''Najbardziej żałuję, że nie sprowadziłem Haalanda z Molde''
Bardzo lubimy historie dotyczące niedoszłych transferów z przeszłości. Dobrym przykładem jest opowieść o tym, jak o fiasku transferu Roberta Lewandowskiego do Blackburn zadecydował wybuch wulkanu na Islandii, który uniemożliwił wylot do Anglii. Jak dziś wyglądałaby kariera Polaka? Jak się okazuje, podobne pytanie mogą zadawać sobie norwescy fani, bo Erling Haaland przygody z wielką piłką wcale nie musiał zaczynać w Salzburgu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Mógł ją bowiem zacząć od razu w Juventusie. Wspomniał o tym Giuseppe Marotta, obecny dyrektor sportowy Interu, niegdyś pełniący podobną funkcję w zespole "Bianconerich". Włoch wyznał, że swego czasu miał możliwość sprowadzenia Norwega do Turynu z Molde. Tam jeszcze talent Norwega nie był tak oczywisty i cała transakcja mogła zamknąć się jedynie w 2 milionach euro. Działacz przyznał, że transakcja nie została sfinalizowana, ale było do tego bardzo blisko. Mało tego, wyjawił też, że to jeden z biznesów, którego żałuje najbardziej. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę obecną formę Norwega oraz jego wartość.
Inter CEO Marotta: “One of my biggest regrets was Haaland deal. I was Juventus CEO and we had the chance to sign him for €2m from Molde... it was close. Now it’s impossible to see Haaland in Serie A - there’s no chance for Italian clubs to sign him next summer”. 🟡🇳🇴 #Haaland
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) October 8, 2021
Teraz można już tylko gdybać, czy talent Haalanda faktycznie rozwinąłby się tak samo w Turynie. W Salzburgu i Borussii jest przecież kładziony gigantyczny nacisk na rozwój młodzieży, a w Juventusie niekoniecznie. Norweg mógłby zostać stłamszony przez obecność Ronaldo, więc niewykluczone, że dziś nie byłby taki potworem. Można więc śmiało powiedzieć, że napastnik nie ma co żałować, że tam transfer upadł.