
Pazza Inter M.A.S.A.K.R.U.J.E. kolejnego rywala! – po meczu Inter vs Genoa
Dobry wieczór! Przed kilkudziesięcioma minutami zakończyło się starcie Interu z Genoą. Działo się sporo, było dużo zaskoczeń (zwłaszcza w składach obu ekip, ale o tym za chwilę), ale co najważniejsze – nie zabrakło bramek! Zapraszam zatem na krótkie podsumowanie tego, co przyszło nam obejrzeć na Meazza dziś od 15:00 czasu polskiego.
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków podopiecznych Luciano Spallettiego, którzy dość szybko, bo już w 14. minucie, wyszli na prowadzenie. Joao Mario niemiłosiernie machnął się w polu karnym gości, ale tym sposobem zmylił dwóch obrońców gości, którzy niemiłosiernie się wylali. Piłka dotarła więc do Roberto Gagliardiniego, któremu nie pozostało nic innego jak tylko dopełnić formalności. 1:0 Inter!
2 minuty później było już 2:0. Matteo Politano dostał fenomenalne podanie z głębi pola od Joao Mario, który wreszcie wrócił do wyjściowej jedenastki Nerazzurrich, i trzeba powiedzieć, że uczynił to naprawdę w wielkim stylu. No scam, 100% legit, [ZOBACZ JAK]. Skrzydłowy Interu przyjęciem piłki zgubił Darko Lazovicia, który machnięciem nogi „na Carvajala” (pozdro dla kumatych) totalnie się skompromitował, po czym podwyższył prowadzenie.
Trzeci gol dla podopiecznych Spallettiego (SPOILER: tak, tylko oni strzelali dziś bramki) padł dopiero po przerwie. Kolejny wylew w obronie Genoi i… kolejny gol Roberto Gagliardiniego. Uwierzcie mi, że pisząc to dziwię się podobnie jak Wy, kiedy to czytacie, ale do spółki z Joao Mario był to tego dnia najlepszy zawodnik Interu. 3:0!
Kolejne minuty to nieśmiałe próby Genoi, która przypomniała sobie, że może jednak warto by było coś sobą zareprezentować, bo obecnie tylko się kompromituje. Ale Inter kompletnie nic sobie z tego nie robił i niezwykle groźnie kontratakował. Za każdym razem czegoś jednak brakowało – albo ostatniego podania, albo wykończenia.
Wykończenie co prawda przyszło, ale dopiero w 90. minucie. No a któż inny miał to zrobić, jak nie WIELKI Joao Mario? No kto? No nikt. Piękny strzał ze skraju pola karnego po krótkim słupku i 4:0. Genoa na kolanach!
A z tych kolan padła jeszcze prosto na pysk. W ostatniej akcji meczu Joao Mario zmasakrował ich po raz ostatni tego dnia, zaliczając 3. (!!!) asystę. Tym razem dograł piłkę na nos do Radji Nainggolana, który kilka chwil wcześniej zameldował się na boisku i trzeba powiedzieć, że było to wejście iście w stylu Arturo Vidala z El Clasico – wszedł i niemalże od razu ustalił wynik spotkania, ostatecznie kompromitując swoich rywali. To dobry prognostyk, bowiem możemy być już pewni, że Nerazzurri do spotkania z Dumą Katalonii przystąpią w swoim najmocniejszym składzie. Ależ to będzie meczycho.
Na koniec wróćmy jednak do Serie A – dzięki temu zwycięstwu Inter powrócił na 2. miejsce w tabeli i ze stratą 6 oczek „goni” Juventus. Czy go dogoni? Nie sądzę, ale piłka nożna nie takie historie już widziała. Wiecie za to kto jeszcze czego NIE widział? Kibice Genoi obrony swojego klubu dzisiaj. Hehe. Ja tymczasem żegnam się już z Wami i życzę smacznej wódeczki w ten milutki sobotni wieczór. Ciao!