OFICJALNIE: Przygoda Gikiewicza się kończy, przygoda się zaczyna!
W końcu stało się jasne, gdzie w następnym sezonie zagra Rafał Gikiewicz! Polski bramkarz, który pokazał się w Bundeslidze z dobrej strony w barwach berlińskiego Unionu, z poprzednim klubem nie dogadał się w sprawie nowego kontraktu, ale i tak pozostanie w najwyższej lidze niemieckiej! Jego kierunkiem został Augsburg!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W Unionie Gikiewicz był bohaterem z prawdziwego zdarzenia. Był w tym klubie dwa lata i opuścił w ich trakcie tylko jedno spotkanie - w przedostatniej kolejce Bundesligi niedawno zakończonego sezonu, kiedy jego zespół nie grał już praktycznie o nic. Polski golkiper został wybrany na najlepszego piłkarza Unionu w poprzednim sezonie, kiedy walnie przyczynił się do pierwszego w historii klubu awansu do najwyższej ligi niemieckiej - mówię o czasach po zjednoczeniu państwa, bo za komuny grali sobie w ustawionych rozgrywkach na wschodzie. Jeszcze grając na zapleczu "Gikiemu" udało się nawet zdobyć gola, który w 9. kolejce kampanii 2018/19 dał jego drużynie remis w starciu z Heidenheim! Wojownik, mentalny potwór - tak pisali o nim za Odrą.
Już w niemieckiej elicie Gikiewicz trzymał solidny poziom. Nie był to co prawda gość na poziomie Yanna Sommera czy Manuela Neuera, no ale nikt nie oczekiwał od niego kwadratowych jajek. Zresztą przez większość sezonu Polak szedł niemalże ramię w ramię z tym pierwszym wymienionym w liczbie obronionych uderzeń! Kilka świetnych interwencji mu się przydarzyło, były też gole, przy których lepszy bramkarz zapewne by sobie poradził, jednak ogólnie rzecz ujmując Union nie mógł na niego narzekać - wręcz przeciwnie, ale mimo tego nie dogadał się z 32-latkiem w sprawie nowej umowy. Dlaczego?
Jeśli wierzyć zgodnym doniesieniom medialnym i półsłówkom wypowiedzianym między wierszami, poszło - a to niespodzianka - o kasę. Gikiewicz chciał (prawdopodobnie) ostatniego wysokiego kontraktu w swojej karierze, na co nie chciał zgodzić się Union, który nie miał zamiaru naginać wyznaczonych przez siebie ram. Kibicom było oczywiście szkoda, że jeden z ich ulubieńców opuści Berlin po sezonie, ale nie było jakichś wielkich krzyków i sprzeciwów. Jak to napisał jeden ze stołecznych dziennikarzy, beniaminek Bundesligi trzymał się po prostu swoich zasad i reguł, które sam sobie ustalił. Zresztą już na początku stycznia dyrektor sportowy klubu mówił, że znalezienie nowego bramkarza nie będzie w razie czego kłopotem, co jasno pokazywało, że Union nie będzie stawał na głowie, aby zatrzymać Polaka.
Grube deale dzisiaj w Augsburgu. Od nowego sezonu w zespole zagrają Tobias Strobl, Daniel Caligiuri i - przede wszystkim - Rafał Gikiewicz!
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) June 29, 2020
Gdy oficjalnie ogłoszono jego odejście, zaczęły się dywagacje, gdzie "Giki" dalej zakotwiczy. Różne opcje się pojawiały, ale ostatecznie urodzony w Olsztynie zawodnik trafił na dwa lata do Augsburga. Dobrze? Źle? Cóż, nie jest to jakiś szczyt marzeń pod względem jakości, bo Bawarczycy w tym sezonie przede wszystkim patrzyli się za siebie, ale jednak jest to klub, który nigdy... z Bundesligi nie spadł. Grają w niej od 9 lat, mieli różne momenty, ale nawet w Lidze Europy już zagrali. W zakończonej zaś w weekend kampanii mieli wielkie problemy w defensywie, szczególnie jesienią, co wynikało w dużej mierze z tego, że w bramce stał u nich parodysta - Tomas Koubek. Nic do chłopa nie mam, ale to, jak bardzo był beznadziejny, przerastało wszelkie możliwe wyobrażenie.
Here we go: Rafał Gikiewicz 🧤 pic.twitter.com/gLCBQ62BXh
— FC Augsburg (@FCA_World) June 29, 2020
Co taki ogór robił w Bundeslidze? Czemu kosztował 7,5 mln euro? Nie mam pojęcia, ale w końcu stracił miejsce między słupkami na rzecz wciąż nie za dobrego Andreasa Luthego. Gikiewicz więc z miejsca powinien stać się w Augsburgu golkiperem numer 1 i dać zespołowi mnóstwo potrzebnej na tej pozycji jakości. Pod tym kątem "Giki" nie ma co narzekać, tym bardziej że okazji do pokazania swoich umiejętności brakować mu nie będzie. No i najważniejsze - to wciąż wielka Bundesliga!