Bramkarz - to (już) brzmi dumnie
Wywiady i felietony
29-04-2019

Bramkarz - to (już) brzmi dumnie

-
0
0
+
Udostępnij

W codziennym życiu spotykamy się z wieloma stereotypami określającymi daną grupę ludzi, mieszkańców różnych krajów. Anglicy muszą być zawsze flegmatyczni i obowiązkowo hektolitrami pić herbatę. Rosjanie mają za to upodobanie do zupełnie innych, znacznie mocniejszych trunków. Niemcy natomiast chodzą jak w zegarku i są niesamowicie zdyscyplinowani. Przykłady takich utartych stwierdzeń można mnożyć. Podobnie rzecz ma się w świecie piłkarskim. Włosi zawsze słyną z żelaznej obrony, Hiszpanie wymieniają tysiące podań, a Brazylijczycy mają fantastyczną ofensywę, ale już niekoniecznie bramkarza najwyższej klasy. Co do ostatniego przykładu, przez lata była to prawda. Na wielkich turniejach zachwycaliśmy się fantastycznym ofensywnym potencjałem drużyny Canarinhos, patrząc jednak z lekkim powątpiewaniem, czy brazylijski golkiper podoła w kluczowych momentach. Obecnie jednak fani reprezentacji Brazylii mogą spać spokojnie. W drużynie jest bowiem dwóch światowej klasy bramkarzy, którzy są niezwykle mocnymi punktami topowych europejskich klubów.

Przeklęty za życia

Aby zrozumieć bramkarską historię reprezentacji Brazylii trzeba cofnąć się o ponad pół wieku. Wtedy to pierwszym rozpoznawalnym bramkarzem grającym w drużynie narodowej stał się Moacir Barbosa. On sam jednak oddałby z pewnością wszystko, aby do końca życia pozostać anonimowym. Czarnoskóry golkiper (pierwszy w barwach Canarinhos) bronił dostępu do bramki drużyny z Kraju Kawy podczas mistrzostw świata w 1950 roku. Mundial rozgrywany na własnej ziemi miał paść łupem Brazylijczyków. Stadion Maracana został wybudowany specjalnie po to, aby Canarinhos przeżyli na nim chwile swojej chwały i po raz pierwszy w historii zostali najlepszą drużyną globu. Zamiast zbiorowej radości prawie dwustu tysięcy ludzi na legendarnym obiekcie najpierw "słychać było krzyk rodem z piekła, a następnie przerażającą ciszę", jak pisał w swoich pamiętnikach prezydent FIFA, Jules Rimet. Ale po kolei.

Sama formuła mistrzostw była absolutnym ewenementem i nie powtórzyła się już nigdy później. Regulamin turnieju nie przewidywał meczu finałowego! Mistrza świata miała wyłonić grupa finałowa, składająca się z czterech drużyn - Urugwaju, Szwecji, Hiszpanii oraz gospodarzy. Wcześniej z turnieju odpadała między innymi Anglia. Wyspiarze po raz pierwszy zagrali na światowym czempionacie. Do tej pory byli przekonani o swojej absolutnej dominacji w światowym futbolu i nie zamierzali tego nikomu udowadniać. Gdy jednak dotarli do Brazylii okazało się, że nie byli w stanie nawet wyjść z grupy, a upokorzenie w starciu z amatorami ze Stanów Zjednoczonych spowodowało, że w angielskich gazetach pojawiły się okładki informujące o śmierci angielskiego futbolu.

W fazie finałowej Brazylia szła jak burza - najpierw pokonała Szwedów 7:1, by cztery dni później równie gładko pokonać Hiszpanów (6:1). Tak się szczęśliwie złożyło, że los postanowił zakpić z organizatorów nowatorskiego systemu rozgrywek, i ostatni mecz turnieju, starcie gospodarzy z Urugwajem stało się jednocześnie finałem. Canarinhos do triumfu wystarczył zaledwie remis, Urugwaj potrzebował natomiast zwycięstwa. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zakładał jednak, że Urusi będą w stanie postawić się faworyzowanym gospodarzom. Pewien dyplomata z brazylijskiej ambasady życzył im podobno porażki poniesionej z godnością.

Mecz toczył się według zaplanowanego scenariusza - Brazylia przeważała, choć bramkę strzeliła dopiero w drugiej minucie drugiej połowy. Wydawało się, że to jedynie pierwszy z kilku goli Canarinhos, który padnie tego dnia na Maracanie. Ku zaskoczeniu fanów zgromadzonych na monumentalnym stadionie wyrównującego gola strzelili Urugwajczycy. W serca brazylijskich kibiców wdarł się niepokój. Niepokój, który po kilkunastu minutach zmienił się płacz i totalne załamanie. Kontra Urusów w 79 minucie, którą celnym uderzeniem zakończył Alcides Ghiggia na zawsze naznaczyła Brazylijczyków oraz bramkarza Barbosę. Golkiper Canarinhos nie był w tej sytuacji najlepiej ustawiony. Przepuścił strzał Ghiggi przy bliższym słupku. To był moment, który zmienił jego życie w koszmar.

Barbosa został obwołany winnym upokarzającej klęski. Ludzie wytykali go palcami na ulicach. Tuż po mistrzostwach został wezwany przez policję polityczną, która podejrzewała, iż jest komunistą. Pewna kobieta spacerująca z dzieckiem, kiedy ujrzała bramkarza powiedziała do swojej pociechy - "Spójrz, to człowiek, przez którego płakała kiedyś cała Brazylia". Jeżeli myślicie, że z czasem ojczyzna wybaczyła mu w większości urojone przewiny, to jesteście w błędzie. W 1994 roku, tuż przed mundialem w Stanach Zjednoczonych, ówczesny selekcjoner Canarinhos, Mario Zagallo nie wpuścił Barbosy na teren zgrupowania kadry. Legendarny szkoleniowiec nie chciał, aby bramkarz naznaczony porażką przyniósł drużynie pecha. Komentowania spotkań kadry zabronił mu natomiast prezes brazylijskiej federacji. Jak po latach przyznawał sam Barbosa, niesamowicie ciężko żyło mu się z piętnem "zbrodniarza". "W Brazylii kara za największe przestępstwa to 30 lat. Ja za mecz z Urugwajem dostałem dożywocie".

Klęska brazylijskiej kadry na nowo rozbudziła rasistowskie nastroje w brazylijskim społeczeństwie. Ludzie uważali, że tylko drużyna jednolita rasowo może osiągać sukcesy. Teoretycznie takie poglądy szybko poszły w odstawkę - przecież już osiem lat później na mundialu w Szwecji furorę zrobił nastoletni Pele. Jeśli natomiast chodzi o pozycję bramkarza, kolejnym czarnoskórym golkiperem w bramce reprezentacji był dopiero Dida, który zadebiutował w kadrze 45 lat po feralnym występie Barbosy z Urugwajem.

Mistrzowie z drugiego szeregu

Bramkarze reprezentacji Brazylii to rzecz jasna nie tylko czarne owce drużyny, które popełniały błąd za błędem. Podczas pięciu mundialowych triumfów Canarinhos między słupkami stało czterech golkiperów - Gilmar (1958 i 1962 rok), Felix (1970), Claudio Taffarel (1994) oraz Marcos (2002). Śmiało można jednak zaryzykować tezę, że byli oni postaciami drugoplanowymi w mistrzowskich drużynach. W każdej z ekip absolutnymi gwiazdami byli gracze ofensywni, natomiast bramkarze nie byli topowymi graczami. Nie chcę odwoływać się do nazwisk Gilmara czy Felixa, gdyż jak wiadomo, futbol sprzed pół wieku znacząco różnił się od tego, czym jest dzisiaj. Spójrzmy jednak na piłkarskie CV Taffarela czy Marcosa. Rzecz jasna nie chcę odbierać splendoru takiemu fachowcowi jak Taffarel. Jednak czołowe europejskie zespoły nie zabijały się o mistrza świata ze Stanów Zjednoczonych. Parma, Reggiana czy Galatasaray to nie są drużyny, o grze w których marzyłby każdy Brazylijczyk wyjeżdżający do Europy. Marcos, który niespodziewanie wygryzł Didę z bramki podczas mundialu w Korei i Japonii, całą karierę spędził w Palmeiras. Gdy nadarzyła się okazja gry dla Arsenalu, bramkarz nagle… uciekł z Londynu i wrócił do Brazylii. Obecnie jednak sytuacja wygląda zgoła inaczej. Canarinhos mają dwóch świetnych golkiperów, których można zamiennie ustawiać między słupkami.

Członek bramkarskiej familii

Alisson od zawsze chciał być bramkarzem. Był zapatrzony jak w obrazek w starszego o pięć lat brata Muriela, który zaraził go pasją do bramkarskiego fachu. Muriel, tak jak młodszy z braci zaczynał karierę w Internacional (obecnie gra w portugalskim Belenenses). Epizody bramkarskie mieli również na swoim koncie dziadek, ojciec, a nawet matka, która stała na bramce w szkolnej drużynie piłki ręcznej. Nic więc dziwnego, że mały Alisson również chciał łapać piłkę. Idolem obecnego golkipera Liverpoolu jest wspomniany już Claudio Taffarel. Alisson na łamach "The Players Tribune" opowiedział anegdotę z rodzinnego oglądania półfinałowego starcia Brazylii z Holandią podczas mundialu w 1998 roku we Francji:

Gdy mecz wszedł w fazę rzutów karnych, mój ojciec wraz z wujkiem kompletnie oszaleli. Nie byli w stanie wytrzymać z nerwów. Nie mogli nawet siedzieć. Kiedy Taffarel obronił decydującego karnego, ojciec wybiegł z pokoju do kuchni, zaczął krzyczeć z radości i wiecie co zrobił? Walnął głową prosto w ciasto, następnie wrócił biegiem do pokoju i z lukrem na całej twarzy krzyczał "Jesteśmy w finale, jesteśmy w finale"

Wspominałem, że Brazylijczycy są zwariowani na punkcie piłki? Dwadzieścia lat po tych wydarzeniach, dzieciak obserwujący w telewizji mistrzostwa świata sam pojechał na najważniejszą piłkarską imprezę na świecie. Nie zaszedł jednak tak daleko, jak jego idol na mundialu we Francji, nie został również bohaterem serii jedenastek. Canarinhos odpadli w Rosji już w ćwierćfinale, przegrywając z rewelacyjną drużyną Belgii. W piłce reprezentacyjnej na sukcesy Alisson musi jeszcze trochę poczekać. Inaczej może być w wydaniu klubowym. Tuż po mundialu zasilił drużynę Liverpoolu, w której spisuje się wybornie. The Reds walczą ciągle na dwóch frontach i mają szansę na sięgnięcie zarówno po krajowy tytuł, jak i triumf w Lidze Mistrzów. Jak ważny jest pewny i wytrzymujący presję w najważniejszych momentach bramkarz świetnie zdają sobie sprawę właśnie fani Liverpoolu.

Bramkarz - rekordzista

Tak jak Jürgen Klopp nie wyobrażał sobie dalszego stawiania na Lorisa Kariusa, tak Pep Guardiola nie mógł dłużej patrzeć, co między słupkami wyczynia Claudio Bravo. W lipcu 2017 roku Manchester City pozyskał więc z Benfiki Edersona, który miał zaprowadzić porządek w defensywie "Obywateli" i zostać golkiperem na lata. Nie ma co rozwodzić się nad jego grą. Wszyscy z pewnością doskonale wiecie, co potrafi i jak prezentuje się na boisku bramkarz z niebieskiej części Manchesteru. Co ciekawego warto natomiast przypomnieć? Chociażby to, że Ederson został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa. Trafił tam dzięki najdalszemu wykopowi piłki. Futbolówka po kopnięciu przez golkipera poleciała na odległość 75,35m. To, że Ederson potrafi daleko i precyzyjnie posłać piłkę pokazywał już niejednokrotnie. W obecnym sezonie ma już na koncie... dwie asysty. Czyli więcej, niż zanotował chociażby niezwykle ofensywnie grający prawy obrońca City, Kyle Walker.

Bramkarze XXI wieku

Obaj zawodnicy to absolutna czołówka Premier League na swojej pozycji. Praktycznie pewne jest, że Złote Rękawice za sezon 2018/19 zgarnie Alisson. Jedynym, które jeszcze może pokrzyżować mu szyki jest Ederson. Równie dobrze jak rękami potrafią grać także nogami. Bramkarz Liverpoolu ma na swoim koncie więcej podań niż... Mohamed Salah. Ederson natomiast w tej statystyce znajduje się wyżej niż Leroy Sane, Riyad Mahrez czy Kevin De Bruyne. Można więc śmiało stwierdzić, że, cytując Adama Nawałkę, mają oni wpływ na grę zespołu zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. A że czasem zdarzy im się jakiś błąd? Cóż, ryzyko wkalkulowane w koszta. Nie ma bramkarzy nieomylnych. Natomiast takich, którzy w ten sposób rozpoczynaliby grę i dawali duży komfort w defensywie, mając opanowaną grę nogami praktycznie do perfekcji, za wielu nie istnieje.

I to chyba właśnie jedna z tajemnic, dlaczego nagle reprezentacja Brazylii ma dwóch bramkarzy na tak wysokim poziomie. Kiedyś na tej pozycji grało się po prostu inaczej. Nikt nie zawracał sobie głowy grą nogami, liczyło się tylko, aby wybronić strzał. Bramkarz ma myśleć o rozpoczęciu konstruowania akcji ofensywnej? Wolne żarty. Dziś to absolutna norma i standard wśród topowych europejskich drużyn. A kto, jak nie właśnie Brazylijczycy, będący na tak wysokim technicznym poziomie, są w stanie przystosować się do najnowszych bramkarskich trendów oraz wymagań.

Brazylijska kultura pełna jest wierzeń i przesądów. Kilka ciekawych mądrości ze świata piłki padło w fantastycznej książce Alexa Bellosa "Futebol. Brazylijski styl życia". Jedna z nich mówi, że "bramkarz to największy nieszczęśnik, bo tam, gdzie stoi, nawet trawa nie chce rosnąć". Pod tę definicję idealnie można podpasować Moacira Barbosę. Do obecnych czasów, jeśli chodzi o brazylijskich bramkarzy bardziej pasuje jednak sentencja - "bramkarz kocha piłkę najbardziej. Wszyscy ją kopią. Tylko bramkarz ją przytula".

 

Bibliografia:

„Futebol. Brazylijski styl życia”  - Alex Bellos

„Maracanaco: historia klęski narodowej” – Dariusz Wołowski

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+9
+9
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

Pep Guardiola o tym, dlaczego został w Manchesterze City!
-
+21
+21
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Pep Guardiola o tym, dlaczego został w Manchesterze City!

Cristiano Ronaldo 2015 vs. Viktor Gyokeres 2024 O.o [PORÓWNANIE]
-
+35
+35
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Cristiano Ronaldo 2015 vs. Viktor Gyokeres 2024 O.o [PORÓWNANIE]

HIT! Barca chce pozyskać TEGO SKRZYDŁOWEGO!
-
+29
+29
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

HIT! Barca chce pozyskać TEGO SKRZYDŁOWEGO!

Leo Messi LADA MOMENT pojawi się w Barcelonie przy okazji...
-
+28
+28
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Leo Messi LADA MOMENT pojawi się w Barcelonie przy okazji...

Raphinha wybrał swoją IDEALNĄ XI Barcelony!
-
+24
+24
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Raphinha wybrał swoją IDEALNĄ XI Barcelony!

Vinicius w ostatnich 37 meczach Realu VS w ostatnich 37 meczach Brazylii!
-
+22
+22
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Vinicius w ostatnich 37 meczach Realu VS w ostatnich 37 meczach Brazylii!

HIT! FC Barcelona chce gwiazdę. Duże nazwisko!
-
0
0
+
Udostępnij
Newsy
20-11-2024

HIT! FC Barcelona chce gwiazdę. Duże nazwisko!

Juventus chce reprezentanta Polski. To byłby HIT!
-
0
0
+
Udostępnij
Newsy
20-11-2024

Juventus chce reprezentanta Polski. To byłby HIT!

MEGA ZŁOŚĆ Nicoli Zalewskiego po końcowym gwizdku ze Szkocją... [VIDEO]
-
+21
+21
+
Udostępnij
Video
20-11-2024

MEGA ZŁOŚĆ Nicoli Zalewskiego po końcowym gwizdku ze Szkocją... [VIDEO]