Kolejne 100 mln euro w drodze do Berlina
Historia i geografia mają większy wpływ na nasze życie, niż Wam się wydaje. To m.in. przez nie Niemcy - futbolowa, gospodarza i ogólnie światowa potęga - nie mają w swojej stolicy żadnego porządnego klubu piłkarskiego. W najbliższych latach może się to zmienić, do Herthy Berlin przyszedł bogaty inwestor - o czym, wraz z kontekstem, pisaliśmy TUTAJ - i jak się okazuje, nie ma zamiaru zwalniać z wkładaniem kasy w stołeczną ekipę.
Na czym polega zasada 50+1, macie wyjaśnione w telegraficznym skrócie w powyższym linku, więc nie będę się w tej kwestii powtarzał. A jest ona istotna dlatego, że w pierwszym etapie Lars Windhorst, owy inwestor, wpakował w berliński klub 125 mln euro, wykupując 37,5% akcji. Było wiadomo, że z czasem ma dorzucić kolejne 100 mln, by dobić do prawie połowy, bo - zgodnie z 50+1 - żaden podmiot z zewnątrz nie może przejąć pakietu większościowego. Windhorst miał na to dwa lata, ale mimo że pierwszy przelew wykonał w połowie bieżącego roku, to już zaraz może dokonać drugiego. Hertha wykorzystała otrzymane do tej pory pieniądze nie tylko na transfery (bo miała na nie kasę chociażby ze sprzedaży Valentino Lazaro do Interu), ale głównie na rozbudowę infrastruktury, z naciskiem na część medyczną.
Chcemy nadal inwestować w cyfryzację, cyfrowe modele sprzedaży, nowe aplikacje mobilne i oczywiście w personel. Wciąż pracujemy nad internacjonalizacją Herthy, planujemy kolejne wyjazdy i nowe kontrakty.
Naszym najważniejszym projektem jest, aby Hertha za dziesięć lat grała już na nowym stadionie. Ponadto w najbliższych latach wciąż chcemy piąć się w górę. Hertha potrzebuje bliskiego kontaktu z areną międzynarodową, bo Berlin należy do Europy.
To słowa dyrektora sportowego BSC, Michaela Preetza. Od strony czysto sportowej jak na razie ten sezon jest dla berlińczyków katastrofą, ale jeszcze wiele może się zdarzyć. Część z Was może pewnie się zastanawiać, dlaczego Hertha chce opuścić Stadion Olimpijski, skoro - według wielu osób, bo według mnie nie - jest on jedną z najefektowniejszych/najpiękniejszych niemieckich aren sportowych. Odpowiedź jest bardzo prosta - obiekt jest dla klubu za duży, a przez to generuje zbyt dużo kosztów. BSC chce wybudować stadion mniejszy, który lepiej będzie spełniał ich potrzeby. No i Preetz nie wykluczył także, że kiedyś, w przyszłości, do Herthy wrócą bracia, którzy właśnie z tego klubu poszybowali w świat... bracia Boatengowie.