Piorun w bezchmurne niebo
Vedad Ibisević przyszedł do Schalke decydując się na grę za darmo. Minimalną wymaganą kwotę, którą klub zgodnie z prawem musi mu zaoferować, przeznacza na cele charytatywne, a jedyne zarobki uzależnia od bonusów za różnego rodzaju sukcesy. Cóż, Bośniak raczej nie ma co liczyć na jakieś szalone pieniądze, bo klub jest w jeszcze większym chaosie, niż to się jeszcze niedawno wydawało i w dodatku zwolnił kumpla Jürgena Kloppa.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W Huddersfield na trenera Davida Wagnera nikt nie narzekał. Zrobił tam świetny wynik, awansował do Premier League i w ogóle robił tam rezultat ponad stan. Takie rzeczy się szanuje i dobrze wspomina nawet wtedy, kiedy cię z klubu wywalają. Gdy Amerykanin niemieckiego pochodzenia przybył do Gelsenkirchen, jego zatrudnienie przyjęto z dużą aprobatą, mając w pamięci, jak Wagner radził sobie na Wyspach. Początek miał bardzo dobry, w poprzednim sezonie Schalke kręciło się nawet wokół fotela lidera, ale potem, na wiosnę, przyszło niewyobrażalne załamanie. Tak, jak gdyby w trakcie bezchmurnego lata klub trzasnął piorun i to mimo tego, że dookoła było mnóstwo wysokich drzew.
W sobotę "Königsblauen" rozegrali swój 18. mecz bez wygranej z rzędu. Ich ostatnie zwycięstwo to inauguracja rundy wiosennej i dające mnóstwo optymizmu pokonanie mocnej Borussii Mönchengladbach. Później jednak przyszła totalna zwała, chaos, beznadzieja, bezsens, marazm i ogólnie pojęta żenada. Kadra nie była wybitna, ale nie była też słaba, stąd też jasne stało się, że problem leży w Wagnerze, który przestał to wszystko ogarniać. Właściwie to on wielu rzeczy nie ogarniał już od początku, niezbyt lubił zmiany, a gdy jego pomysł przestał być skuteczny, nie wymyślił nic nowego. To nie jest droga do sukcesu.
Szybko rusza karuzela w Bundeslidze. W niedzielę pogoniony David Wagner z Schalke, w poniedziałek Achim Beierlorzer z Mainz. Dwie porażki, chaos w zespole po odsunięciu Szalaia, bunt zawodników i tym samym 2 trenerów zwolnionych po 2 kolejkach.
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) September 28, 2020
Po zakończonym sezonie kibice mieli już serdecznie dość Amerykanina, z tym że wstawić się za nim postanowiło szefostwo. Większego sensu z punktu widzenia sportowego to nie miało, ale przedwczesne zwolnienie 48-latka kosztowałoby klub parę baniek rekompensaty, a jako że Schalke jest obecnie biedne jak mysz kościelna, wszyscy woleli takiej opcji uniknąć. Dlatego działacze sportowi, którzy wcale za bezmózgów w niemieckim środowisku nie uchodzą, zapewniali wszystkich, że chcą rozpocząć nowy rozdział z Wagnerem, że wierzą w poprawę sytuacji zespołu itp., choć przy okazji nie było za bardzo gotówy na jakieś sensowne wzmocnienia. A jak ktoś został sprzedany, to i tak siano musiało iść na spłatę zobowiązań.
Szala goryczy została przelana we wspomniany miniony weekend. Inauguracja 0:8 z Bayernem była skrajnie wstydliwa, no ale jednak w jakimś stopniu niezbyt zaskakująca. Gdy jednak Schalke przegrało z będącym w niewiele lepszej sytuacji Werderem Brema 1:3 - honorową bramkę zdobywając w samej końcówce - zarząd postanowił wylać Wagnera. S04 zanotowało najgorszy start w historii Bundesligi - w ogóle, bo nikt nigdy nie miał po dwóch kolejkach zera punktów z bilansem 1:11. Pozbycie się trenera nie było jednak wcale takie oczywiste, ponieważ szefostwo było świadome, że już za tydzień drużynę czeka ultraciężki szpil z Lipskiem, po którym nastąpi przerwa na reprezentację. Fajnie, jakby nowy szkoleniowiec mógł zacząć robotę od wolnego weekendu, no ale Wagnera chciano by wymienić od razu... Z tym że przyjęcie nowego prosto na Lipsk mogłoby "na dzień dobry" podburzyć jego pewność siebie i nic by z tej zamiany nie było... Skomplikowane, dlatego liczono, że Amerykanin trochę podreperuje formę z Werderem i dopiero po RB się go wyciepie - no ale nie pykło i kumpel Kloppa poleciał w niedzielę.
Zwolnienie Wagnera to 5 mln euro. Woleli go wesprzeć, dać szansę i zaryzykować - może okres przygotowawczy pozwoli mu to dźwignąć. Nie udało się, więc szybko się żegnamy. Inna sprawa, że z grona zastępców, poza Rangnickiem, nikt nie gwarantuje czegoś lepszego niż Wagner.
— Krzysztof Bardel (@Krzysztof_1209) September 27, 2020
Na razie nie wiadomo jeszcze, kto obejmie ten dom rozpaczy. W mediach wymienia się Manuela Bauma, który obecnie pracuje z młodymi zespołami reprezentacji Niemiec, a przez parę sezonów z różnym - ale raczej nie najlepszym - skutkiem próbował swoich sił w Augsburgu. Pada też nazwisko Dimitriosa Grammozisa, który w seniorskiej piłce pracował tak naprawdę tylko w drugoligowym Darmstadzie. Ostatnim sugerowanym jest również Sandro Schwarz, pracujący ostatnio w Mainz, ale od blisko roku bezrobotny. Żadna kandydatura czterech liter nie urywa, ale obecnie takie są realia w Gelsenkirchen. Na nic lepszego ich w tej chwili nie stać. Liczono po cichu, że może uda się ściągnąć po raz kolejny wielkiego Ralfa Rangnicka, ale sam zainteresowany definitywnie wykluczył taką możliwość. Uważajcie tam na niebo, chłopaki!