Kolejny cios dla Superligi. Odchodzi z niej wielki inwestor
W trakcie dzisiejszego zebrania UEFA w Nyonie zostaną podjęte decyzje o ewentualnych karach dla założycieli Superligi. To jednak nie jedyny problem, którym powinni martwić się zarządcy tych rozgrywek. W ich kierunku został już wymierzony kolejny, brutalny cios, który jeszcze bardziej osłabia strukturę całego przedsięwzięcia. Chodzi bowiem o rezygnację głównego sponsora.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Spekulowano o tym w zasadzie od momentu, gdy projekt zaczął się sypać, a dziś potwierdził to rzecznik JP Morgan, czyli głównego inwestora Superligi, który miał włożyć w nią około 3.5 miliardów dolarów. W znacznej mierze dzięki tym funduszom Superliga miała wskoczyć na poziom finansowy nieosiągalny dla innych rozgrywek. Sponsorów, chętnych do wyłożenia tak wielkich pieniędzy trzeba będzie więc szukać gdzie indziej, jeśli oczywiście Superliga dalej ma ambicje do reaktywowania się w innej formie na przestrzeni kilku najbliższych lat. To wydaje się jednak coraz mniej prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że z projektu wycofują się już w zasadzie wszyscy. Po klubach członkowskich przyszedł czas na inwestorów. Niedługo w Superlidze zostanie sam Florenitno Perez.
JP Morgan wycofało się z finansowania #SuperLeague. Czy oznacza to definitywny upadek projektu?
— FutbolInsight (@FutbolInsightPL) April 23, 2021
Przy okazji krótkiego oświadczenia rzecznik zaznaczył, że to cenna lekcja dla całego przedsiębiorstwa, które w momencie dogadywania tego biznesu kompletnie nie wzięło pod uwagę, że może on sprowokować taką reakcję całego piłkarskiego świata. Cóż, aż dziwne, że nikt w tak wielkiej korporacji nie uwzględnił prawdopodobieństwa wystąpienia takiej sytuacji. Pewnie uznali, że jak u nich w USA wszystkie ligi tak funkcjonują, to komu to ma przeszkadzać w Europie. Jak widzieliśmy, "kilka" takich osób się znalazło.