Isco celem numer 1 dla Guardioli
Nie jest tajemnicą, że Manchester City od dawna obserwuje Isco. Obywatele próbowali nawet zakontraktować Hiszpana, kiedy ten grał jeszcze w Maladze, ale pomocnik ostatecznie wybrał Real Madryt. Mam wrażenie, że od czasu, gdy reprezentant Hiszpanii po raz pierwszy założył koszulkę Blancos, aż do dziś, nic w jego karierze się nie zmieniło. Jasne, ma kilka trofeów na koncie, ale jego pozycja w klubie nigdy nie była niepodważalna. Aktualnie, pod wodzą Solariego, jest wręcz dramatyczna.
Zawsze miałem takie przeświadczenie, że Isco po prostu nie pasuje do Realu Madryt. Dużo chętniej widziałbym go w drużynie, która lubi pograć piłką dłużej, wymienić kilkadziesiąt podań przed zakończeniem akcji strzałem i tak dalej, i tak dalej. Krótko mówiąc, nie było mu dane po prostu rozwinąć skrzydeł, bo generalnie styl gry Królewskich, to nie jest to, w czym Hiszpan czuje się najlepiej.
Dziwne natomiast jest to, że przez tyle lat Isco nie potrafił, jak by to powiedzieć, dostosować się do filozofii gry tego klubu, o ile o czymś takim w przypadku Realu można w ogóle mówić. Jasne jest to, że każdemu jedne elementy w grze zespołu pasują bardziej, a inne mniej, ale wydaje mi się, że gra Isco nie zmieniła się ani trochę od początku jego przygody w Realu Madryt. Zwłaszcza ten sezon, w wykonaniu byłego gracza Malagi, można uznać za dramatyczny, delikatnie mówiąc. Santiago Solari z pewnością nie jest jego zwolennikiem i vice versa.
I tu dochodzimy do sytuacji, w której klub z niebieskiej części Manchesteru może wkroczyć do akcji. Klauzula odstępnego w przypadku Isco wynosi, bagatela, 700 milionów euro. Oczywiście tak abstrakcyjnej oferty nie ma co się spodziewać. W zaistniałej sytuacji, Florentino Perez z pewnością będzie skłonny negocjować. Jak informują brytyjskie media, City zaoferuje 86 milionów euro, żeby sprawdzić jak na to zareaguje sternik Realu Madryt.
Nie wydaje mi się, żeby była to kwota zadowalająca Pereza. Bardziej skłaniałbym się ku 120-130 milionom. Jasne, można mówić, że Isco nie jest tyle wart, że jak to tak więcej niż za Cristiano i tak dalej. No cóż, takie są realia rynkowe i nic z tym nie zrobimy. Warto przypomnieć, że Hiszpan ma kontrakt z Realem do 2020 roku, więc z drugiej strony letnie okienko może być ostatnim dzwonkiem na zarobienie sporej sumy na tym zawodniku.
Osobiście uważam, że byłaby to sytuacja win-win. Po co Isco ma się męczyć w tym klubie, skoro na 99,9% pod wodzą Guardioli rozwinie skrzydła i osiągnie swój maksymalny potencjał. On jest wprost stworzony do gry, którą preferuje szkoleniowiec Obywateli. Real natomiast zarobi niemałe pieniądze, które będzie mógł przeznaczyć na realne wzmocnienia.