Niepowtarzalna szansa Gerarda Deulofeu
Chodziłem do szkoły podstawowej w małej wiosce, gdzie liczba mieszkańców nie przekraczała liczby osób pracujących w pierwszej lepszej korporacji. Miało to swoje plusy - na orlikowe turnieje łapał się każdy, kto potrafił w miarę celnie kopnąć piłkę - w tym oczywiście ja. Ale był też taki chłopak, któremu ewidentnie brakowało chociaż pierwiastka talentu, przez co nie łapał się do naszej niesamowicie elitarnej ósemki. Pewnego razu ktoś wypadł, a on wskoczył na jego miejsce. Pojechał na turniej, tam było kilka kontuzji, więc musiał pojawić się na boisku. Wszedł, zagrał z dwa razy celnie (to naprawdę wystarczyło do potwierdzenia swojej klasy, wśród pozostałych członków drużyny nie była to bowiem norma), i tym sposobem przebił się do kadry na stałe. Szczęście zadecydowało, że został na dłużej i umocnił swoją pozycję w drużynie.
Przed podobną szansą stoi w FC Barcelonie Gerard Deulofeu. Oczywiście nie podejrzewam go o brak talentu, ale widzę pewne podobieństwa. Katalończycy przez całe lato polowali na Ousame Dembele. Gdy już udało się go pozyskać, jasnym stało się, że z miejsca otrzyma miejsce w pierwszym składzie i ogromny kredyt zaufania. Można było się łudzić, że trio Messi-Suarez-Dembele jest nieco mniej zabetonowane aniżeli MSN, ale nikt chyba nie wyobrażał sobie formacji ataku bez Francuza. Zresztą nazwiska zmienników też nie powalały na kolana - z całym szacunkiem dla Alcacera, Deulofeu, czy Turana, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie oparłby na nich ataku w tak wielkim klubie.
Dembele już zaczynał wdrażać się w system Barcy, w dwóch ostatnich meczach wystąpił w pierwszym składzie, już witał się z gąską, aż nagle przytrafiła mu się pierwsza poważna kontuzja w karierze, która prawdopodobnie wyeliminuje go z gry do końca roku. - Poważna kontuzja to najtrudniejsze, co może spotkać piłkarza. Musi uzbroić się w cierpliwość, wielokrotnie ma indywidualne treningi. Czasem czuje, że jest już trochę lepiej, czasem trochę gorzej. To wszystko przed Dembele. Jest młodym zawodnikiem i ta kontuzja to jedna z trudności, które spotkają go w trakcie kariery. Nie chcemy, by tak się działo, ale urazy przytrafiają się każdemu, choćby kontuzje mięśniowe, kontuzje kolan... Trzeba to przecierpieć i myśleć o przyszłości, przechodzić kolejne etapy rehabilitacji. Musimy we wszystkim wspierać Dembele - powiedział na konferencji prasowej Ernesto Valverde (tłumaczenie dzięki fcbarca.com). Można powiedzieć, że tym samym cofamy się nieco w czasie. Wracają demony przeszłości. Pod koniec letniego okienka transferowego w Barcelonie panowała olbrzymia presja - istniało ryzyko, że transfer Dembele wysypie się na ostatniej prostej, a wtedy Blaugrana kompletnie nie zostałaby wzmocniona z przodu. W obliczu poważnej kontuzji Francuza i braku innych wzmocnień do przedniej formacji, obok Messiego i Suareza mamy, parafrazując Koheleta, marność nad marnościami i wszystko marność .
Przed olbrzymią szansą stoi teraz Gerard Deulofeu. Hiszpan odszedł z Barcelony kilka lat temu, po drodze zaliczył Everton, Sevillę, znów Everton i Milan, aż w końcu zdecydował się wrócić. Nie była to łatwa decyzja - obawiał się o brak regularnej gry, której teraz powinien mieć pod dostatkiem. – Barcelona to mój dom, dlatego też dostając jakąkolwiek szansę, jestem bardzo zmotywowany – przekonuje.
Co może zyskać? Jak pisałem wcześniej, nie wydaje mi się, aby był w stanie przebić się do pierwszego składu na stałe. Dembele jest po prostu lepszym zawodnikiem, w dodatku na jego korzyść przemawia wiek. Kiedy dojdzie do pełni sprawności, będzie miał niekwestionowane miejsce w pierwszej jedenastce. Gerard może liczyć jedynie - albo i aż - na wzmocnienie swojej pozycji nr 4 w hierarchii. Ktoś powie - ale przecież przed kontuzją Dembele znajdował się w identycznej sytuacji. Niekoniecznie - co prawda dostawał regularne szanse, grał przyzwoicie, udało mu się nawet zaliczyć dwie asysty z Betisem, ale to wciąż była tylko opcja na chwilę. Zmierzam do tego, że jeżeli przez te kilka miesięcy udowodni swoją klasę, będzie mógł liczyć na stałe miejsce w kadrze i dużo więcej okazji do gry. Zimą, czy w przyszłe lato, Katalończycy nie będą rozglądać się za kolejnym wzmocnieniem do ataku, bo będą zdawać sobie sprawę, że solidny zmiennik jest już w klubie.
Czasu na udowodnienie swojej przydatności do drużyny Deulofeu ma aż nadto. Prawie cztery miesiące, podczas których musi wycisnąć ze swojej gry maksa. Jeżeli spełni oczekiwania, do stycznia nikt nie zabierze mu miejsca w jedenastce - umówmy się, trudno, żeby zrobił to Alcacer czy Turan - a po powrocie Dembele, który bez żadnych wątpliwości prędzej czy później zajmie jego miejsce, na pewno zostanie doceniony przez Valverde, który nie będzie bał się desygnować go nawet na te trudniejsze spotkania.
Deulofeu może być właśnie takich chłopakiem z podstawówki, który w normalnych okolicznościach nie mógłby myśleć o regularnej grze, ale w obliczu splotu wielu korzystnych sytuacji, ma szansę udowodnić swoją przydatność. Pierwsza próba już dziś - o 22:00 Barcelona podejmuje na własnym boisku Eibar.
Norbert Skórzewski