Bayern mistrzem! Bayern pany!
Bayern Monachium zdobył mistrzostwo Niemiec. Trawa jest zielona. Niebo jest niebieskie.
Już w jutro mecz Borussia Dortmund vs Mainz! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Tym jakże emocjonalnym wstępem rozpoczynamy tekst podsumowujący dzisiejsze wydarzenia na niemieckich boiskach, na których zdarzyła się rzecz kompletnie niespodziewana - Bayern został mistrzem! A tak zupełnie serio pisząc - ósmy tytuł mistrzowski z rzędu naprawdę robi wrażenie, bo choć przez te parę lat było kilka momentów, w których ktoś mógł wydrzeć słynną paterę gigantowi, to jednak tego nie zrobił. Monachijczycy twardo siedzą na tronie, zdobyli już swój 29. tytuł bundesmeistra (30. tytuł mistrza Niemiec w ogóle), co oznacza, że mają ich więcej niż wszyscy inni razem wzięci (28).
∞ #MEI8TER
— #MEI8TER (@FCBayern) June 16, 2020
Wiem, wiem - trudno, żeby było inaczej, nie? Mamy Juventus, mamy PSG, mamy Bayern - tak można powiedzieć. Cóż, gdyby Niko Kovac nie został wywalony i gdyby Hansi Flick nie włożył kluczyków do stojącego nieopodal walca, mogłoby być różnie. Dzisiejsze zwycięstwo nad Werderem - rywalem, z którym w ostatnich latach gra się Bawarczykom absolutnie najłatwiej - sprawiło, że teraz Bayern może mieć, jak to mówi dzisiejsza młodzież, wywalone jajca. Nikt go już nie przeskoczy. 10 punktów przewagi nad mającą jeszcze 3 mecze Borussią Dortmund to coś nie do przeskoczenia, nawet gdyby BVB chciał pomóc fryzjer.
Ósmy tytuł mistrzowski z rzędu Bayernu stał się faktem. Flick przychodził w roli tymczasowego trenera, a teraz już nikt nie wątpi w to, że zasłużył na pełnienie tej funkcji "na lata".
— Mateusz Kamiński (@mkaminski95) June 16, 2020
Werder już wymęczony, a Bayern dopiero się rozgrzewa #BundesTAK
— Marcin Kowara (@KowaraMarcin) June 16, 2020
Dzisiaj mistrzowie zdobyli tylko jednego gola, a jego autorem był oczywiście Robert Lewandowski, po dalekim podaniu Jerome'a Boatenga. Później Polak trafił do siatki jeszcze drugi raz i to bardzo efektownie, bo piętą na pełnej szybkości, z tym że wcześniej jego kolega był na spalonym. Bremeńczycy to przedostatnia ekipa Bundesligi, ostro są zaangażowani w walkę o utrzymanie, przez co nie można było im odmówić motywacji - na samym początku i na samym końcu. Weszli w mecz z buta i przez jakieś 15-20 minut grali jak równy z równym, po czym kompletnie oddali inicjatywę przeciwnikom. Co się stało takiego, że nagle Werder się ogarnął? W 79. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Alphonso Davies (choć niektórzy twierdzą, że powinien wylecieć od razu już w 19. minucie!) i gospodarze poczuli krew. Raz do bardzo poważnego wysiłku został zmuszony Manuel Neuer, ale żadnej piłki nie przepuścił i koszulki z narysowaną "ósemką" pojawiły się na ciałach piłkarzy nowego-starego mistrza Niemiec!
GOL @lewy_official! ⚽ PIĘKNIE PRZYJĄŁ I ŚWIETNIE WYKOŃCZYŁ! 👌👌👌
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) June 16, 2020
To 31. trafienie Polaka 🇵🇱 w bieżących rozgrywkach, co jest jego bramkowym rekordem w pojedynczym sezonie Bundesligi! 🇩🇪 🔝 👏 pic.twitter.com/4kUtpxV5qK
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) June 16, 2020
Tak w Dortmundzie zapowiadali sezon po wygraniu Superpucharu. Może te krzyżyki oznaczały puchary, których nie zdobędą?
A co w pozostałych meczach? Ciekawie było w Mönchengladbach, gdzie pozbawiona swoich największych gwiazd (Thuram, Plea, Zakaria) Borussia mierzyła się z aspirującym o Ligę Europy Wolfsburgiem. Trener "Źrebaków" Marco Rose, świadomy swoich braków kadrowych, idealnie rozpracował ekipę "Wilków", odłączając od gry ich napastnika Wouta Weghorsta, dzięki czemu Gladbach wygrało pozornie gładko 3:0. Przynajmniej do jutra Borussia wskoczyła na miejsce dające Ligę Mistrzów, bo ma tylko dwa punkty przewagi nad Bayerem Leverkusen, który mierzy się z Kolonią.
W najbardziej pasjonującym spotkaniu Union Berlin pokonał 1:0 ostatni w tabeli Paderborn (po... samobóju), dzięki czemu już oficjalnie zapewnił sobie utrzymanie w swoim pierwszym, historycznym sezonie w Bundeslidze - brawo Rafał Gikiewicz! Grał też inny Polak, bo obok Vedada Ibisevicia w wyjściowej jedenastce Herthy wybiegł Krzychu Piątek, z tym że nie wyróżnił się niczym specjalnym. Zagrał co najwyżej przeciętnie i oddał (stracił?) rzut karny, którego na bramkę zamienił kapitan Ibisević. Rywalem berlińczyków był Freiburg, który - po głupiej stracie Vladimira Daridy - wygrał u siebie 2:1 po całkiem ciekawym do oglądania meczu. Decydującą bramkę zdobył on - Nils Petersen, który chwilę wcześniej wszedł z ławki rezerwowych. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że jest to najskuteczniejszy joker w historii Bundesligi, a dzisiaj tylko wyśrubował swój rekord bramek zdobytych po wejściu z ławki, trafiając w takich okolicznościach po raz 25 w karierze. Aż szkoda wystawiać go od początku...