj… wrrrróć, „To Tylko Piłkę Nożną” przez naczelnego, Rafała Majchrzaka. Nie mogę zrobić tego ja, gdyż otrzymałem fejsbukowego bana od przemiłego pana Cukierberga. Pozdrawiam więc serdecznie pana, cały pana zespół i Wasze wspaniałe algorytmy. Wiedzcie wszyscy, że bardzo serdecznie Was pozdrawiam i już w piątek rano do Was wracam. Dobra, naprawdę muszę lecieć, bo jutro rano wstaję na „grobbing”. Ciao!