ECHA SOBOTY - Bundesliga wróciła dobrze, choć zawiało ekstraklasą
O Revierderby napisaliśmy Wam już TUTAJ, teraz więc pokrótce warto prześledzić to, co stało się w pozostałych dzisiejszych meczach Bundesligi - a także szybko zerknąć, co tam wymyślili na zapleczu. Czy się działo? Działo. Czy było to dobre? Nawet. Czy zabrakło śmiesznych akcji rodem z polskich boisk? Nie zabrakło!
Jutro kolejne spotkania w Bundeslidze! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Ledwo wróciło niemieckie granie, a już doszło do roszady na podium. Po tym, jak RB Lipsk strzelał we wszystko, ale nie w bramkę Freiburga, padł tam remis 1:1. "Byki" mogły pluć sobie w brodę, bo choć goście bronili się głęboko i zaciekle, to jednak powinni zostać pokonani. A Lipsk może boleć to wszystko podwójnie, ponieważ świetną postawę parę godzin później zaprezentowała Borussia Mönchengladbach.
Freiburg to w pizde niewygodny rywal dla RB, bo tam jest zero woli gry w piłkę, zero szans na wyprowadzenie szybkiego ataku w ciągu całego meczu, za mało czasu dla Sabitzera żeby miał okazje przykurwić z daleka, to się nie mogło udać dziś.
— Jakub Milczarek (@Mirczal21372137) May 16, 2020
"Źrebaki" dzięki szybkim szlagom, wyprowadzonym w Eintracht Frankfurt, gładko wyszły na dwubramkowe prowadzenie po siedmiu minutach spotkania. To ustawiło wszystko, bo choć "Orły" w końcu dojechały na ten mecz, to jednak trudno im było cokolwiek zdziałać. Nie ma co ściemniać, że jest tam więcej jakości niż w "The German Club", bo nie ma. Kolejna kwestia była też taka, jak w Dortmundzie, gdzie Schalke robiło za dużo błędów i za często podawało w aut albo do rywala. Frankfurtczycy także mieli podobne problemy i byli ciut elektryczni, co Borussia wykorzystywała. Gol honorowy Andre Silvy niewiele zmienił, choć Eintracht tak po prawdzie powinien przegrać wyżej. Czemu? Wybaczcie oczy, ale muszę to wkleić...
Hofmann with the worst miss i’ve seen in a while . . pic.twitter.com/3pZfpJNEry
— Karim (@Futball_Karim) May 16, 2020
Ten moment kiedy w fife ci się zatnie internet .....
— Kamil Kornacki (@kornacki_kamil) May 16, 2020
Thuram biega po boisku z chorągiewką z herbem Eintrachtu. Oj, chętnie bym zobaczył reakcje kibiców SGE na taką akcje. pic.twitter.com/Zkm3NFbIs5
— Michał Serafin (@serafin_michael) May 16, 2020
Warto też zwrócić uwagę na niezwykle udany debiut Bruno Labbadii w Hercie Berlin, która pokonała na wyjeździe Hoffenheim aż 3:0. Co prawda piłkarze ze stolicy niespecjalnie trzymali się norm bezpieczeństwa i po golach bardzo emocjonalnie je celebrowali, ale jeśli chodzi o kwestie czysto sportowe, to ewidentnie zatrybiło. Zadowolony nie może być jedynie Krzysztof Piątek, który u nowego szkoleniowca musi sobie wszystko wywalczyć od nowa, bo Labbadia nie będzie patrzył na kasę, którą wydali na ex-snajpera Milanu. No i rzekomo jest zachwycony Matheusem Cunhą - który wg pierwotnych planów miał z "Pionom" współpracować. Dzisiaj jednak Polak na murawie pojawił się w samej końcówce, a korzystny wynik raczej nie zwiastuje powrotu do wyjściowej jedenastki w następnej kolejce.
Bruno Labbadia o posadzeniu Krzysztofa Piątka na ławce: - Piątek to świetny piłkarz, przydałby się nam na boisku, ale nie lubię Polaków
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) May 16, 2020
To żart, jakby kto nie ogarnął.
Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, że w meczu "o sześć punktów" Fortuna Düsseldorf zremisowała bezbramkowo z ostatnim Paderbornem, zaś Wolfsburg wyszarpał zwycięstwo na Augsburgu, dzięki czemu wskoczył na szóste miejsce w tabeli. Na Ligę Mistrzów jednak w ich przypadku raczej bym nie liczył.
Część z Was śledzi może 2. Bundesligę. Jeśli nie, to też spoko, bo pokrótce możemy tu napisać, co się tam podziało. W końcu druga liga zaczęła grać szybciej niż pierwsza. Dużą sensacją było stosunkowo gładkie zwycięstwo Bochum z Heidenheim, które nieśmiało zgłasza rączkę w walce o awans. Ekipa bochumska wygrała jednak 3:0 i zrobiła to w naprawdę dobrym stylu, nie zapominając o wykorzystywaniu czasem głupich błędów rywali. Poślizgnięcia, niecelne wybicia bramkarzy, mijanki, kłopoty z "klejem" - to była dziś norma na niemieckich boiskach, nie tylko na zapleczu.
Dość szybko poszło także z pierwszą czerwoną kartką, którą Dennis Diekmeier z Sandhausen zobaczył już w 4. minucie meczu, prokurując przy okazji karnego. Erzgebirge Aue miało więc ułatwioną drogę do wygranej 3:1 i wskoczyło za plecy Heidenheim. Karlsruhe uciekło natomiast ze strefy spadkowej do strefy barażowej, pokonując zasłużenie Darmstadt, a Jahn Regensburg, grając przed własnymi krzesełkami, po rozpaczliwym come backu wyszarpał remis 2:2 Holstein Kiel. Tak to było.