Pochylmy się nad Karolem Linettym
Żyjemy w czasach cyferek i statystyk wszelkiej maści. Najważniejsze dla wielu są bramki i asysty, bramki i asysty i tak w koło Macieju. To prawda bramki są ważne, bo to dzięki nim wygrywa się mecze, ale z takich statystyk rozlicza się jedynie zawodników ofensywnych i często nie dostrzega się pracy całego zespołu przy konstruowaniu akcji, lub przy destrukcji. Takim zawodnikiem jest Karol Linetty, który drugi sezon gra w podstawowym składzie Sampdorii, ale zdaje się, że trochę ciężko jest określić jego rolę nie popadając ze skrajności w skrajność. Z jednej strony peany pochwalne, a z drugiej strony podejście kompletnie w drugą stronę, bez możliwości znalezienia złotego środka.
Polscy piłkarze we Włoszech robią furorę. Od zeszłego sezonu w Serie A panuje moda na ściąganie piłkarzy znad Wisły i nie ma co się dziwić, bo nasi przedstawiciele na półwyspie Apenińskim robią polskim piłkarzom dobrą reklamę. Często można zauważyć, że Polacy wyjeżdżający za granicę mają problemy związane z motoryką i przygotowaniem fizycznym, bo jak wiemy w Ekstraklasie poziom nie jest powalający, zwłaszcza pod względem takich drobnostek. Potem takie "drobne" rzeczy okazują się gigantycznym problemem i powodują kolizję ze ścianą, kończącą się na powrocie do kraju z podkulonym ogonem.
W Sampdorii Karol gra w trójce środkowych pomocników, zazwyczaj jako lewy. Rola w której występuje znana jest we Włoszech jako mezz'ala, tłumacząc dosłownie - półskrzydło. W zbliżonej roli gra w barwach Napoli Piotrek Zieliński, ale Zielu ma znacznie bardziej ofensywne zadania, Karolowi bliżej do gry w stylu box to boxa - czyli latania od pola karnego do pola karnego. I jest w tym naprawdę niezły, wydolność ma wręcz kapitalną, w swoim debiutanckim sezonie dostał nawet we Włoszech przydomek 'maratończyk'. - mówi Michał Borkowski, ekspert Eleven Sports.
W porównaniu do Zielińskiego, Linetty gra w sposób znacznie bardziej zrównoważony, udziela się z przodu, ale jednocześnie bardzo dużo daje w defensywie, dość powiedzieć, że w tamtym sezonie miał najwięcej odbiorów w całej Serie A spośród wszystkich piłkarzy - aż 105. W obecnych rozgrywkach jego zadania różnią się z meczu na mecz, czasem ma więcej ofensywnych, a czasem dostaje rolę pitbulla - tak było chociażby w derbach z Genoą, kiedy wymiatał w obronie, a włoska prasa nazwała go destruktorem, zaliczył wtedy samemu 6 odbiorów, a wszyscy pozostali piłkarze Sampy łącznie 9. - kontynuuje zapytany Michał Borkowski – Zazwyczaj wygląda to tak, że Linetty jest od biegania i niszczenia, po drugiej stronie biega Praet, który ma więcej zadań ofensywnych, a za ich plecami biega Lucas Torreira, facet który jest dobry równie w destrukcji, co w rozgrywaniu. Moim zdaniem Urugwajczyk to materiał na prawdziwą gwiazdę i już niedługo trafi do klubu z czołówki, kapitalny piłkarz.
Z tego co powiedział nam red. Borkowski można wywnioskować, że ciężko jest na pierwszy rzut oka dostrzec pracę, którą wykonuje Karol w ekipie Marco Giampaolo, a już szczególny problem mogą mieć futbolowi laicy. Zwłaszcza, gdy gra się w formacji z trójką pomocników, a partnerem jest rewelacyjny Lucas Torreira, który często skrada show w trakcie meczu Sampdorii. Gracze, którzy mają zadania defensywne z reguły nie bywają doceniani. Ale to właśnie Linetty w zeszłym sezonie rozegrał 2381 minut, rozłożonych na 35 minut, więc jego rola w zespole nie może być marginalna.
Gra trochę mniej niż w poprzednim sezonie. Wówczas pierwszą rundę w Genui miał wręcz szaloną. Był zajechany, dlatego na wiosnę było troszkę tych meczów mniej. Tempo jednak wytrzymał, co dobrze świadczy o nim, ale również możliwościach jakie w nim drzemią. W tym sezonie 19 meczów, z tymże w kilku pauzował z powodu kontuzji. Z Giampaolo współpracuje mu się wręcz doskonale. Poprawił grę taktyczną i wydolność. Ja dostrzegam dużą różnicę w jakości dryblingów. Poza tym momenty podłączania się do ofensywnych akcji, kreowania ataków - to są elementy, w których naprawdę poczynił duży progres. - mówi dziennikarz Przeglądu Sportowego, Dominik Mucha - Zawężając krąg dziennikarski do mediów w Ligurii to należy stwierdzić, że jest odbierany niezwykle pozytywnie. Często jest tak, że dziennikarze w Polsce są mocno wyczuleni na każdą "poetycko zbudowaną ocenę piłkarza" i później piękne tytuły lądują na czołówkach poczytnych serwisów. To nic złego, ale musimy wiedzieć, że podobne miary są dobierane do innych zawodników. Więc w całości dziennikarskiej roboty one po prostu uciekają opinii publicznej i akurat te polskie nie wyróżniają się na tle reszty. Dlatego jak przeczytamy o kimś, że jest "grande", to się cieszmy, ale zachowując umiar i miejmy świadomość o kontekście. Gdy strzelasz gole, grasz efektownie wówczas przebijasz się na krajowe strony La Gazzetty, czy Corriere dello Sport. W innym wypadku jesteś zauważany głównie przez genueńskie "Il Secolo", czy strony fanowskie Sampdorii (we Włoszech również bardzo popularne i profesjonalne). Teraz gdy tych goli nie strzela w mediach artykułów jest mniej. W świadomości kibiców jednak już się zapisał. Nie chcę go nazywać postacią fundamentalną, bo w Sampdorii na takie miano zasługują piłkarze pokroju m.in . Fabio Quagliarelli, Lucasa Torreiry, czy Matiasa Silvestre'a trzymającego w ryzach defensywę, ale już zapisanie go do grupy "kluczowych piłkarzy" Marco Giampaolo będzie najbardziej odpowiadające faktografii i hierarchii w Bogliasco (miejsce gdzie Sampa ma centrum treningowe). - mówi Dominik.
Nie oszukujmy się, ale Sampdoria to na ten moment jest klub, który robi za trampolinę do lepszej kariery dla zawodników. Karol Linetty jest takim zawodnikiem, że jego dyspozycja w Sampdorii nie jest sufitem jego umiejętności, a wręcz przeciwnie. On ma szansę, żeby zagrać w dużo lepszym klubie, ale należy dać mu czas. Zwłaszcza, że raczej na pewno pojedzie on na Mundial, który rządzi się swoimi prawami, a wartość po turnieju tej rangi często wzrasta na równi z zainteresowaniem danym zawodnikiem. Póki co jednak takie plotki można traktować z przymrużeniem oka, o czym wspomina wcześniej pytany, red. Mucha:
Pojawiające wszelkie plotki ws. transferu do Juventusu należy włożyć między bajki. Stara Dama ma technologiczne możliwości obserwowania każdego solidnego zawodnika w lidze, ale jeśli pisze o tym serwis pokroju Tuttomercatoweb, należy się uśmiechnąć i przejść do czytania czegoś bardziej rzetelniejszego.
Mając na uwadze zbliżający się mundial, to trzeba brać pod uwagę jego użyteczność w Reprezentacji Polski. Obecnie jest zdecydowanie lepszym piłkarzem niż Krzysztof Mączyński, uzależniony od dyspozycji kolegów w drugiej linii. Nieznana będzie forma mundialowa Arka Milika, więc Adam Nawałka może na stałe przejść na ustawienie 4-5-1. Wtedy w destrukcji zagraliby Linetty i Krychowiak. Karol będąc box to boxem, oprócz asekurowania Krychowiaka w destrukcji może okazać się ważną postacią w wyprowadzeniu piłki na skrzydła, lub do grającego wyżej Piotrka Zielińskiego. Pamiętajmy, że za każdą wielką drużyną stoi środek pola, a my nie musimy się bać, bo jeżeli chłopaki dojrzeją będziemy mieć na najbliższe lata spokój w linii pomocy. A najbliższy mundial będzie niesamowitym doświadczeniem, z którego będzie można wyciągać wnioski pomagające w dalszym rozwoju, bo Karol Linetty jeszcze nie uderzył głową w sufit. Może nie jest takim zawodnikiem, o którego potencjale można mówić, że "sky is the limit", ale ma papiery na bycie "ósemką" z prawdziwego zdarzenia.