Zima zaskoczyła Bundesligę
Zima zaskakuje nie tylko drogowców, bo problemy z tym uciążliwym cholerstwem spadającym z nieba mają również organizatorzy meczów. Wszędzie, nawet w Bundeslidze, gdzie w niedzielę śnieg nieźle namieszał, przede wszystkim w Kolonii. No, ale skoro już mówimy o lidze niemieckiej, to zapraszam na podsumowanie, w którym pomógł mi Mateusz Fabrowski. Na końcu Polacy i tabela.
Stuttgart 0:2 Bayer Leverkusen (20' Havertz, 80' Bender)
Wzięli i podbili żelazną twierdzę w Stuttgarcie piłkarze Leverkusen. Ostatni raz VfB przegrało u siebie 12 grudnia zeszłego roku z Hannoverem, jeszcze w drugiej lidze i trzymali tę passę aż do piątku. Sukces Bayeru ma twarz Bernda Leno, który bronił bramki jak żul reklamówki oraz Leona Baileya, który zanotował dwie asysty w tym spotkaniu. Zobaczcie sobie w tweecie poniżej, jaki kocur się z niego zrobił w tym sezonie. Na razie 12 meczów w Bundeslidze, 4 gole, 4 asysty.
Przegapiłem moment, w którym Bailey stał się big ballerem. Za mało Bundesligi oglądam chyba. pic.twitter.com/w1sMF55SYn
— Artur Davtyan (@DavtyanR2) 9 grudnia 2017
HSV 0:0 Wolfsburg
Nie rozumiem, jakim cudem Hamburg w tym meczu cisnął, dlaczego i w ogóle co się stało. Wilki oddały tylko 3 strzały, z czego żaden nie był celny. Do przerwy strzelili to sobie co najwyżej kibice w głowę, jak oglądali grę ich pupili. Czyżby HSV zaczęło się powoli budzić i wkraczało na właściwe tory? Czyżbyśmy stracili główny klub, z którego regularnie ciśniemy sobie bekę?
Nieeeeeeee.
Borussia Dortmund 1:2 Werder Brema (57’ Aubameyang - 26’ Eggestein, 65’ Gebre Selassie) - Mateusz
Ku… Ja.. Szkoda gadać. Największym plusem tego meczu jest wylanie Bosza, którego mina będzie mi się śnić przez następne tygodnie. Gdyby Werder umiał kończyć akcje, to w tym meczu padłyby co najmniej 4 bramki. Bürki próbował ratować ten wynik i uratował najlepiej jak mógł, choć przy drugiej bramce mógł się nieco lepiej zachować. Akcje przeprowadzane przez gospodarzy wyglądały gorzej niż te, które możemy zobaczyć w naszej rodzimej Ekstraklasie, a o grze obronnej nawet nie ma co mówić, bo bez przekleństw by się nie obyło. Piłkarze Werderu mijali ich jak pachołki na treningu. Co więcej dodać… Skandaloza.
Werder dzisiaj w Dortmundzie. pic.twitter.com/qfT9hsLnka
— Avanti News (@Avanti__News) 9 grudnia 2017
Eintracht Frankfurt 0:1 Bayern Monachium (20’ Vidal) - Mateusz
Nie ma Lewandowskiego – nie ma zabawy. Tak można najkrócej podsumować to spotkanie, ale działo się w nim tyle, że jednak się nieco rozpiszę. Nie mam pojęcia, jakim cudem Bayern wygrał ten mecz, ale MVP zgarnął Tom Starke – człowiek od brudnej roboty. Kiedy on gra, zawsze ma dużo do pracy, ale za każdym razem tę pracę wykonuje perfekcyjnie. Nie wiem, jak on to robi, ale czapki z głów. Gol Vidala był też jedynym celnym strzałem Bayernu w tym meczu… Eintracht miał dwa razy więcej sytuacji bramkowych, ale zabrakło mu skuteczności (często im się do zdarza w tym sezonie). Nawet Haller nie umiał wyrównać wyniku w ostatnich minutach, jak to ma w zwyczaju. „FC Hollywood” znów odskakuje rywalom.
CO Z TYM VAREM? 😲
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 9 grudnia 2017
Marius Wolf ostro fauluje Jamesa Rodrígueza, otrzymuje czerwoną kartkę, schodzi do szatni... A sędzia po powtórce zmienia decyzję i daje mu żółty kartonik. Słusznie?#BundesTAK 🇩🇪 pic.twitter.com/XoKYJ8S2OS
RB Lipsk 2:2 Mainz (29' Kampl, 45+3' Werner - 39' Quaison, 86' Berggreen)
Strasznie głupia utrata punktów Lipska. Mówiłem, że powinni spiąć się w końcówce roku, a tymczasem oni zwiększyli swoją stratę do Bayernu już do 8 oczek. Słabo, bardzo słabo, tym bardziej że drużyny za nimi również pogubiły punkty. Oczywiście nie liczę na to, że RB nagle zdobyłoby meistra, jeszcze nie, ale jednak monachijczycy męczą się i nie punktują tak regularnie, jak sami by tego chcieli. Grupa pościgowa jest przeciętna, co fajnie się ogląda, ale tylko i wyłącznie wtedy, jeśli wytniemy ten Bayern. Natomiast co do Mainz to nie można nie wspomnieć o jokerze Berggreenie, który uratował im szanowne dupencje. Przyszedł do klubu zimą 2016, ale dopiero w tym sezonie zaczął grać, bo wreszcie wyleczył kontuzję. W swoich trzech meczach (z rzędu przy okazji) wchodził z ławki i w każdym coś zdziałał -> honorowy gol z Freiburgiem, asysta przy honorowym golu z Augsburgiem i gol dający punkt z Lipskiem.
Borussia Mönchengladbach 1:1 Schalke (24' Kramer - 62' Vestergaard)
Czy są jeszcze jacyś zwolennicy pozostania Vestergaarda w Gladbach? Oprócz ich ligowych rywali rzecz jasna. Mogli wygrać, choć mecz był równy (z lekkim wskazaniem na gospodarzy), ale ten drewniak musiał wpakować gola nie do tej bramki, co trzeba. Zresztą jaja były straszne z VAR-em w tym spotkaniu. Najpierw bramkę zdobył Lars Stindl, ale sędzia gwizdnął spalonego, choć jak zobaczycie na zdjęciu poniżej, wcale nie jest powiedziane, że spalony tam był. I nie jest też powiedziane, że o tego spalonego chodziło. Potem, akurat słusznie, anulował ewidentnego karnego dla Borussii, ponieważ chwilę wcześniej jeden z ich piłkarzy faulował Caligiuriego z Schalke. Czyli można rzecz, że gospodarze zostali dwukrotnie "pokrzywdzeni" przez magiczne oko, chociaż to "pokrzywdzeni" weźcie w duży cudzysłów i z dystansem, bo siusiak wie, jak to tam naprawdę było. Pod spodem dużo o tej akcji ze Stindlem - najpierw tweety z dwoma ujęciami, następnie wyjaśniający całą sytuację z innego punktu widzenia tweet Tomasza Urbana, a potem jeszcze raz Tomasz Urban o tym, że VAR w Bundeslidze jest zj*bany. Jeśli ktoś będzie miał jakiś skrót, to niech zarzuci linka, wkleję.
Borussia M’gladbach - S04. Uderzenie Grifo i Stindl na rzekomym „spalonym”. Dla zainteresowanych tematem #BundesTAK pic.twitter.com/NIF7zZWFzW
— Maciej Kruk (@maciej_kruk) 9 grudnia 2017
Sytuacja ze spalonym jednak nie taka oczywista. Stopa Faehrmanna sprawia, że mogło nie być spalonego. Ale bez profesjonalnych powtórek i sprzętu ciężko to rozstrzygnąć. #BundesTAK pic.twitter.com/yWswqi2uw2
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) 9 grudnia 2017
No to uwaga - Stegemannowi wcale nie chodziło o pozycję spaloną Stindla po tym, jak piłka uderzyła w poprzeczkę, tylko po dograniu piłki przez Raffaela zaraz po stracie Kehera. Czyli spalony :) #BundesTAK pic.twitter.com/inVd5v7sVc
— Tomasz Urban (@tom_ur) 9 grudnia 2017
FC Köln 3:4 Freiburg (8’ Klünter, 16’ Guirassy, 29’ Stanko (samobój) – 39’ 90' 90+5' Petersen, 65’ Haberer) - Mateusz
Bez dwóch zdań mecz kolejki! Co to było za spotkanie… Pierwsza połowa była zdecydowanie pod dyktando Kolonii. Freiburg nie miał nic do gadania, ale za to w drugiej połowie role się odwróciły i to SCF wywiozło z Westfalii 3 punkty. Znów kochany śnieg przeszkadzał piłkarzom, co wykorzystali gracze FC Köln w 8 minucie. Ta piłka tak pięknie się ślizgała po murawie, że wleciała pod nogi Klüntera, który wpakował ją do bramki. Samobójczy gol Stanko również był skutkiem śliskiej murawy. Lewą stroną szło dośrodkowanie, a Amerykanin poślizgnął się i niefortunnie strzelił do własnej siatki. Najlepsze jest to, że Freiburg zdobywał gole tylko po stałych fragmentach gry… Pierwsza bramka padła po dośrodkowaniu z rzutu wolnego (zobaczcie sami, bo po strzale z bramki zleciał cały śnieg, fajny efekt), druga po rzucie rożnym, a trzecia i czwarta po rzutach karnych. Niesamowite!
Hannover 2:0 Hoffenheim (59’ Füllkrug, 85’Harnik) - Mateusz
Rozpadało nam się dziś w Niemczech, albowiem i w tym meczu, jak i innych rozgrywanych w niedziele, padał śnieg, przez co rozgrywanie akcji było bardzo utrudnione. Osadzał się na murawie, a pod koniec meczów było go całkiem sporo. Teraz przejdźmy do samego spotkania. Śnieg nie usprawiedliwia Baumanna, który w tym meczu był prawdziwym ręcznikiem. Hannover oddał 3 celne strzały, z czego Niemiec obronił tylko jeden. Warto dodać, że nie były to trudne uderzenia, a pogoda też nie miała decydującego wpływu na jego postawę. Na Hoffe naprawdę szkoda strzępić ryja, bo to co, robią w ostatnich tygodniach, jest żenujące (choć nie tak bardzo jak BVB). Die Roten konsekwentnie wykorzystują swoje sytuacje i tracą mało goli, a ten sezon w ich wykonaniu jest po prostu dobry.
Guess, who's back? Harnik mit dem 2:0.
— Kitto 🎅 (@Kitto_1896) 10 grudnia 2017
🖤⚪️💚 #H96TSG pic.twitter.com/kEVZSDNYwa
Augsburg 1:1 Hertha Berlin (74' Caiuby - 90+1' Kalou)
Augsburg był wyraźnie lepszy w tym spotkaniu, ale Hertha "sherciła". Nie grali nic przez cały mecz, z remisu byli zadowoleni jak Żyd ze sprzedaży roweru, a gospodarze mieli przewagę i kilka fajnych sytuacji, z który powinni byli zdziałać coś więcej. Bo pierwsza połowa była jeszcze w miarę, ale druga, do momentu pięknego gola Caiuby'ego, była wesoła jak krzesło elektryczne. Tutaj też śnieg dał o sobie znać, ale na szczęście Bawarczycy wzięli łopaty w ruch, walnęli dobrego grzańca i doprowadzili murawę do stanu używalności tak, że wyglądała nawet przyzwoicie.
Polacy!
- Robert Lewandowski wszedł w 84 minucie, więc szkoda w ogóle poświęcać na niego klepania w klawiaturę;
- Pablo Olkowski zagrał cały mecz z Freiburgiem i... zagrał dobrze! W pierwszej połowie nawet więcej, sytuacje jakieś stwarzał i w ogóle. W drugiej nieco przygasł, ale i tak był to jego pozytywny występ;
- Marcin Kamiński zagrał przyzwoite spotkanie, ale w 68 minucie zszedł, bo trzeba było gonić wynik;
- Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski wciąż leczą kontuzje;
- Rafał Gikiewicz ławka;
- Eugen Polanski i Bartosz Kapustka poza kadrami