To przepraszam państwa #5 To co, półfinał?
Mamy to! Udało się, choć awans został okupiony potem, łzami, krwią i setkami soczystych bluzgów rzuconych przed telewizorami w polskich domach. Wszystko skończyło się jednak dobrze, a Prezydent Duda z czystym sumieniem mógł wejść do szatni i w rytm przygrywającemu mu Sławomira podać rękę każdej osobie w szatni, prawdopodobnie łącznie z woźnym, który akurat przejeżdżał mopem ślady wspomnianych wyżej wydzielin ludzkich. Fiesta była huczna, o czym zapewniał Grosik na twitterze, ale kiedy głowy przestaną już boleć, trzeba będzie zacząć myśleć o Mistrzostwach. To co od razu o finale?
Nie można było oczekiwać, że eksperci, ci autentyczni, jak również ci stricte niedzielni będą mieli zamknięte usta po awansie. Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego, a pewnie w wielu przypadkach jeszcze przed nim, zaczęły się przewidywania grup, dyspozycji Polaków, ale przede wszystkim wyniku naszych rodaków na Mundialu w Rosji. Jan Tomaszewski stwierdził nawet, że półfinał jest jak najbardziej w zasięgu. Jestem w stanie dać rękę uciąć, oczywiście jakiemuś redakcyjnemu koledze, a nie sobie, że ktoś już postawił poważne pieniądze na to, że Polska zostanie Mistrzem Świata. Oby nie tylko dom, samochód i córkę, na dodatek chorą.
Jak więc jest z tą reprezentacją? Będzie co z tego? Zastanówmy się na spokojnie.
Zacznijmy od naszych zawodników. Mamy w składzie człowieka orkiestrę, gościa, który jednego dnia przyklepuje awans na Mundial, drugiego broni licencjat, a trzeciego pewnie buduje studnie w Sudanie gołymi rękami. Robert Lewandowski nie jest już w niczym podobny do tego, o którym mówiło się, że mu Niemcy płacą, to strzela. Jest kapitanem z krwi i kości, wielokrotnie pokazywał, że za reprezentację jest w stanie oddać serce, które prawdopodobnie jest nawet biało-czerwone. Poza tym jest prawdopodobnie najlepszym środkowym napastnikiem na świecie, w chwili obecnej.
Defensywa? Tu nie można już używać samych superlatywów, bo widzieliśmy wielokrotnie jak dziurawa potrafi być. Niby wszystko spoko, Glik z Pazdanem trzymają gardę, Piszczek i ten czwarty, który akurat gra na lewej flance ich uzupełniają, ale coś nie zawsze trybi. Straciliśmy najwięcej goli spośród wszystkich zespołów, które zakwalifikowały się z pierwszych miejsc w strefie europejskiej. Mamy na papierze zawodników, którzy śmiało mogą zredukować ilość straconych bramek o połowę. Do Mundialu musi nam się również wyklarować lewy obrońca i ja swojego faworyta już mam. Bartosz „To ja byłem tą zmianą, która zdyskwalifikowała Legię z Ligi Mistrzów” Bereszyński. Zawodnik Sampdorii pokazał się w minionych meczach z bardzo dobrej strony. Co prawda to wciąż nie jest nominalny lewy defensor, ale tak na prawdę, to nikt grający na tej pozycji nim nie jest. Rybus to przecież cofnięty na siłę skrzydłowy, a Jędrzejczyk gra z prawej, choć ja i tak będę się upierał, że jest za mało dynamiczny i powinno się go trzymać w środku. Bereś powinien się jeszcze tylko trochę na tej lewej obronie ograć, najlepiej w nadchodzących meczach towarzyskich i wtedy wszystko będzie cacy.
Trójka środkowych pomocników też ma z powodem do wstydu tyle wspólnego, co Ania Lewandowska z glutenem. Krychowiak, po całym sezonie ogrania w Premier League, znów będzie jednym z najlepszych defensywnych pomocników Europy, tak jak to miało miejsce półtora roku temu w Sevilli. Oby pewne miejsce w klubie ugrzał sobie Linetty, ponieważ idealnie pasuje do tej układanki i byłby wspaniałym łącznikiem między Krychowiakiem i maestro naszej kadry, Piotrkiem Zielińskim. Zielu rozwija się w kosmicznym tempie. Imponuje spokojem, który umożliwia mu lepszy przegląd pola. Czasem wydaje się, że Piotrek gra jak na perspektywie z FIFY, a nie tej pierwszoosobowej. Mało tego, jak już dojrzy kogoś tą parą oczu, którą ma schowaną gdzieś w potylicy, jeszcze celnie do niego dogra.
Porównajmy naszą reprezentację choćby z tą, która ostatni raz pojechała na Mundial. Ilość zawodników, którzy stanowią o sile dobrych europejskich klubów jest obecnie nieporównywalnie większa. Jeśli spojrzymy na listę drużyn, w których występowali ówcześni reprezentanci, najlepszy zespół, który ujrzymy to Tottenham. Grał w nim Rasiak, który całkiem niedawno został dzięki tamtym występom sklasyfikowany jako 16 najgorszy napastnik w historii Premier League. Ebi Smolarek coś tam kopał wtedy w Borussii, a Krzynówek w Wolfsburgu, ale nie można było ich nazwać filarami drużyny. To przepaść względem obecnej sytuacji.
O tym, że mamy dobry skład już wiemy, o tym, że umie on grać w piłkę też. Teraz zastanówmy się nad tym, z kim byłoby nam zagrać najłatwiej, żeby dojść przynajmniej do tego rzeczonego półfinału. Fakt rozstawienia nas w pierwszym koszyku niesamowicie nas ustawia. Z miejsca omijamy Brazylię, Francję czy Niemcy. Możemy trafić do grupy w której zagramy z Peru, Iranem i Panamą. Przecież to śmiech na sali. Wciąż, co prawda możemy trafić na Hiszpanów czy Włochów w drugim koszyku, ale to tylko dwie tak groźne drużyny z ośmiu z drugiego koszyka. Niżej są już drużyny, które na papierze możemy śmiało ograć, choć są pojedyncze wyjątki. Na pewno nie byłoby dobrze trafić na nieobliczalnych Islandczyków czy choćby Serbię. Mimo wszystko, ogólnie rzecz biorąc, to losowanie nie może być dla nas nieudane. Świetne rozstawienie ratuje nas przed większością rywali i sprawia, że to my będziemy straszyć, a nie będziemy straszeni.
Do Mundialu jeszcze 8 miesięcy, do tego czasu reprezentacja zagra kilka sparingów. O dwóch już wiemy, będą to Urugwaj i Meksyk. To świetna decyzja, bo od dawna nie graliśmy z nikim spoza Europy. Ostatni taki mecz odbył się 14 listopada 2012 roku z Urugwajem właśnie. Wtedy ulegliśmy 3-1. Reprezentacja musi sprawdzić się w spotkaniach z ekipami z innych kontynentów, bo tam gra się trochę inaczej, a na Mistrzostwach trafimy na 2 albo i 3 takie zespoły.
Czy pompuję balonik? Prawdopodobnie tak, choć stawia mnie to w świetle hipokryty, bo sam nie cierpię tego zjawiska. Uważam jednak, że to co napisałem, choć jest subiektywne, nie jest też dalekie od obiektywizmu. Powiedzmy to głośno. Nasza reprezentacja jest mocna. Nie słyszałem, jeszcze raz, tym razem głośniej. Nasza reprezentacja jest mocna! Dlatego uważam, że mamy prawo wymagać od niej wiele. Jednocześnie trzeba zaznaczyć kolejną ważną rzecz. Jako obywatele mamy prawa i obowiązki. Skoro mamy prawo wymagać od naszej kadry wyników, pamiętajmy o tym, że mamy obowiązek jej w tym pomóc i ją dopingować, tak mocno, by Mazurek Dąbrowskiego śpiewany w Choszcznie, był słyszany w Kazaniu, a każda soczysta kur** rzucona ze złości przed telewizorem w Wałbrzychu, wywoływała gęsią skórkę na plecach naszych przeciwników spacerujących po Placu Czerwonym.