Nudy! Juventus znów lepszy w hicie kolejki – po meczu Juventus vs Inter
Niedawno zakończyło się hitowe spotkanie 15. kolejki Serie A. W nim to Juventus na własnym stadionie podejmował Inter Mediolan. Jasnym było, że jeśli Juve wygra, to znacząco przybliży się do mistrzostwa Włoch. Jasnym było również, że jeśli wygra Inter, to po pierwsze to mistrzostwo dla Juve nie będzie jeszcze aż tak pewne, a po drugie sam zespół „Nerazzurrich” powalczy o coś więcej niż miejsce w TOP4. Jak było naprawdę? Zapraszam dalej.
Pierwsza połowa, co dosyć zaskakujące, przebiegała pod dyktando Interu. Podopieczni Luciano Spallettiego grali bardzo odważnie, nierzadko stwarzając sobie okazję do strzelenia gola. Było jasnym, że ryzykują dość sporo, ale niewiele sobie z tego robili – pokusa pokarania Juventusu na jego terenie okazała się zbyt silna i „Nerazzurrich” pchało coraz bardziej pod bramkę „Starej Damy”.
O mały figiel, a Inter schodziłby na przerwę z prowadzeniem. Nieoczekiwanie zawodnicy „Spala” przeprowadzili kapitalną akcję, w której zgubili wszystkich obrońców Juve, a w sytuacji sam na sam z Wojciechem Szczęsnym stanął Roberto Gagliardini. Defensywny pomocnik minimalnie się jednak pomylił, bo piłka po jego strzale wylądowała na słupku. Na Allianz Stadium czuć było głęboki oddech ulgi.
30 sekund później Inter znów mógł prowadzić. Tym razem akcję przeprowadził Milan Skriniar, który zagrał na prawe skrzydło do świetnie dysponowanego tego dnia Matteo Politano. Jego dośrodkowania na bramkę nie był jednak w stanie zamienić Ivan Perisić, który nie dość, że nieczysto trafił w piłkę, to jeszcze swoim strzałem podciął biegnącego na piłkę Mauro Icardiego. Chorwat jest ostatnio w beznadziejnej formie.
Po przerwie gra znacząco się wyrównała, żeby nie powiedzieć, że Juventus wreszcie zdecydował się pokazać Interowi „kto tu rządzi”. Rozpoczęło się szukanie tej „mysiej dziury”. Podopieczni Allegrego znaleźli ją w 66. minucie. Długą piłkę zagraną z głębi pola bezbłędnie opanował na lewym skrzydle Joao Cancelo. Następnie szybkim zwodem przełożył sobie piłkę na prawą nogę i dośrodkował górą na długi słupek. Tam kompletnie niepilnowany był Mario Mandžukić (defensorzy Interu próbowali nam wmówić, że było inaczej, bo na ostatnią chwilę doskoczył do niego Kwadwo Asamoah, ale było już po prostu za późno), który strzałem głową z bliskiej odległości nie dał najmniejszych szans Handanoviciowi.
Było jasnym, że jeśli pierwszą bramkę tego dnia strzeli Juve, to wygra ten mecz. Nie powiem Wam, że spodziewałem się innego scenariusza, bo po prostu bym skłamał. Od wyjścia na prowadzenie do samego końca spotkania obserwowaliśmy już „typowy Juventus”, czyli „murowanko, a jak będzie nam się chciało to może wyprowadzimy jakąś kontrę i zamkniemy meczycho”. Inter oczywiście walczył jak lew, ale niestety – w pojedynku z tak wielkim rywalem jak „Stara Dama” po prostu zginął jak mucha. I zginąłby każdy, nieważne czy byłoby to Napoli (które już tutaj poległo), czy Barcelona, czy Real Madryt, czy Bayern Monachium. Tego dnia Juventus pokonałby każdego, kto wcześniej nie byłby w stanie wykorzystać swoich okazji przeciwko niemu. Bo, jak powszechnie wiadomo – niewykorzystany okazje nie lubią się mścić. One wręcz to uwielbiają.
Co oznacza ten wynik dla obu stron? Ano to, że Juve umacnia się na pozycji lidera i idzie po Scudetto jak po swoje (podopieczni Allegrego wciąż nie przegrali żadnego meczu w tym sezonie Serie A). Inter natomiast traci kolejne punkty i po weekendzie może mieć zaledwie 1 punkt przewagi nad lokalnym rywalem – Milanem. Walka o poszczególne miejsca w TOP4 (poza 1., bo to jest już raczej zarezerwowane) może więc rozgorzeć na nowo, a sezon znów nabierze rumieńców.
Juventus 1:0 Inter (66’ Mario Mandžukić)
Składy:
Juventus (1-4-3-3): Wojciech Szczęsny – Mattia De Sciglio, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini (C), Joao Cancelo – Rodrigo Bentancur, Miralem Pjanić, Blaise Matuidi – Paulo Dybala, Mario Mandžukić, Cristiano Ronaldo
Inter (1-4-2-3-1): Samir Handanović – Sime Vrsaljko, Milan Skriniar, Joao Miranda, Kwadwo Asamoah – Roberto Gagliardini, Marcelo Brozović – Matteo Politano, Joao Mario, Ivan Perisić – Mauro Icardi (C)