Ciekawa klauzula włączona w transfer Brahima Diaza
Finalizacja przenosin Brahima Diaza na Santiago Bernabeu zbliża się coraz większymi krokami. Media donoszą, że Hiszpan opuści Manchester City i powróci do ojczyzny lada dzień. Kluby jednak nadal negocjują warunki transferu, a jeden z przecieków z tych negocjacji mówi o tym, że mistrzowie Anglii zażyczyli sobie, żeby przejście do "innego klubu z Manchesteru" było mocno nieopłacalne.
Klauzula, jaka ma znaleźć się w umowie między Realem a City ma mówić o 15% zysku w przypadku następnego transferu Diaza, jednak... jeśli miałby on przejść do "innego klubu z Manchesteru" procent zysku City w kolejnym transferze miałby wzrosnąć aż do 40, co sprawia, że ruch ten byłby całkowicie nieopłacalny zarówno dla Realu Madryt, jak i dla Manchesteru United. Florentino wydał w ostatnich latach sporo na młodych piłkarzy i chęć sprowadzenia kolejnego chociaż trochę taniej sprawia, że prezydent "Królewskich" może zgodzić się na takie ustępstwo, bo jest ono bardziej fanaberią włodarzy City, aniżeli utrudnieniem w przyszłym sprzedaniu zawodnika.
Doniesienia o tym transferze pojawiały się już jesienią, o czym informowaliśmy TUTAJ. Ja osobiście średnio rozumiem ten ruch transferowy Realu. Liczba młodych zawodników, którzy nie mają wystarczająco dużo okazji do gry jest już wystarczająca. Na dodatek Brahim Diaz to pochodzący z Malagi zawodnik, który stylem gry przypomina Davida Silvę, co od razu każe porównać go do... Isco. Przecież piłkarzy grających w taki sposób w barwach "Los Merengues" oglądać się po prostu nie da. 20 baniek jak krew w piach.
Obecna polityka Realu zaczyna przypominać mi tę prezentowaną przez Arsenal 10-12 lat temu, co bardzo mnie niepokoi. To może być droga donikąd. Czyżby Perez przestał ogarniać? Oby nie, aczkolwiek w ostatnich dwóch latach coraz częściej zaczynam mieć wątpliwości co do jego działań. Nie da się ukryć, że błędy w zarządzaniu klubem widać na murawie już od poprzedniego sezonu i ciężko obwiniać o nie wyłącznie trenerów. Brahim Diaz nie jest zawodnikiem, który będzie w stanie rozwiązać jakikolwiek problem "Królewskich". Będzie co najwyżej kolejnym Ceballosem, który nie będzie miał jak i kiedy pokazać swoje możliwości.