Milan rusza po zakupy
Milan po zapewnieniach, że nie nagnie zasad Finansowego Fair-Play, zdaje sobie sprawę, że żeby móc dorównać czołówce, konieczne jest kilka wzmocnień. Po ostatnich doniesieniach można wywnioskować że nadzieje, które pokładali w Tiemoue Bakayoko, okazały się na marne. Od tygodnia wiadomo, że w styczniu na San Siro zawita nadzieja brazylijskiej piłki - Lucas Paqueta. To jednak nie jest ostatnie słowo Paolo Maldiniego i Leonardo.
Rossoneri mają obsadzone wszystkie pozycje poza największą bolączką ostatnich lat. Pomoc Milanu wydaje się na papierze mocna, ale brakuje w niej wielkiego nazwiska. Poszukiwania zaprowadziły ich aż na Wyspy Brytyjskie. Tam od kilku dni wisi komunikat, że Aaron Ramsey nie przedłuży wygasającego w czerwcu kontraktu z Arsenalem, więc włodarze The Gunners w obliczu tego chcą się go pozbyć już w styczniu, żeby cokolwiek na nim zarobić. Ze względu na krótki okres trwania kontraktu, jego cena nie powinna być mocno wygórowana, więc nie to może stanowić problem w przypadku jego potencjalnego transferu do Włoch. Może nim być co innego.
Nie od dziś wiadomo, że na Wyspach płace są dosyć wygórowane, a kluby są w stanie płacić krocie nawet największym patałachom. Stać ich na to, więc korzystają. Portal Spotrek, opublikował listę płac Arsenalu i można z niej wywnioskować, że tygodniówka Ramseya w Londynie wynosi 110 tysięcy funtów. W przeliczeniu na roczne zarobki wychodzi to około 5,7 mln funtów rocznie, co daje przy obecnym kursie walut w przeliczeniu 6,5 miliona euro. Nie powinno to stanowić problemu dla Rossonerich, którzy w końcu są stabilni finansowo, tylko pytanie czy byliby w stanie zaproponować mu wyrównanie jego pensji z Arsenalu. Na dodatek dochodzi tu inny problem. Nie od dziś wiadomo, że piłkarze z Wysp średnio, żeby nie powiedzieć tragicznie, radzą sobie poza granicami swojego kraju. Wiadomo, że takie podejście charakteryzuje raczej Anglików, a rodak Ramseya, Gareth Bale, dobrze radzi sobie w Madrycie. Mediolan to jednak nie Madryt, a Serie A nie jest La Ligą. Pomocnik uchodzi za wielkiego zawodnika, który został zahamowany przez kontuzję i nie wiadomo, czy jest sens wykładać kasę na kogoś, przy kim istnieje ryzyko, że będzie transferowym niewypałem. Póki co to cały czas są plotki.
Podobne doniesienia sugerują, że Rossoneri szukają wzmocnień we Francji. Po tym jak jeden Francuz najprawdopodobniej szybko pożegna się z San Siro, włodarze Milanu szukają kolejnego potencjalnego gracza z tego kraju na tą pozycję. Oczy Leonardo zwrócone są na Ibrahima Sangare. Kto to jest? Jest to defensywny pomocnik, który gra na co dzień w Ligue 1 w Tuluzie. W tym sezonie jest on podstawowym piłkarzem drużyny prowadzonej przez Allaina Casanovę i zbiera dobre noty, co przykuło uwagę skautów. Rzadko jednak dzieje się tak, że zawodnik z L1 z buta wchodzi do Serie A, która jest ligą trudniejszą. Poza tym problemem może stanowić wiek zawodnika. Kadra Milanu i tak jest bardzo młoda, więc potrzeba w niej raczej zawodników, którzy będą w stanie wnieść niezbędne doświadczenie, żeby ta młodzież miała od kogo się uczyć. Z tej okazji sprowadzenie Ramseya wyglądałoby dużo lepiej niż zakusy w stronę Sangare.