Derby dla Schalke, Bayern z Bayerem gromią frajerów
To była bardzo dobra kolejka Bundesligi. Działo się dużo, mecze były ciekawe, a gole padały ładne. Sytuacja w tabeli także się nam nieco rozjaśniła, ale nie wyjaśniła, bo w najbliższych tygodniach zostanie rozegranych kilka bezpośrednich meczów pomiędzy pretendentami do pucharów. Przyjrzyjmy się temu, co działo się w 30. serii gier, jak wyglądali Polacy (na końcu) i jak prezentuje się tabela. W podsumowaniu kolejki pomógł mi Mateusz Fabrowski.
Wolfsburg 0:0 Augsburg - Mateusz
Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na murawie, a działo się wiele. Aż dziw, że obie drużyny nie zdobyły chociaż jednego gola w tym spotkaniu. VfL dominowało zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie, jednak było bardzo nieskuteczne, oddali siedemnaście strzałów, ale tylko cztery celne. Nie zmienia to faktu, że ich grę ogląda się coraz lepiej i nie chce się wyłączać telewizora po dziesięciu minutach. Za to należy im się szacunek. Augsburg powinien cieszyć się z tego wyniku, aczkolwiek on również miał swoje sytuacje, tyle że było ich mniej, dużo mniej. Fajnie jednak, że mecz na dole tabeli przysporzył kibicom takich emocji
Stuttgart 1:1 Hannover 96 (53’ Thommy - 91’ Füllkrug) - Mateusz
Co by było, gdyby nie ten Gomez… Niemiec robi w VfB prawie wszystko w ataku - strzela, zbiega na skrzydło, rozgrywa, zdobywa gole… a nie czekaj, to nie w tym meczu. Stuttgart jednak nie potrzebował bramki Gomeza. ponieważ Thommy pozamiatał i zdobył gola kolejki. Wszystko wskazywało na to, że VfB wygra ten domowy mecz i zdobędzie trzy punkty, jednak w ostatnich minutach spotkania Füllkrug strzelił ładnego gola głową i przelobował Zielera. Nie umywa się to do bramki Thommy'ego, ale warto podkreślić. Ścisk w środkowej części tabeli jest niesamowity i tak naprawdę Stuttgart będący na dziesiątym miejscu, jest jeszcze w stanie wywalczyć miejsce w Lidze Europy.
Hoffenheim 2:0 HSV (18' Gnabry, 27' Szalai)
Nagelsmann stworzył potwora - mówili ludzie o tym, jak prezentował się na boisku Serge Gnabry. Skrzydłowy wypożyczony z Bayernu jest ostatnio w takim gazie, że mógłby uniezależnić Polskę od dostaw z Rosji. Sześć goli i dwie asysty w ostatnich sześciu spotkaniach to wynik więcej niż dobry, więc Kovac już może zacierać rączki na myśl o tym, że młody Niemiec będzie w przyszłym sezonie śmigał na skrzydłach razem z Comanem. Co do samego meczu to Hamburg powinien się cieszyć z tego, że dostał tylko dwie bramki. No, właściwie cztery, ale połowy nie uznali. O ile w rozegraniu piłki i w ofensywie, głównie w pierwszej połowie, wyglądało to nawet nieźle, o tyle w defensywie była to jedna wielka porażka. Żegnamy, panowie!
Są dwie możliwości:
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 14 kwietnia 2018
1) chcesz się utrzymać
2) chcesz grać duetem stoperów Jung - van Drongelen
Jedno albo drugie, nigdy oba na raz. #HSV #BundesTAK
Jeden z transparentów kibiców Hoffenheim na wczorajszym meczu.
— Maciej Iwanow (@Maciej_Iwanow) 15 kwietnia 2018
"Tradycja pokona każdy trend? HaHaHaSV"#BundesTAK pic.twitter.com/Kn3GbcjIBN
Bayer Leverkusen 4:1 Eintracht Frankfurt (20' Brandt, 71', 77', 88' Volland - 23' Fabian)
Złotą koronę temu, kto przewidział przed tą kolejką taki rezultat. Ma - sa - kra! Bayer już drugi mecz z rzędu demoluje bezpośredniego rywala w walce o Ligę Mistrzów, bo przecież w ostatni poniedziałek wygrali 4:1 w Lipsku! Mają rozmach! A najlepsze jest to, że teraz czekają ich kolejne mega interesujące pojedynki, bo już we wtorek podejmą w półfinale Pucharu Niemiec Bayern w Leverkusen, a w sobotę udadzą się na wyjazd do Dortmundu. Jeżeli Brandt, Havertz i Volland utrzymają swoją formę jeszcze przez tydzień, to może być to bardzo udany sezon dla ekipy Aptekarzy! Zresztą temu ostatniemu należą się gratulacje. Nie tylko dlatego, że klepnął hat-tricka w niecałe dwadzieścia minut, nie tylko dlatego, że przełamał się już chyba na dobre, ale też dlatego, że w końcu ktoś wyprzedził Aubameyanga w klasyfikacji strzelców...
Hertha Berlin 2:1 FC Köln (49', 52' Selke - 29' Bittencourt)
Już ostatnio przestałem wierzyć w utrzymanie Kolonii, ale teraz to już jestem zatwardziałym ateistą w tej kwestii. Znowu to zrobili. Tak jak tydzień temu prowadzili w pierwszej połowie, żeby stracić prowadzenie tuż po przerwie, tak w sobotę zrobili dokładnie to samo w Berlinie. Z tą różnicą, że z Herthą niestety przegrali. Matematyka jeszcze im szanse daje, jasne, że tak, ale logika, praktyka i życie już nie. Köln to drużyna rozbita mentalnie, jej zawodnicy robią błędy, jakich rok temu jeszcze nie popełniali. Trzeba im życzyć tego, aby w 2. Bundeslidze jak najszybciej się odbudowali pod okiem jakiegoś nowego trenera i wrócili mocniejsi. Szkoda, że ich występ w Lidze Europy okazał się legendarnym pocałunkiem śmierci. Jak widać nie tylko w Ekstraklasie takie zjawiska funkcjonują. Aczkolwiek po wczorajszym meczu dostrzegam jeden plus - Jhon Cordoba zanotował asystę, swoją drugą w tym sezonie. Gola w Bundeslidze może nie strzelił, ale zawsze coś!
Bramka na 2-1 Herthy była jej 1000. domowym golem w historii występów w Bundeslidze. #bundesTAK
— Maciej Iwanow (@Maciej_Iwanow) 14 kwietnia 2018
Bayern Monachium 5:1 Borussia Mönchengladbach (37', 41' Wagner, 51' Thiago, 67' Alaba, 82' Lewandowski - 9' Drmić)
Takim tam chichotem losu zaczął się ten bundesligowy klasyk, bo Drmić strzelił po asyście Hofmanna, co nie będzie wyglądało zbyt dobrze w CV obrońców gospodarzy. ALe na tym się właściwie występ Borussii skończył, bo później dzielił i rządził tylko Bayern, mimo że ich składu nie można było nazwać mianem najlepszego. Twitterowe konto Gladbach próbowało robić, co się tylko da, ale nawet ono nie było w stanie zatrzymać bawarskiego walca, który pokazał Źrebakom, że w tym sezonie europejskie puchary powinni zostawić innym drużynom. Monachijczycy dominowali w absolutnie każdym aspekcie i nie mam o w tym meczu nic więcej do powiedzenia. Gola Alaby se zobaczcie:
🚀107 km/h 🚀#Alaba pic.twitter.com/4cRyevUM5H
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) 14 kwietnia 2018
Really, Jupp? Lewandowski on? #fohlenelf #FCBBMG 4-1 pic.twitter.com/FNBy0tiQhm
— Gladbach (@borussia_en) 14 kwietnia 2018
Schalke 2:0 Borussia Dortmund (50' Konoplyanka, 82' Naldo)
W tym sezonie Zagłębie Ruhry jest niebieskie i to tak intensywnie niebieskie. Kapitalny doping kibiców poniósł Schalke do pewnego i w pełni zasłużonego zwycięstwa nad słabiutką Borussią Dortmund. Nie było dzisiaj żadnego piłkarza w żółtej koszulce, którego można by było pochwalić, od biedy znalazłoby się kilku takich, których nie można by było shejtować. Ale na pewno nie należą do nich Schmelzer, Schürrle, Piszczek czy przede wszystkim Dahoud i Sahin, którzy w środku pola wyglądali tak fatalnie, że nawet Arka Gdynia mogłaby pokusić się o zdominowane tej strefy boiska, gdyby była na miejscu Schalke. Zjedli ich piłkarze Königsblauen, którzy byli rewelacyjnie przygotowani pod względem taktycznym, gryźli trawę tak, jak oczekuje się tego od zawodników w tego typu derbach, co poskutkowało tymi dwoma golami i kilkoma innymi sytuacjami podbramkowymi. BVB też coś tam czasem kopała, ale była ze dwie półki niżej od ekipy z Schalke. No i ten gol Naldo z rzutu wolnego... palce lizać!
ALE BOMBA!💣 126 KM/H!🚀
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 15 kwietnia 2018
Naldo dał popis swoich możliwości, strzelając gola na 2:0 dla FC Schalke 04 w derbowym meczu z Borussią Dortmund. To trzeba zobaczyć! 🔥 pic.twitter.com/xFs7PFaBoB
"Blue and white - they are the colors right at the top!" #S04BVB
— DW Sports (@dw_sports) 15 kwietnia 2018
📷 @RaphaelWiesweg pic.twitter.com/Pyd5Xhc1r3
Werder Brema vs RB Lipsk (28' Moisander - 50' Lookman)
Świetny mecz. Po prostu. Ofensywny, otwarty, z dużą liczbą sytuacji i efektownych akcji - dokładnie tego oczekiwałem po tym starciu. Werder w tej rundzie po prostu chce się oglądać i nie ma w tym absolutnie żadnego cienia ironii. Biorąc pod uwagę całe dzisiejsze spotkanie, bremeńczycy byli stroną lepszą, ale przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy dali się zdominować Lipskowi, co poskutkowało całkiem ładnym golem Lookmana. RB chyba ostatecznie udowodniło w tym meczu, że w tym sezonie nie zasługują na Ligę Mistrzów i lepiej powinni zostać sobie w tej Lidze Europy, razem z Hoffenheim. Rzecz jasna mogą coś jeszcze ugrać, zostały cztery mecze, a oni mają najłatwiejszy terminarz z całej czołówki, nie grają z nikim ponad nimi, więc jeśli będą ostro punktować, to może jeszcze im się uda.
Mainz vs Freiburg, poniedziałek, 20:30
Ten mecz zostanie rozegrany jutro i będzie bardzo istotny dla całego dołu tabeli. Jeśli Mainz wygra, to praktycznie przypieczętuje losy Köln i Hamburga, które będą potrzebowały cudu, żeby móc utrzymać się w Bundeslidze. Zwycięstwo FSV sprawi, że ci pierwsi będą do nich (i do Freiburga) tracić aż dziewięć punktów, a ci drudzy osiem, co na cztery kolejki przed końcem jest dystansem właściwie nie do odrobienia, jeśli nie jest się Bayernem Monachium.
Jak radzili sobie Polacy?
- Robert Lewandowski na mecz z Gladbach wszedł w 70. minucie i zdążył jeszcze wpisać się na listę strzelców, zdobywając swojego 27. gola w tym sezonie ligowym;
- Łukasz Piszczek ma szczęście, że po drugiej stronie boiska grał u niego w drużynie fatalny Schmelzer, bo Polak był na pewno jednym ze słabszych punktów w defensywie BVB;
- Marcin Kamiński i Eugen Polanski siedzieli na ławkach rezerwowych;
- Paweł Olkowski i Jakub Błaszczykowski byli poza kadrami swoich zespołów;
- Rafał Gikiewicz i Bartosz Kapustka będą mieli okazje pograć sobie jutro, chociaż akurat jest to bardzo wątpliwe, w przypadku tego pierwszego wręcz niemożliwe. Taki los drugiego bramkarza.