Here's my number so call me maybe
Doniesienia w sprawie Zlatana Ibrahimovicia przeplatają się w różne strony. Ciężko jest zatem powiedzieć czy #wruci czy #niewruci. Saga z przenosinami Szweda do Milanu zaczęła przypominać tą z Robertem Kubicą i jego powrotem do Formuły 1. Wczoraj agent Ibry - Mino Raiola przez cztery godziny rozmawiał z Leonardo w Casa Milan i z jednej strony jest blisko, a z drugiej nie do końca.
Tak wydawało się wczoraj. Dzisiejsze wydanie "La Gazetty dello Sport" po raz kolejny potwierdza zainteresowanie Milanu Zlatanem Ibrahimoviciem. Tym razem jednak sprawa wygląda nieco klarowniej. Według dziennikarzy mediolańskiego dziennika Zlatan jedynie czeka na telefon od Leonardo, w którym ten zaproponuje mu ponowny angaż w Milanie. Ibra ma podpisać sześciomiesięczny kontrakt, na mocy którego zarobi 2 miliony euro. W przypadku awansu do Ligi Mistrzów i jego dobrej postawy, umowa mogłaby być przedłużona o rok.
Ibrahimović ma 37 lat. Przez całą swoją karierę potrafił udowodnić, że wiek to jest jedynie cyfra. Zwłaszcza w jego przypadku. Jego wielka osobowość pozwoli zawodnikom Milanu uwierzyć w siebie, a Patrick Cutrone będzie miał kolejnego dobrego nauczyciela, od którego może chłonąć garściami. Ponadto kibice liczą, że pod wodzą Szweda objawi się w tym klubie ktoś pokroju Nocerino, który jak pamiętamy wszedł na wydawałoby się nieosiągalny dla siebie poziom. Może Borini? Kto wie, jak to się wszystko potoczy. Tak czy inaczej to właśnie w rękach Leonardo spoczywa teraz los Szweda. Niech ktoś w Casa Milan puści na cały regulator utwór Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe. A zwłaszcza refren:
Hey, I just met you and this is crazy
But here's my number, so call me maybe
It's hard to look right at you baby
But here's my number, so call me maybe