Wisła zaczyna batalię o utrzymanie - czy jest na nią gotowa?
Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że jesień 2019 to była jedna z najgorszych rund w historii Wisły Kraków. Wystarczy wspomnieć o 10 porażkach z rzędu (wliczając Puchar Polski - 11), kompromitacjach w Poznaniu i Warszawie, czy przegranych derbach przy Reymonta. Tych niechlubnych wydarzeń, które zostały zapisane w historii "Białej Gwiazdy", było naprawdę bardzo dużo. W pewnym momencie wydawało się, że ratunku dla Wisły już nie ma i po heroicznej akcji ratowników krakowski klub i tak wyląduje w IV lidze. Na szczęście "wydawało" to słowo klucz w poprzednim zdaniu i kibice krakowskiego klubu patrzą w przyszłość z umiarkowanym optymizmem.
Już jutro mecz na szczycie Bundesligi - Bayern podejmie RB Lipsk! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betlic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Co spowodowało taką nagła zmianę nastrojów? Po kolei: Na pewno nieco oddechu dało "Białej Gwieździe" przyjście Artura Skowronka. 37-latek już w pierwszych tygodniach swojej pracy udowodnił, że krążące o nim pozytywne opinie nie wzięły się znikąd. O ile w debiutanckim meczu byłego szkoleniowca Stali Mielec nie widać było specjalnego progresu, to już w kolejnych tygodniach dało się zauważyć znaczącą poprawę gry drużyny. Bardzo rzucała się w oczy kreatywność krakowian przy stałych fragmentach - ten element bardzo kulał pod koniec pracy Macieja Stolarczyka. Ponadto wiślacy zaczęli atakować ze zdecydowanie większym pomysłem, niż miało to miejsce wcześniej. Trener Skowronek przestał też szukać kwadratowych jaj i wystawiał piłkarzy na swoich pozycjach (Chuca pozdrawia). Jednak przede wszystkim Wisła zaczęła zdobywać punkty - wygrane na koniec roku z Pogonią i ŁKS-em dały krakowianom niesamowicie cenną zaliczkę przed wiosennym bojem o utrzymanie.
Sam trener to jednak za mało - potrzeba też jakościowych piłkarzy. Nie ma się co oszukiwać, podczas rundy jesiennej kadra Wisły była zwyczajnie słaba, na dodatek mocno przetrzebiona kontuzjami. Winę za taki stan rzeczy należy obarczyć zarząd, który troszkę pokpił sprawę w letnim okienku transferowym, ściągając piłkarzy głównie po znajomościach. Na szczęście sternicy "Białej Gwiazdy" udowodnili, że są ludźmi inteligentnymi i uczą się na błędach, o czym świadczy szybkość przeprowadzonych transferów oraz ich jakość. Ale po kolei.
Środkowy pomocnik Gieorgij Żukow był pierwszym transferem (dogranym jeszcze w listopadzie) i chyba najbardziej szokującym. Oto do Wisły Kraków przychodzi zawodnik, który był podstawowym zawodnikiem Kajratu Ałmaty, gdzie zarobki i perspektywy są o wiele większe ( o czym świadczy chociażby niedawny transfer Jacka Góralskiego). Sam uważa nieco inaczej - przyznaje, że faktycznie w Kazachstanie lepiej płacą, ale to Wisła gwarantuje mu sportowy krok do przodu. Czy tak będzie? Mam co do tego spore wątpliwości, ale z perspektywy Wisły jest to naprawdę świetny ruch. 25-letni reprezentant Kazachstanu ograny w niezłej lidze, szczerze mówiąc wątpię, czy którykolwiek z polskich klubów mógłby pogardzić takim Żukowem (może wyłączając Legię).
Wypożyczony ze wspomnianej wyżej drużyny "Wojskowych" Mateusz Hołownia to może nie aż tak dobry zawodnik, ale sam ruch należy uznać za ciekawy. Po pierwsze - zawodnik ma status młodzieżowca. Po drugie - jest na pewno o wiele lepszą alternatywą na lewej obronie dla Macieja Sadloka, niż wypożyczony do Termaliki Marcin Grabowski. Po trzecie - można usłyszeć, że w Legii liczą na niego w przyszłości. Na minus przemawia fakt, że przez ostatnie pół roku głównie siedział na ławce w Śląsku Wrocław, jednak na usprawiedliwienie 21-latka trzeba powiedzieć, że jego konkurentem do gry w podstawowym składzie był nie byle kto, bo Dino Stiglec.
Kontuzje na jesień mocno trapiły Wisłę - tyczyło się to przede wszystkim linii środka pola. Na szczęście możemy już powiedzieć, że mecze z drugą linią w składzie Jean Carlos Silva - Kamil Wojtkowski - Rafał Boguski odchodzą w niepamięć. A wszystko dlatego, że oprócz Żukowa do grona pomocników dołączył Nikola Kuveljić. Serb ma bardzo dobrą prasę w swoim kraju i ciężko się dziwić - dysponuje sporym wzrostem (194 centymetry wzrostu), niezłą techniką i potrafi kapitalnie uderzyć z dystansu. Moją uwagę zwróciło zwłaszcza paru kibiców Partizana Belgrad na twitterze, którzy byli źli, że ich klub nie pozyskał z Javoru-Matis tego 22-latka. Chociaż trzeba pamiętać, że jego przenosiny do Wisły odbywały się w bólach - podobno kiepsko wypadły jego badania medyczne, jednak w końcu klub zdecydował się go pozyskać.
Chyba nic tak nie denerwowało kibiców Wisły (w tym mnie) podczas rundy jesiennej, jak postawa Rafała Janickiego. Na szczęście transfer Heberta oszczędzi nam nieco cierpienia - pozyskanie Brazylijczyka wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Jest bardzo pewnym obrońcą, zna Ekstraklasę, w której zajął z Piastem drugie miejsce i na dodatek nieźle odnajduje się w polu karnym rywali. "Solidny" to chyba najlepsze słowo opisujące 28-latka. I bardzo dobrze, bo solidności w poczynaniach obronnych Wisły było ostatnio niewiele. Kto wie, czy ten transfer nie okaże się kluczowy w walce o przetrwanie.
Bardzo wyczekiwano również napastnika - pomimo dobrej formy Paweł Brożek dawał w wywiadach jasno do zrozumienia, że nie jest w stanie grać całego sezonu od deski do deski. Doczekano się - na Reymonta zawitał Alon Turgeman z Austrii Wiedień. CV Izraelczyka jak na nasze realia robi spore wrażenie, właściwie jedynym jego mankamentem są kontuzje. Jednak jeśli będzie zdrowy, nie ma wątpliwości, że linia ataku została odpowiednio wzmocniona.
Nie można powiedzieć tego samego o Lubomirze Tupcie - to jest jedyny transfer, którego nie jestem w stanie zrozumieć. Zawodnik niby jest dość młody (21 lat) i przychodzi z Hellasu Verona, czyli niezłego klubu dobrej ligi, ale właściwie cały 2019 rok spędził w "zamrażarce" z powodu kontuzji. W czasie okresu przygotowawczego również bardzo rzadko mógł zaprezentować swoje umiejętności - Podobno sztab szkoleniowy twierdzi, że zawodnik jest niegotowy do gry. Niby był brany tylko jako uzupełnienie, ale patrząc na początek jego przygody z Wisłą - nie wiemy, czy nawet ta rola go nie przerośnie.
Generalnie jednak okienko należy uznać za udane. Pojawiają się co prawda zarzuty, że aż 5 z tych 6 wzmocnień to są wypożyczenia, jednak... co z tego? Przede wszystkim Wisła musi myśleć o najbliższej rundzie, a nie perspektywie kilkuletniej, bo losy klubu rozstrzygają się tu i teraz. Prawdopodobnie gdyby nie wypożyczenie, taki Turgeman w ogóle by na Reymonta nie trafił. Oczywiście szkoda, że jeśli się sprawdzi, to odejdzie (klauzula wykupu w wysokości miliona euro jest dla Wisły raczej nieosiągalna), ale należy się cieszyć, że można go mieć na te kluczowe pół roku. Co do Hołowni czy Tupty - ich transfery to było tylko uzupełnienie, więc tutaj też nie ma specjalnie nad czym płakać. Natomiast Kuveljić i Hebert jeśli wypala, bardzo możliwe, że zostaną w Krakowie. Naprawdę nie ma na co narzekać, jednak szczęśliwie głosy krytyki są bardzo rzadkie.
Kolejna rzecz, która cieszy, to okres przygotowawczy przepracowany przez całą drużynę. Pamiętamy jak to było przed jesienią -trzech kluczowych zawodników, czyli Kuba, Savićević i Basha straciło przez kontuzję cały preseason i potem przez całą rundę odbijało się to na ich formie oraz zdrowiu. Teraz na pewno nie będzie tego problemu, jednak czy przygotowania były przeprowadzone lepiej niż za trenera Stolarczyka, będziemy mogli ocenić dopiero za jakiś czas. Na pewno na plus można uznać wyniki sparingów - Wisła ani razu nie przegrała, odnosząc 4 zwycięstwa i 2 remisy, co z pewnością podnosi morale drużyny. Oczywiście rezultatami gier kontrolnych nie należy się specjalnie przejmować, ale sam trener Skowronek mówił, że zależy mu na budowaniu mentalności zwycięzców, więc pod tym względem należy to uznać za duży plus.
Reasumując - uważam, że w Wiśle wszystko zostało załatwione w sposób niemalże wzorowy. Trener, nowi zawodnicy, przygotowania, atmosfera w drużynie - nie licząc Tupty, nie ma w tym momencie absolutnie do czego się przyczepić. Nie należy jednak zapominać, że sytuacja w tabeli do najłatwiejszych nie należy - 4 punkty straty do bezpiecznego miejsca to może nie krater, ale jednak znacząca strata. Czy uda się ją odrobić? Nie widzę innej możliwości.