Lewandowski związał się z Zahavim tylko tymczasowo?
Plotki o ewentualnym przejściu Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt krążą w mediach od dobrych kilkunastu miesięcy. Do tej pory wydawało się jednak, że to tylko temat, który ma napędzić koniunkturę i zapełnić jakimiś literkami gazety i portale. W końcu Bayern cały czas dementował te kwestie, Lewandowski nic konkretnego nie mówił, a Real milczał. Teraz sprawy nabrały rozpędu, a to z powodu zmiany agenta przez naszego rodaka. Lewy podziękował Cezaremu Kucharskiemu za współpracę i związał się z Pinim Zahavim. Media od razu wywęszyły sensację, twierdząc, że Izraelczyk ma być odpowiedzialny głównie za to, czego nie potrafił zrobić Kucharski, czyli za transfer do Królewskich. Jak podaje Kicker, może być to nie główny, a w zasadzie jedyny cel pracy nowego agenta Polaka.
Niemcy z wyżej wymienionej redakcji piszą bowiem o tym, jakoby kontrakt między Zahavim a Lewandowskim miał obowiązywać tylko do końca letniego okienka transferowego. Przyszłość Izraelczyka miałaby wynikać z tego, czy uda mu się doprowadzić transfer do skutku i zaprezentować Lewandowskiego w koszulce Los Blancos.
Trochę trudno mi w to uwierzyć. Realia relacji między piłkarzami a agentami są trochę inne niż te na linii klub - zawodnik, ale wciąż uważam, że kontrakt z agentem na pół roku to komicznie mało. Oczywiście, piłkarze potrafią zmieniać agentów tak często jak kluby, ale taka umowa zakrawa już o kuriozum. Tym bardziej jeśli mówimy o poważny i doświadczonym agencie, który brał udział choćby w rekordowym transferze Neymara.
Jeśli jednak Zahavi zgodził się na tak ryzykowną i nietypową współpracę, musi to oznaczać, że szykuje naprawdę hitowy transfer dla Polaka. Prowizja, którą pobierze z pewnością będzie tego warta. Nie ma się z resztą co dziwić. Transfermakrt wycenia Polaka na 80 milionów euro, a media twierdzą, że pomimo nie młodego wieku Lewego, transakcja nie zamknie się w kwocie mniejszej niż 100 baniek. Przy takiej kwocie odstępnego ewentualna prowizja będzie niemała i z pewnością zrekompensuje Zahaviemu ewentualny stres i podjęte ryzyko. W końcu czego się nie robi dla Realu pieniędzy